Dziś mijają dokładnie cztery lata od gali, na której Krzysztof Zimnoch miał nauczyć pokory Artura Szpilkę. Wcześniej była bójka, groźby karalne i wzajemne obrzucanie się błotem. Czy panowie w końcu się ze sobą zmierzą? Po przeprowadzce „Szpili” do Stanów taki scenariusz wydawał się nierealny. Teraz temat wraca. – Jeżeli Krzysiek wygra w sobotę z Mollo, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że niebawem spotka się w ringu ze Szpilką – mówi współpromujący obu pięściarzy Tomasz Babiloński.
– Dokładnie pamiętam tamten dzień. Konferencja Gołota-Saleta odbyła się o 12, a ja dwie po wysłałem Arturowi SMS-a z przypomnieniem, żeby uważał na prowokacje i nie rozrabiał. Akurat tarczowałem w gymie z Włodarczykiem, gdy kilkadziesiąt minut później odezwał się Andrzej Wasilewski. „Bójka” – napisał. „No to tak, jak mu mówiłem. Tak miał zrobić” – odpisałem, myśląc, że żartuje. On, że poważnie. Nie mogłem uwierzyć – wspomina Fiodor Łapin. Byłemu trenerowi Artura Szpilki było wstyd za awanturę w Championsie. Uważa, że zawiódł jako wychowawca krnąbrnego pięściarza.
O bójce Szpilka-Zimnoch pisał nawet „Pudelek”, zrobiła furorę w internecie. Zimnoch prowokuje, w gorącej wodzie kąpany „Szpila” wali go z dyni, dochodzi do szarpaniny. Skąd ten wybuch?
Namaszczonemu przez Lennoxa Lewisa na nowego mistrz świata Szpilce nie spodobała się jedna z wypowiedzi Zimnocha. Pięściarz z Białegostoku zapytany o wspomnienia z amatorskiej potyczki z Arturem, opowiedział, że dwukrotnie podłączył przyszłego rywala do prądu. Dla poklepywanego po plecach 23-latka te słowa nie były obojętne. Atmosfera zaczęła gęstnieć.
Ligowy pojedynek z 2007 r. był jedynym oficjalnym bojem Zimnocha ze Szpilką. Później jednak wielokrotnie ze sobą sparowali. Jedyny sparing pięściarzy na zawodowstwie dobrze zapamiętał Izu Ugonoh, były kolega z grupy „Szpili”. – Gdyby na sali był trener, na pewno by to przerwał. Było trochę boksu, trochę bijatyki. Gdyby chłopaki mieli mniejsze rękawice i byliby bez kasków, to obaj by leżeli. Najbardziej zastanawiałem się, czy kolegów nie będą bolały później głowy.
Głowa na pewno bolała Szpilkę po pierwszym starciu z Mike’m Mollo. Polak doznał wstrząśnienia mózgu. Z tego właśnie powodu trzy tygodnie później w Ergo Arenie wystąpił jedynie Zimnoch. Białostocczanin sprawnie znokautował Damiana Trzcińskiego i pewny siebie chwycił za mikrofon: – Musiałbym nie trenować z pięć lat, żeby Szpilka mógł posiąść wiedzę, jaką ja mam. Żeby mógł wygrać ze mną. Jego wystąpienie wzbudziło aplauz gdańskiej publiczności. Kurujący się w Warszawie Szpilka chciał natychmiast przyjechać do Trójmiasta. I gdyby nie przytomna interwencja Kamili Wybrańczyk, raczej by to zrobił. Był wściekły. Zimnoch działał na niego jak płachta na byka.
W między czasie panowie nie szczędzili sobie „uprzejmości”. Krzysiek dowiedział się, że jest konfidentem, Artur, że ma wodogłowie. Zimnoch wypomniał mu też, że na zgrupowaniu kadry juniorskiej „walił konia dla kolegi”. – Kiedy to usłyszałem potwornie się wkurzyłem. Każdy wie, że dzieliliśmy pokój. O niczym takim nie było mowy – komentował zły Krzysztof Głowacki.
Z Zimnochem spotkałem się półtora roku po medialnej burzy. Był świeżo po operacji barków. Jego kondycja finansowa była tak kiepska, że musiał wrócić na „bramkę”. I to mimo iż nie mógł jeszcze wyprowadzać ciosów. Ilekroć jednak nadmieniałem o Szpilce, zaciskał pięści. – To dziwka bawiąca się telefonem. Dzwonił do mnie przed walką z Binkowskim. Skąd wiem, że tam był też on? Słyszałem w tle taki specyficzny głos – cwelowski – gotował się. Kiedy przypomniałem mu, że nazwał Artura bydlakiem, a bydło trzeba trzymać w ciemnym chlewie, jeszcze bardziej się nakręcił. – Dla mnie Szpilka jest gnidą, z którą nie chcę mieć nic wspólnego. Ja będę kroczył swoją drogą. Jeżeli nasze drogi się spotkają, to się spotkają. Jeżeli nie… to i tak chuj mu w dupę. Zawsze mogę mu najebać. Ja się z tej walki nigdy nie wycofałem. Masz tak napisać!
Napisałem.
Teraz Zimnoch jest inny, bardziej stonowany. – Gdy zapytałem go niedawno o Szpilkę, od razu zaznaczył, że nie chce o nim gadać. Wydusił z siebie lakoniczne, że dobrze, gdyby kiedyś do tego pojedynku doszło. Widać, że woli nie narzucać na siebie dodatkowej presji. Ma przed sobą poważną próbę – rewanż z Mollo. Wie, że musi zmazać plamę po Legionowie. Że rok temu trochę się skompromitował – opowiada Przemysław Osiak z “Przeglądu Sportowego”.
– Postrach ringów amatorskich, pięciokrotny mistrz Polski, pogromca Deontaya Wildera (Zimnoch pokonał „The Bronze Bombera” przy okazji mistrzostw świata w Chicago), przegrał w pierwszej rundzie z pięściarzem na jedną trzydziestą etatu. Gościem, który pracuje na budowie oraz w jakimś klubie fitness – brutalnie precyzuje Mateusz Masternak. – I jeszcze szuka usprawiedliwień w tym, że sędzia mu nie pomógł.
W tym sęk. Czy niezbyt lotny na nogach, kruchy psychicznie Zimnoch będzie w stanie postawić się obecnemu Szpilce? Człowiekowi, który wprawdzie wróci na ring po ciężkim nokaucie, ale jednak ma w rekordzie walkę o mistrzostwo świata. Który sprawił czempionowi nie lada problemy.
Znający doskonale obu Mollo sądzi, że owe spekulacje są pozbawione sensu. – Zimnoch to mała dziewczynka, nie ma o czym mówić. Walka Szpilka-Zimnoch nigdy się nie odbędzie, bo ja znów znokautuję Zimnocha! – zapowiada.
Mówi Leszek Dudek z Bokser.org: – Nawet jeżeli w sobotę Mollo nie trafi Zimnocha i ten ostatecznie wygra, nie zapominajmy, że jest to walka numeru 78 w słabej wadze ciężkiej z zawodnikiem numer 154. Gdyby do walki Szpilka-Zimnoch doszło w 2013 r., Zimnoch pokonałby Szpilkę. Teraz nie mam wątpliwości, że lepszy będzie ten drugi.
– W 2013-tym też stawiałem na Zimnocha – zaczyna Andrzej Kostyra. – Czy teraz Krzysiek jest bez szans? To jest boks, wszystko się może zdarzyć. Czy ktoś przypuszczał, że „Buster” Douglas wygra przed czasem z Tysonem? 33:1, wszyscy mówili, że jest to mismatch. Jak Cassius Clay walczył z Listonem, jeden z dziennikarzy „New York Timesa” zbojkotował ten pojedynek, ludzie byli przekonani, że Sonny zabije późniejszego Aliego. Ten wyróżniał się tylko wielką gębą. Nie odbieram szans Zimnochowi. Jednocześnie wiem, że Szpilka to pięściarz, który poszedł do przodu. O Krzyśku nie można tego powiedzieć.
– Zimnoch ledwo wygrał z Rekowskim, a Rekowski nie jest w tej chwili faworytem w walce z płotem – twardo stawia sprawę Dudek. – Będę w szoku, jeśli Szpilka przegra pół rundy z Zimnochem. Moim zdaniem zrobi z nim co zechce.
Kostyra dostrzega większą złożoność tematu: – Na razie oceniamy Zimnocha głównie przez pryzmat walki z Mollo. A Szpilka też był na deskach z Amerykaninem. Mollo to dzik. Kiedy uderza, rywale padają. Przy czym Szpilka podniósł się i wygrał, a Zimnoch nie był w stanie kontynuować pojedynku. Krzysiek nie trzyma ciosu, nie jest odporny na uderzenia. Ale pamiętajmy, że Szpilka był liczony w walce z kotletem Saulsberrym. No i ten potworny nokaut z rąk Wildera. Artur trzyma fason, dużo gada, lecz nie wiadomo, czy nie zostawił trwałych śladów. Często po takim ciosie bokser nie jest już taki sam.
– Niezależnie od tego, Zimnochowi trudno będzie dobrać się do skóry mobilnemu Szpilce. Wilder trafił „Szpilę” dopiero, gdy ten opadł z sił, opuścił ręce. Wcześniej Polak był śliski i niewygodny, walczy z odwrotnej pozycji. Zimnoch będzie potrzebował szybkości, a tą ostatnio nieszczególnie imponował – prognozuje Osiak.
– Potrafię boksować z mańkutami, to dla mnie taki problem jak dotknięcie palcem słupa. Z nimi dużo lepiej sobie radzę – jeszcze niedawno upierał się Zimnoch. Trenujący w Anglii pięściarz powtarza, że ma tajny plan na Szpilkę. – Mańkuta trzeba wyprzedzić, uderzyć w wątrobę tylną ręką. Przerabiałem to przez X lat. Jeśli pięściarz „normalny” potrafi walczyć z mańkutem, możemy mówić o deklasacji. Wystarczy obejrzeć walkę Prince’a z Barrerą. To się dzieje z mańkutem, kiedy wychodzi do niego pojętny praworęczny. Ten nie może iść lewą nogą do środka nóg mańkuta. Adamek to robił i dlatego nie mógł dokładnie trafić Szpilki ani prawym prostym, ani lewym sierpowym. Dlatego nie był w stanie zadać serii ciosów. Ja do końca życia będę potrafił boksować ze Szpilką.
– Faworytem będzie Artur, według mnie wygrałby taką walkę na punkty – uważa dziennikarz „PS”. – Szpilka to szeroka światowa czołówka wagi ciężkiej, Zimnocha nie sposób tak sklasyfikować. Niemniej jeżeli pokona Mollo, długo oczekiwany polsko-polski pojedynek będzie całkowicie uzasadniony.
Tomasz Babiloński podkreśla, że promotorzy są winni takie zestawienie kibicom. – Bo w polskim boksie nie da się zrobić na ten moment lepszej kasowo walki – dochodzi do wniosku Osiak. – Od pewnego czasu mówi się, że bohaterem dużego eventu znów może być Tomasz Adamek. On jednak nie zgromadzi takiej publiki jak Szpilka z Zimnochem. Tak samo wyżej oceniane przeze mnie sportowo zestawienia Masternak-Włodarczyk czy Masternak- Głowacki. Setki tysięcy wyświetleń na youtube nie wzięły się znikąd. W sobotę Zimnoch ma walkę wieczoru, ludzie kojarzą: „Aha, to ten od Szpilki”. Szpilka budzi skrajne emocje, myślę, że więcej ludzi go nie cierpi niż uwielbia. W takim starciu to prędzej Zimnoch byłby tym delikatniejszym, dobrym charakterem. Ludziom nie będzie szkoda czterdziestu złotych, żeby zobaczyć jak „mistrz facebooka” dostaje po głowie. To klasyczne zestawienie na zawodowstwie. Jeżeli polski boks chce konkurować na rynku z KSW, trzeba organizować takie walki.
HUBERT KĘSKA
Fot. FotoPyk