Reklama

Czy Kokalović załata dziurę w składzie Kolejorza? Popytaliśmy tu i ówdzie…

redakcja

Autor:redakcja

20 lutego 2017, 14:10 • 4 min czytania 17 komentarzy

Chciałoby się powiedzieć – rychło w czas. Lech Poznań dość długo zwlekał z zatrudnieniem stopera, który wypełniłby lukę po Paulusie Arajuurim, jednak oczekiwanie wreszcie dobiegło końca. Przed meczami zapowiadającymi się na znacznie bardziej wymagające dla środkowych obrońców, niż te z Bruk-Betem i Piastem, „Kolejorz” pozyskał Elvisa Kokalovicia. Czy będzie wzmocnieniem na miarę mistrzowskich ambicji bandy Nenada Bjelicy? Żeby choć trochę rozjaśnić sytuację przed debiutem Chorwata w barwach Lecha, zasięgnęliśmy języka – u tureckich ekspertów, a także u agenta nowego nabytku klubu z Poznania.

Czy Kokalović załata dziurę w składzie Kolejorza? Popytaliśmy tu i ówdzie…

– Elvis miał kilka propozycji z innych tureckich klubów, ale zdecydował, że czas zmienić ligę, spróbować czegoś nowego. Do Lecha przekonało go to, że to klub grający o mistrzostwo. Nie bez znaczenia była też osoba trenera Nenada Bjelicy, który cieszy się bardzo dobrą opinią w Chorwacji. Jeśli chodzi o kluby ekstraklasy, żadnej innej propozycji nie było, kontaktowaliśmy się wyłącznie z tym z Poznania – mówi nam, Ives Cakarun z Argentum Sport, człowiek odpowiedzialny za interesy chorwackich klientów agencji. W tym – właśnie Kokalovicia.

Nie mogliśmy jednak o opinię na temat piłkarskich atutów agenta zawodnika – wiadomo, w jego interesie jest dobry PR, więc i o obiektywizm byłoby ciężko. Znacznie więcej byli nam jednak w stanie powiedzieć tureccy eksperci. Gdy spytaliśmy o atuty Kokalovicia, usłyszeliśmy że to silny chłop, dużo i dobrze myślący na boisku, a poza nim – wyciszony, unikający skandali facet. Jak niedawno mówił nam jeden z tureckich znajomych – programy sportowe w Turcji słyną z tropienia sensacji, dlatego gdyby kiedykolwiek przyłapano go z butelką whisky i paczką fajek w ręku, byłby rozsmarowany w każdym możliwym medium. Skoro więc wpisując nazwisko „Kokalović” w wyszukiwarkach na głównych tureckich portalach sportowych, jedyne co można znaleźć, to składy meczowe Karabuksporu z ostatnich dwóch lat, świadczy to o nim tylko dobrze.

– Elvis to spokojny, łagodny gość, wzór profesjonalisty. W czasie gry na zapleczu trudno było sobie bez niego wyobrazić drużynę, odegrał ogromną rolę w awansie do Super Lig – mówi nam Ugur Iscimen, prowadzący na Twitterze konto Karabukspor Media (@kksmedia).

– To obrońca, którego poziom określiłbym jako: bardzo dobry na TTF 1. Lig (2. poziom rozgrywkowy w Turcji – przyp. red.). Technicznie jest raczej średni, przy podaniach nie podejmuje większego ryzyka, ale – co za tym idzie – rzadko notuje straty. Nie jest najszybszym stoperem, sprawia wrażenie nieco ociężałego, ale bardzo dużo nadrabia dobrym ustawieniem, myśleniem na boisku. Myślę, że do polskiej ligi będzie pasować w sam raz – ocenia turecki skaut Yasin Erkol.

Reklama

– Dobry, choć nie świetny. Przyzwoicie wyprowadza piłkę, w powietrzu trudno z nim walczyć, ale też nie jest jakimś wielkim dominatorem. Dodałbym jeszcze na plus dla Kokalovicia, że w Konyasporze miał okazję pracować z Aykutem Kocamanem, a to trener, który ma świra na punkcie gry obronnej – mówi z kolei Kaan Bayazit, dziennikarz turkishfootballdigest.com.

Problemy Chorwata zaczęły się stosunkowo niedawno. Konkretnie, gdy Karabukspor z nowym stoperem Lecha w składzie awansował do tureckiej Super Lig. To było jego drugie podejście do ekstraklasy tureckiej – wcześniej po dwóch sezonach odszedł z Konyasporu, który już bez niego sięgnął po ligowe podium. Niestety dla Kokalovicia (a stety dla Lecha, bowiem podstawowego obrońcy tureckiego średniaka nie dałoby się wyjąć za darmo), nie było to najbardziej udane półrocze w karierze. Trener Igor Tudor szybko ustalił hierarchię stoperów, w której pierwsze dwa miejsca zajmował duet Nounkeu-Basdas.

Na początku sezonu Kokalović złapał poważną kontuzję, a gdy wrócił do składu, popełnił 1-2 błędy, które sporo kosztowały jego drużynę. W Karabuksporze mieli świadomość, że jego kontrakt dobiegał końca, nie było zamiarów jego przedłużenia, więc nie zgłoszono go do rozgrywek, by zrobić miejsce innym obcokrajowcom. Nie będzie szczególnie kontrowersyjnym stwierdzenie, że w tym sezonie był najsłabszym piłkarzem swojej drużyny – twierdzi Erkol.

Bardziej szczegółowo o błędach Kokalovicia mówi nam Iscimen:

W tym sezonie jednak zawalił przy dwóch golach – w meczu Karabukspor – Alanyaspor nie opanował piłki przy drugim golu dla Alanyi, z kolei w spotkaniu Kayserispor – Karabukspor zgubił krycie przy drugim golu Kayseri. Trener Igor Tudor próbował jeszcze przestawić go na pozycję defensywnego pomocnika, ale tutaj brakowało mu szybkości.

Tutaj wspomniany przez Iscimena błąd numer jeden, przeciwko Alanyasporowi:

Reklama

Tutaj numer dwa, przeciwko Kayserisporowi:


Jako że obecny sezon nie był dla Kokalovicia szczególnie udany, niezbyt dobrze Chorwat wypada też w porównaniu z obrońcami Lecha. Choć ten kij ma akurat dwa końce – ostatecznie podczas gdy Wilusz mierzył się z Możdżeniem i Sekulskim, nowy stoper Lecha próbował zatrzymać Sneijdera czy Derdiyoka, oprócz tego on akurat niewiele meczów zagrał w pełnym wymiarze czasowym, przez co choćby liczba podań na mecz spada.

Zrzut ekranu 2017-02-20 o 14.54.40
Statystyki z obecnego sezonu, w przypadku piłkarzy Lecha pod uwagę brana tylko runda jesienna

Nenad Bjelica liczy więc zapewne, że Chorwat przypomni sobie nie tak odległe czasy, gdy dowodził defensywą drugoligowego Karabuksporu, a nauka pobrana od tureckiego „maniaka gry obronnej” w Kayserisporze nie poszła w las. Jeżeli tak właśnie będzie, kibice z INEA Stadionu mają kolejny powód do optymizmu. Lech właśnie załatał ostatnią większą lukę w składzie rozpędzonej na starcie wiosny jak nikt inny poznańskiej lokomotywy.

SZYMON PODSTUFKA

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...