Reklama

Radko, teraz ich skarcisz. Dlatego, że dwa lata temu nie było ci dane zagrać

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2017, 08:55 • 11 min czytania 26 komentarzy

– Kiedy w grudniu znowu wylosowaliśmy Ajax, od razu się uśmiechnąłem i pomyślałem: „Radko, teraz ich skarcisz. Właśnie dlatego, że dwa lata temu nie było ci dane zagrać w Amsterdamie”. Bo los oddaje to, co zabrał. Zresztą wszyscy chcemy rewanżu, choć w dwa lata oba zespoły się zmieniły. Dojrzeliśmy piłkarsko. Dzięki Lidze Mistrzów zaczęliśmy wierzyć, że umiemy się postawić najlepszym i nie jesteśmy tylko Polaczkami do bicia – mówi na łamach „Przeglądu Sportowego” Arkadiusz Malarz. Dziś w prasie dominuje temat meczu Legii, wokół niego sporo ciekawych materiałów, między innymi wywiady o Holendrach z Ruudem Krolem i Januszem Kowalikiem.

Radko, teraz ich skarcisz. Dlatego, że dwa lata temu nie było ci dane zagrać

FAKT

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 07.22.52

Relację z Ligi Mistrzów z naciskiem na występy Polaków sobie darujemy, za to pod nią – typowo tabloidowy temat. Maradona znowu rozrabia.

Po wylądowaniu w Madrycie na lotnisku uderzył jednego z dziennikarzy. To jednak nie wszystko. We wtorek wieczorem Maradona świętował ze swoją dziewczyną Rocio Olivą (26 l.) walentynki. Zabawa nie była jednak zbyt udana, bo w środę nad ranem Diego zaatakował swoją partnerkę. Do pokoju gwiazdora zapukali wezwani przez gości policjanci.

Reklama

Dalej mamy zapowiedź meczu Legii. Malarz mówi, że mistrz Polski to już nie Polaczki do bicia.

– Los oddaje to, co kiedyś zabrał. Przez dwa lata oba zespoły się zmieniły. My dojrzeliśmy. Zaczęliśmy wierzyć, że potrafimy grać z najlepszymi, że nie jesteśmy tylko Polaczkami do bicia, że umiemy się postawić – mówi bramkarz Legii Arkadiusz Malarz (37 l.).

Dobrą wiadomością dla trenera jest powrót do zdrowia Łukasza Brozia (32 l.), który opuścił kilka treningów z powodu urazu.

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 07.23.03

Michał Pazdan z kolei nie chce szalonego meczu i chciałby „skromnego” 1:0 dla Legii.

– Wolę spokojne 1:0, jak ze Sportingiem, niż strzelaninę z Dortmundu czy spotkań z Realem, w których padł tuzin goli – mówi stoper Legii Michał Pazdan (30 l.).

Reklama

– Chcemy pokazać, że nie odstajemy, że dobre wyniki u siebie na koniec ubiegłego roku, czyli remis z Realem oraz wygrana ze Sportingiem, nie były przypadkiem. Zrobiliśmy krok do przodu.

Paweł Stolarski staje się ważnym graczem Lechii, mimo jesiennej krytyki pod jego adresem.

– Wiele rozmawialiśmy z Pawłem na temat jego postawy w sezonie. Jesienią miewał spore wahania formy. Były mecze, kiedy grał bardzo dobrze, później dobrze i nagle następował spadek formy. Po gorszych meczach dawaliśmy mu kilka dni wolnego i wracał w lepszej dyspozycji. Przed nim wyzwanie, by utrzymać poziom z niedzieli – mówi Piotr Nowak.

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 07.23.16

Z kolei jego niedzielny rywal, Piotr Tomasik, jest tym, bez którego w Jagiellonii sypie się gra.

Zastępujący go Jonatan Straus (23 l.) nie radził sobie. Podobnie spisał się Łukasz Burliga (29 l.), który w końcówce meczu z Lechią został przesunięty na lewą obronę. Efekt? Dwa gole dla gdańszczan padły po akcjach stroną, na której zazwyczaj gra Tomasik.

Na razie nie wiadomo, czy obrońca wicelidera ekstraklasy zagra w najbliższym meczu z Górnikiem Łęczna (piątek, godz. 18).

Zagłębie coraz uważniej ogląda każdy grosz. Pierwszy raz od dawna, w tym okienku „Miedziowi” nie sprowadzili jeszcze nikogo.

– Nie traktujemy tego okna transferowego jak czegoś, co się nie dzieje. Pracujemy nad wzmocnieniami. Nie mogę wykluczyć, że ktoś przyjdzie. Poza tym, mamy dwóch nowych piłkarzy, których zakontraktowaliśmy od 1 lipca – komentuje prezes Robert Sadowski (40 l.). Nazwisk tych dwóch nie ujawniają, ale Fakt ustalił, że chodzi o skrzydłowego Kamila Mazka (23 l.) z Ruchu i stopera Bartosza Kopacza (25 l.) z Górnika Zabrze.

GAZETA WYBORCZA

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 07.24.44

„Wyborcza” pisze o końcu świata Barcelony. Wśród przyczyn porażki z PSG „GW” wskazuje zmierzch ery drużyny Messiego, który przecież młodszy już nie będzie, a jako bardzo możliwe konsekwencje wskazując zwolnienie Luisa Enrique, który miał we wtorek zagrać… bez planu.

Nie wiadomo, jakie paryska klęska będzie miała konsekwencje. Przesądza prawdopodobnie los trenera. Enrique przebąkiwał od dawna, że czuje się zmęczony i myśli nad zakończeniem pracy na Camp Nou. W Parku Książąt całkowicie stracił panowanie nad sobą. Według relacji świadków trzech ludzi musiało go powstrzymywać, bo chciał „ręcznie” wytłumaczyć coś dziennikarzowi hiszpańskiej TV3. Tymczasem Sergio Busquets ogłosił, że Barcelona zagrała bez planu. Że obrana taktyka okazała się fiaskiem. To była kropla przepełniająca czarę goryczy. Jedna ze stacji radiowych doniosła, że relacje między trenerem i piłkarzami są zniszczone.

Po każdej z tych szokujących porażek następowały zmiany. Jakie będą teraz? Zapewne kolejny trener podejmie się podnieść Messiego i resztę. Ale czas płynie i nie oszczędza nawet największych. Po klęsce w Paryżu nie widać światełka w tunelu. Puchar Króla to nie jest trofeum, które zaspokoi ambicje klubu. Może faktycznie coś jednak dobiega końca?

Dalej mamy zapowiedź meczu Legii.

Biorąc pod uwagę poziom ekstraklasy, awans do 1/8 finału byłby zatem wynikiem ponad stan. Ale to nie znaczy, że także dla Legii. Obecny sezon pozwoli nam umiejscowić mistrzów Polski w europejskiej hierarchii, zobaczyć, ile dzieli ich od celu postawionego przez właścicieli (mimo ostatnich kłótni, w tym wciąż się chyba zgadzają) – czyli awansu do 40 najlepszych klubów kontynentu.

Jesień udowodniła, że Legię od czołowych drużyn dzieli przepaść, choć w bardzo specyficznych okolicznościach stać ją na sensację (3:3 z Realem na pustym stadionie w Warszawie). Pokazała też, że wspinając się na palce, może wygrywać z zespołami silniejszymi od siebie. Zwycięstwo ze Sportingiem mówiło o drużynie więcej niż remis z Realem.

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 07.24.59

Rafał Stec pisze o Piotrze Zielińskim, który wkroczył na wielką scenę.

Występ Polaka w podstawowym składzie był zaskoczeniem. Dotąd obowiązywała bowiem reguła, że gra z przeciwnikami słabszymi, a na silnych trener Maurizio Sarri rzuca Brazylijczyka Allana. Wszystko przez to, że Zieliński niedomaga w defensywie.

I rzeczywiście, kiedy stracił piłkę, popędził za Casemiro, interweniował wślizgiem, natychmiast zobaczył żółtą kartkę. Dobre pomysły miewał za to w rozegraniu, choć często podawał zbyt szybko – takie miał rozkazy – a przez to niedokładnie. Gdybyśmy mieli zrecenzować jego popis jednym słowem, adekwatnie brzmiałoby „przyzwoity”. Choć wraz z upływem czasu wywoływał coraz więcej niedosytu. I meczu nie dokończył (w końcówce wreszcie wrócił za to na boisko Arkadiusz Milik).

Ale ważne, że trener zawyrokował, iż 22-letni Zieliński jest już gotowy na Real. A na scenie o rozmiarach Santiago Bernabéu debiutował.

SUPER EXPRESS

„SE” donosi, że Tomas Necid najpierw chce ograć Ajax, dopiero później sprowadzi do Warszawy swoją zjawiskową małżonkę.

Twoje wypożyczenie do Legii odbyło się błyskawicznie. Trafiłeś do Warszawy po to, żeby odbudować się po słabej jesieni w Bursasporze?

Rzeczywiście, to była szybka akcja. Kiedy usłyszałem, że Legia się mną interesuje, nie wahałem się. Chciałem grać w dobrym klubie i udowodnić, że umiem strzelać bramki.

Kibice liczą, że będziesz błyszczał na boisku, a twoja piękna żona na trybunach. Była trzecia Supermiss Czech przyjechała z tobą do Warszawy?
Nie mam jeszcze mieszkania w Warszawie, dlatego żona została w Pradze. Ale w przyszłym miesiącu do mnie dołączy.

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 08.01.08

Janusz Kowalik, były piłkarz Maastricht, NEC Nijmegen czy Sparty Rotterdam, ostrzega Legię przed Davym Klaassenem.

W tym sezonie odkryciem jest Kasper Dolberg, strzelec 10 goli w lidze. Duńczyk to najgroźniejsza broń rywali?

Nie ulega wątpliwości, że to duży talent. To dobry, obiecujący zawodnik, ale jest młody i nie w każdym meczu będzie grać na wysokim poziomie. Zdarzały mu się występy, w których nie dotknął piłki. Jest zależny od gry zespołu. A Ajax to kolektyw.

Kto jest najlepszym zawodnikiem holenderskiej ekipy?

Pomocnik Davy Klaassen. Jest bardzo wszechstronny. On nie ma słabych meczów. Tylko dobre albo bardzo dobre. To jego silna strona. Wyróżnia się skrzydłowy Hakem Ziyech, który potrafi zrobić zaskakującą akcję, bo jest dobry technicznie i czyta grę. Potrafi strzelić i genialnie asystować.

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Przegląd” nawołuje z okładki, by Legia zagrała jak z Realem. Generalnie wolelibyśmy powtórkę 1:0 ze Sportingiem niż 3:3 z „Królewskimi”, no ale…

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 07.25.35

Duet Błoński-Koprowiak zapowiada mecz Legii, prorokując, że skrzydeł doda przygoda w Lidze Mistrzów.

Ostatni raz legioniści próbowali szaleć w Europie dwa lata temu. Naprzeciwko stanął ten sam, ale nie taki sam rywal. Holendrzy pozbawili Legię złudzeń na tym samym etapie LE, choć wtedy zespół trenera Henninga Berga miał za sobą piękną jesień: wygrał grupę i był rozstawiony podczas losowania fazy play off. Też miało być, jak nigdy, a skończyło jak zawsze – 0:1 i 0:3…

– Kiedy w grudniu znowu wylosowaliśmy Ajax, od razu się uśmiechnąłem i pomyślałem: „Radko, teraz ich skarcisz. Właśnie dlatego, że dwa lata temu nie było ci dane zagrać w Amsterdamie”. Bo los oddaje to, co zabrał. Zresztą wszyscy chcemy rewanżu, choć w dwa lata oba zespoły się zmieniły. Dojrzeliśmy piłkarsko. Dzięki Lidze Mistrzów zaczęliśmy wierzyć, że umiemy się postawić najlepszym i nie jesteśmy tylko Polaczkami do bicia. Personalnie też jesteśmy mocniejsi niż wtedy – twierdzi Malarz.

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 07.25.45

Dariusz Wdowczyk podaje cztery sposoby na sukces w meczu z Ajaksem:

1. Radović na boisku, a nie na trybunach
2. Doświadczenie i wyrachowana gra
3. Nastawić czeską strzelbę
4. Rytm meczowy bez znaczenia

Na chwilę zatrzymamy się przy jedynce:

Można podejść do tego stwierdzenia żartobliwie, ale wszyscy pamiętamy, co było dwa lata temu w Amsterdamie – zaczyna analizę Wdowczyk. – Radović jest obecnie kluczowym piłkarzem Legii, tak samo było przed poprzednim dwumeczem z Ajaksem. Wtedy odstawienie go od składu przed pierwszym spotkaniem spowodowało kompletne rozbicie drużyny. Teraz, z tego co słyszę, Miro znów mógł odejść do jednego z azjatyckich klubów, ale postanowił zostać przy Łazienkowskiej. I bardzo dobrze, bo Legia potrzebuje Radovicia w wysokiej formie, a on sam najlepiej czuje się w Warszawie. Jego współpraca z Vadisem Odjidją-Ofoe jesienią zazębiała się z meczu na mecz, a teraz rozumieją się w zasadzie bez słów. Miro to lider na boisku i w szatni. On ma poprowadzić zespół do zwycięstwa – przekonuje szkoleniowiec, który w 2006 roku wywalczył z Legią mistrzowski tytuł.

O Ajaksie – a jakżeby inaczej – mówi też Vako Kazaiszwili. Wspomina między innymi swoje gole strzelone klubowi z Amsterdamu.

– Ajaksowi strzeliłem kilka goli. Najlepiej wspominam spotkanie, gdy wygraliśmy w krajowym pucharze 4:0, a ja zdobyłem jedną z bramek. To był jeden z moich najlepszych meczów w karierze. Zwyciężyć 4:0 w Amsterdamie to wielka sprawa. Może Ajax nas zlekceważył, ale my zrobiliśmy dobrą robotę. Strzeliłem im też gola, gdy wygrywaliśmy 1:0, choć wszedłem z ławki około 75. minuty. To była jedna z moich pierwszych bramek w Holandii.

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 07.26.07

W wywiadzie dla „PS” o Ajaksie opowiada też jego była gwiazda Ruud Krol.

Co się stało z Ajaksem, że jest o wiele słabszy niż za pana czasów?
Popełnił duże błędy w szkoleniu młodzieży, ale teraz wraca do dawnego modelu pracy. Na pewno nie ma już tak wielkich pieniędzy, jak wiele innych klubów i niektórzy zawodnicy wyjeżdżają już w wieku 16-18 lat. Często za wcześnie przenoszą się za granicę, czasami piłkarz powinien zostać nieco dłużej. Poza tym cza moich czasów na 18 graczy w kadrze drużyny aż 10 urodziło się w Amsterdamie. Teraz inaczej to wygląda.

Klub z Amsterdamu prowadzi Peter Bosz. Jakby go pan porównał z jego poprzednikiem Frankiem de Boerem?
Ajax odnosił sukcesy z De Boerem, ale ofensywny styl gry zespołu pod wodzą Bosza bardziej pasuje do filozofii tego klubu. Teraz lepiej prezentuje się jako zespół. W futbolu można bronić wysoko albo nisko. Teraz gra wysokim pressingiem jak dawniej. Myślę, że w tym sezonie Ajax wywalczy mistrzostwo, ale dla dobra ligi lepiej by było, gdyby triumfował Feyenoord, a nie jak ostatnio Ajax lub PSV.

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 07.26.15

Relację z Champions League wam darujemy, za to zatrzymamy się przy tekście o fatalnej, wręcz dramatycznej sytuacji Krychowiaka w Paryżu.

Po wtorkowym spotkaniu zapytaliśmy trenera paryżan Unaia Emerego o to, czy tak imponujący triumf z Barceloną nie jest dowodem na to, że bez Polaka zespół gra szybciej, intensywniej i po prostu lepiej. – Grzegorz musi ciężko pracować i w końcu dostanie swoją szansę – powiedział powściągliwie Hiszpan.

– Nie rozumiem, dlaczego Emery tak ostro go traktuje – zastanawia się Ronan Folgoas, dziennikarz „Le Parisien” na co dzień zajmujący się mistrzem Francji. – Polak wraca do gry po kontuzji kolana i brakuje mu ogrania. Dostaje minuty w rezerwach, ale to nie to samo. PSG gra sporo względnie łatwych meczów w Ligue 1 czy w Pucharze Francji, ale 27-latka nie ma w nich nawet na ławce rezerwowych – mówi „PS” Folgolas.

Dalej już tematy ligowe. O Piotrze Tomasiku było już w „Fakcie”, obok z kolei czytamy, że w Wiśle nie brakuje Jovicia i Guzmicsa. Na tak zdecydowany osąd byśmy jeszcze poczekali, ale trzeba powiedzieć, że w meczu z Koroną obrona „Białej Gwiazdy” wyglądała naprawdę porządnie.

Jesienią Boban Jović i Richard Guzmics należeli do podstawowych piłkarzy Białej Gwiazdy. Zimą obaj stoperzy opuścili klub. Mimo to w spotkaniu z Koroną (2:0) gra obronna zespołu Kiko Ramireza wyglądała dobrze.

– Odeszła połowa obrony, ale tego zbytnio nie odczuwamy – mówi Maciej Sadlok, który obok Arkadiusza Głowackiego został w podstawowym składzie defensywy.

Zrzut ekranu 2017-02-16 o 07.26.25

Maciej Wilusz zebrał dobre oceny za mecz z Bruk-Bet Termalicą, „Przegląd” pisze, że za wcześnie go skreślono – zimą mógł odejść, ale jedyna oferta opiewała na… 10 tysięcy euro.

– Doskonale wiem, jak jestem odbierany. Czy wykorzystałem w piątek szansę? Nie mnie oceniać, ale nie straciliśmy bramki, więc można stwierdzić, że wszyscy wykonaliśmy swoją robotę w defensywie dobrze – mówi Wilusz.

Lech był skłonny oddać go zimą do innego klubu. Warunek był jeden – ktoś musiał zapłacić 100 tys. euro. Na pół roku przed wygaśnięciem kontraktu Wilusza Kolejorz chciał bowiem jeszcze coś na nim zarobić. Konkretna oferta była jedna – ze szkockiej Premier League, zaproponowano jednak… 10 tys. euro. – Jasne, że musieliśmy ją odrzucić – mówi wiceprezes czwartego zespołu ekstraklasy Piotr Rutkowski.

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

26 komentarzy

Loading...