Artur Boruc kończy dziś 37 lat i aż chciałoby się westchnąć: jasna cholera, ależ ten czas leci. Dopiero co przecież szalał w barwach Celtiku, zatrzymywał Spartak Moskwa, dzielnie walczył na Euro w Austrii i Szwajcarii i wygryzał ze składu legendę Fiorentiny – Sebastiena Freya. Czas pędzi jednak nieubłaganie, a urodziny Boruca skłoniły nas do tego, by przypomnieć sobie innych polskich piłkarzy dla których wiek, w perspektywie kariery piłkarskiej, to tylko cyferki wybite na dowodzie.
Wracając jeszcze na chwilę do naszego solenizanta – powoli dobija do czterdziestki, a wciąż gra na wysokim poziomie. I choć dawno, dawno temu wróżono mu nieco większą karierę, bo przecież popisowe mecze w Lidze Mistrzów nie mogły ujść niczyjej uwadze, to grę w takim wieku na poziomie Premier League i tak docenić trzeba. Zwłaszcza, że – co tu ukrywać – Boruc nigdy wzorem profesjonalisty poza boiskiem nie był. Prowadził się dość frywolnie. Wychodząc raczej z założenia, że raz się żyje i nie ma co sobie odmawiać przyjemności, nie trafił nigdy na okładki książek tłumaczących jak trzymać reżimową dietę i dlaczego warto stronić od alkoholu.

Myśląc jednak o zawodnikach wiekowych przeczesaliśmy przede wszystkim nasze lokalne podwórko.
Janusz Jojko – ostatni mecz w ekstraklasie – 43 lata, 1 miesiąc, 11 dni
Jeśli kogokolwiek można stawiać sobie za wzór utrzymywania sprawności fizycznej mimo lecących wiosen, to z pewnością jego. Ostatni mecz na najwyższym poziomie rozgrywkowym? 31 maja 2003 roku, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski vs. Wisła Płock. I choć wówczas Jojko zameldował się na boisku pięć minut przed końcem, to do dziś znajduje się w czołówce najstarszych zawodników, którzy kiedykolwiek wystąpili w spotkaniu polskiej ekstraklasy. I choć polscy kibice przez długi czas mogli podziwiać jego umiejętności, to w reprezentacji udało mu się załapać tylko na dwa spotkanie i oba zresztą towarzyskie – jeden w latach 80., drugi już prawie dekadę później.
No a tak swoją drogą – jak już o tym zawodniku mowa, to nie szkodzi przypomnieć bramki, która na stałe wpisała się w rubrykę piłkarskiej klasyki.
Takim zagraniem Jojko popisał się zresztą w dość istotnym spotkaniu – mecz barażowy Lechii Gdańsk z Ruchem Chorzów, sezon 86/87. Pierwsza część zaciętego dwumeczu o utrzymanie miejsce w ekstraklasie na kolejny rok. 13. minuta spotkania, wznowienie od własnej bramki i… no właśnie, sami nie wiemy nawet co. Piłkarskie jaja w najlepszym wydaniu. Ruch ostatecznie odpadł.
Piotr Reiss – 40 lat, 11 miesięcy, 13 dni
O niecałe trzy lata młodszy był Piotr Reiss, który w czerwcu 2013 roku zaliczył nieco ponad godzinę w starciu Lecha Poznań z Koroną Kielce. Był to dla niego ostatni mecz w całej zawodowej karierze i, choć spróbował swoich sił w klubie zagranicznym i Warcie Poznań, to przede wszystkim utożsamiany jest z „Kolejorzem”.
Podobnie zresztą jak Jojko, „Rejsik” nie miał wielu okazji do tego, by zakładać koszulkę reprezentacji Polski. Tej sztuki dokonał ledwo czterokrotnie, a w starciu ze Słowakami w 1998 roku zdobył jedynego gola z orzełkiem na piersi.
Piotr Lech – 40 lat, 10 miesięcy, 28 dni
Minimalnie młodszy od Reissa był Piotr Lech, który na poziomie ekstraklasy wystąpił po raz ostatni już jako 40-latek. Gdy w 2009 powstrzymywał jako zawodnik Jagiellonii ekipę z Polonii Warszawa, praktycznie kończył poważne granie w swoim wykonaniu. Potem występował już w klubach z o wiele niższej półki. Jura Niegowa, LZS Piotrówka, Polonia Poraj – ot, niedzielne granie do kotleta.
Marian Janoszka – 40 lat, 3 miesiące, 26 dni
Legenda i wychowanek Ruchu Radzionków. Janoszka w barwach tego zespołu wchodził do ekstraklasy i z ekstraklasą – meczem przeciwko Pogoni 2 maja 2001 roku – żegnał się.
Marek Bęben – 40 lat, 2 miesiące, 28 dni
Przez wiele, wiele lat związany z polską ligą. Ponad 300 spotkań na poziomie ekstraklasy, a przygodę z najwyższą klasą rozgrywkową w Polsce kończący w lipcu 1998 roku. Po zawieszeniu butów na kołku Bęben zajął się karierą szkoleniową, a przed paroma miesiącami otarł się o śmierć. Przeżył jednak zakrzep krwi, ale na skutek tego została mu amputowana noga.
Kto jeszcze znalazł się w czołówce oldboyów? Zdzisław Leszczyński (ostatni mecz w barwach ŁKS-u w 2008 roku – mając 39 lat 10 miesięcy i 20 dni), Andrzej Sermak, który pojawiając się 17 sierpnia 2002 roku na placu w koszulce Szczakowianki był o dwa miesiące młodszy i Andrzej Wróblewski, którego przygoda z ekstraklasą skończyła się w marcu ’99 podczas wyjazdowego starcia Radzionkowa z Legią.
A jak sprawa ma się z aktualnie czynnymi zawodnikami?
Łukasz Surma – 39 lat
Gość, który mógłby sprzedawać za sporą kasę recepty na długowieczność. Ponad 20 lat w ekstraklasie! Kapitalny rezultat. Jeszcze wczoraj Surma biegał po Łazienkowskiej, podpowiadał kolegom i świętował sensacyjne zwycięstwa nad Legią, a w czerwcu wybije mu czterdziestka. Nigdy może nie był typem piłkarza, który swoją grę okrasza technicznymi fajerwerkami, ale jeśli zapytalibyście nas o synonim solidności i równego, przyzwoitego poziomu to bez wątpienia wskazalibyśmy wam Surmę.
Zbigniew Małkowski – 38 lat
Jeszcze 17 grudnia zachował czyste konto w starciu Korony z Lechią, a teraz pozostaje piłkarzem bezrobotnym, co nieco nas dziwi. Bo choć Małkowski miał różne przejścia w Kielcach i często nie po drodze było mu z ludźmi, którzy klubem rządzili, to jednak był gwarantem tego, że gość między słupkami spisze się zgodnie z oczekiwaniami i nie wpuścili jakiegoś kuriozalnego babola. A i dla szatni był pewnie ważną osobą.
Arkadiusz Głowacki – 37 lat
Żywa legenda krakowskiej Wisły. Gość, który z małą przerwę na epizod w Trabzonsporze, występuje w barwach „Białej Gwiazdy” od 2000 roku. I, co najważniejsze, cały czas daje radę. 37 lat na karku sprawia może, że dynamika już nie ta i czasem zdarza się spóźnić z interwencją, ale hart ducha i odwaga taka, że za nic w świecie nie chcielibyśmy skoczyć z Głowackim do główki albo zetrzeć się bark w bark.
Sergiusz Prusak – 37 lat
Do panteonu polskich golkiperów już się raczej nigdy nie wedrze, a i piątka przyjęta od Jagiellonii dobrej opinii mu raczej nie wystawia. Szanujemy jednak to, że Prusak – mimo sędziwego wieku – nie zamyka się na nowe trendy. I tak na przykład doskonale pamiętamy jak skończyło się „neuerowanie” w jego wykonaniu. Niestety materiału wideo już na próżno poszukiwać w internecie, ale jest chociaż pamiątkowy screen.
Maciej Szmatiuk – 36 lat
Wśród pięciu najstarszych Polaków występujących w tym sezonie w ekstraklasie jest też klubowy kolega Prusaka. No cóż, jak na liczby, które wykręca doświadczony obrońca (164 mecze, 226 straconych goli, gol stracony średnio raz na 63 minuty), to i tak długo się trzyma w najwyższej klasie rozgrywkowej…
Oczywiście co innego też grać nad Wisłą, a co innego na Zachodzie. Tam, gdzie futbol jest o wiele szybszy, treningi cięższe, a sezon intensywniejszy, utrzymać się w formie do sędziwego wieku jest trudniej. Tej sztuki dokonał choćby Dariusz Żuraw, który ostatni mecz w barwach Hannoveru, 17 maja 2008 roku, rozegrał już jako 35-latek, a przecież opuszczając Dolną Saksonię nie kończył jeszcze kariery, bo na niezłym poziomie odbębnił też sezon w barwach Arki.
Również w wieku 35 lat Bundesligę opuszczał Tomasz Wałdoch, który zresztą w ostatnim spotkaniu jako zawodnik Schalke zdołał się nawet wpisać na listę strzelców dając zwycięstwo nad Stuttgartem. Wałdoch do dziś jest w Gelsenkirchen dobrze kojarzony, bo jego wizerunek – obok innych legend S04, jak choćby Klaus Fischer czy Olaf Thon – jest rozwieszony w koronie stadionu.
Już jako 39-latek buty na kołku zawieszał Krzysztof Warzycha, który w trakcie swojej kariery poznał smak gry tylko dla dwóch klubów – Ruchu Chorzów i Panathinaikosu Ateny. Tomasz Zdebel natomiast mając za sobą 36 wiosen zdołał jeszcze wystąpić w barwach Bayeru Leverkusen, a karierę, w barwach drugoligowej Alemannii Aachen zakończył mając lat 38. Kawał życia w klubach zagranicznych spędził też Michał Żewłakow, który jako 37-latek kończył karierę już w warszawskiej Legii. Do dziś natomiast w kadrze Leicester figuruje Marcin Wasilewski, równolatek dzisiejszego solenizanta Boruca i – choć nie tak niezbędny dla zespołu jak bramkarz – to w tym sezonie łapiący minuty choćby w krajowych pucharach.
Fot. FotoPyk
Treść usunięta
Mały błąd.
Wasilewski jest rownolatkiem Boruca. 1980 rok
>Marek Bęben Przez wiele, wiele lat związany z polską ligą, a przede wszystkim z Odrą Wodzisław Śląski.
Że co?
http://www.90minut.pl/kariera.php?id=115
Faktycznie. Powinna być Moravia
Treść usunięta
A gdzie Mietek Ożóg?
Roger Mila jak ładował na mundialu to podobno już miał praprawnuki
Treść usunięta
Jubilat, ku..wa mać. Solenizant to imieniny idioci. Żenada
„Solenizant to ktoś, kto ma danego dnia imieniny lub urodziny. Jubilat to ktoś, kto obchodzi jubileusz. Pięciolatek zdmuchujący świeczki na swoim torcie urodzinowym na pewno nie jest jubilatem. Nie są też jubilatami ani solenizantami górnicy w dniu 4 grudnia (Barbórka) ani nauczyciele w Dniu Edukacji Narodowej.
Mirosław Bańko”
Słownik Języka Polskiego.
A Arek Malarz?
Treść usunięta
Artur mial w swojej karierze wzloty I momenty mniej szczesliwe ale nigdy nie upadki. wiecej mial momentow pozytywnych I dlatego nalezy mu sie szacunek.
Tylko, że ostatni występ Jojki w Ekstraklasie miał charakter jego benefisu. Coś jak występ Dudka w meczu z Liechtensteinem w 2013 roku.
STO (L)AT ARTUR!!