Reklama

Czy ładne kobiety mają w świecie sportu trudniej? Rozmawiamy z Anią Werblińską

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

12 lutego 2017, 16:37 • 13 min czytania 16 komentarzy

Według nas jest jedną z najładniejszych polskich sportsmenek. Bywa, że kibice wariują na jej punkcie. Jeden z nich… oświadczył się po meczu, drugi wypytywał o nią koleżanki z drużyny. Zdarzało się też, że fani wydzwaniali do niej na tyle intensywnie, że musiała zmieniać numer telefonu. Z Anią Werblińską pogadaliśmy o tym, czy w jej branży uroda jest pomocna, czy też wręcz przeciwnie.

Czy ładne kobiety mają w świecie sportu trudniej? Rozmawiamy z Anią Werblińską

Bolało jak spadałaś z nieba?

Bardzo! Wiem, że faceci zadają dziewczynom takie pytania, ale jeśli mam być zupełnie szczera, to raczej mam tak, że budząc się rano i patrząc w lustro, nie widzę nic ciekawego. Wszystko jest kwestią gustu. Swoją urodę zawdzięczam rodzicom i jeśli komuś miałabym za nią podziękować, to właśnie nim. Jestem kobietą, więc wiadomo, że pomagam sobie na różne sposoby – tu jakaś kreseczka, tu podkładzik i można zdziałać cuda. W ten sposób jednak robię, gdy mam jakieś oficjalne spotkania, na co dzień wolę być bardziej na luzie i tym samym czuć się naturalniej.

Nie bez powodu rzuciłem taką oklepaną próbą podrywu. Często zmuszona jesteś słuchać podobnych tekstów?

Raczej nie. Jeśli już padają, to raczej nie zawracam tym sobie myśli. Bardziej koncentruję się na swoim życiu codziennym i pełnieniu jak najlepiej swojego zawodu, niż na takich kwestiach. Aczkolwiek jeśli gdzieś spaceruję i ktoś mnie rozpoznaje, to najczęściej spotykam się z uśmiechem, a nie z zaczepnymi tekstami.

Reklama

Byłem na meczu, gdzie jeden z kibiców krzyczał, że cię kocha… myślałem, że zaraz zejdzie na zawał, tak był rozemocjonowany.

Niejednokrotnie kibice wyznawali mi miłość czy chcieli się zaręczać, ale jestem szczęśliwą mężatką i nie zamierzam tego zmieniać.

Jak reagujesz na takie propozycje od kibiców?

Uśmiechem, oczywiście! Nie oszukujmy się: każda kobieta lubi komplementy i jeśli się komuś podobamy, to jest nam z tego powodu miło, ponieważ czujemy się docenione. Na pewno zdarzają się związane z tym śmieszne sytuacje, ale dla mnie, osobiście, jest to przede wszystkim budujące.

Znalazłem informacje, że ktoś próbował ci wręczyć pierścionek zaręczynowy.

Jakiś facet krzyknął z trybun, gdy schodziłam po meczu, że ma dla mnie pierścionek i chce mi go dać. Tu i teraz. Bardzo mnie to rozbawiło, wybuchnęłam szczerym śmiechem, bo co innego miałam zrobić? Niestety ten pan się spóźnił, bo zaręczyny miałam już za sobą.

Reklama

Trzeba było go wziąć i wymienić u jubilera na gruby hajs.

Nie wiem nawet co to było, może z jakiegoś odpustu? Albo z Kinder Niespodzianki? Nie zdążył mi go pokazać.

Otrzymujesz listy miłosne?

Dosyć często. Szczególnie na moim fanpage na Facebooku, gdzie mężczyznom zdarza się wyznawać mi uczucie. Najczęściej jednak spotykam się z prośbą o wysłanie im zdjęcia z autografem, także nie ma hardcorów.

A zdarzali się natręci, którzy mocno cię męczyli i nie za bardzo wiedziałaś jak sobie z nimi poradzić?

Tak. Nawet niedawno niechcący ucierpiała na tym Agnieszka Bednarek-Kasza. Starszy pan przyjeżdżał na treningi i zamiast niepokoić mnie, to męczył Agnieszkę. Wypytał ją co ma zrobić, bym zwróciła na niego uwagę. Zostawił nawet swój numer telefonu. Może wydać się to błahostką, ale było to dość niepokojące dla Agnieszki, kiedy wychodziła wieczorem z treningu, a ten facet już na nią czekał i nie chciał dać spokoju. Robiło się to już pomału niebezpieczne. Jakoś sobie jednak radzimy.

Nękana byłaś również dziwnymi telefonami…

Niejednokrotnie byłam zmuszona zmienić numer, ponieważ żadne prośby nie skutkowały na te osoby, które do mnie wydzwaniały. Na szczęście teraz przedstawiciele klubu zawsze pytają mnie o zgodę, kiedy ktoś chce otrzymać moją komórkę, więc czuję się bezpieczniej. Jeśli jednak dzwoni do mnie zastrzeżony numer, to w większości przypadków nie odbieram takich połączeń. Dlatego jeśli ktoś ma jakąś sprawę, to zdecydowanie warto najpierw wysłać do mnie SMS-a.

15870712_1202339103177493_132188222_n (1)

W internecie wiele osób robi z siebie cwaniaków, pozwalając sobie na wszystko. Zastanawiam się jednak, czy ktoś patrząc ci prosto w oczy pozwolił sobie na naprawdę ostry, seksistowski komentarz?

Nie, spotykam się raczej z wyznaniami typu „jesteś śliczna”, „kocham Cię”, „wyjdź za mnie”. Prawdę powiedziawszy unikam czytania komentarzy w internecie o sobie. Łatwo jest pisać, będąc anonimowym, nie licząc się zupełnie z emocjami drugiej osoby. Zupełnie inaczej wygląda to w sytuacji spotkania w rzeczywistym świecie, wtedy ta odwaga błyskawicznie się kończy. Staram się wykonywać swoją pracę najlepiej jak umiem i liczy się dla mnie przede wszystkim opinia moich najbliższych. Jako młoda zawodniczka mocno przeżywałam negatywne komentarze w internecie. Często płakałam mamie na ramieniu, aż w końcu powiedziałam sobie, że dość tego. My, Polacy, jesteśmy tacy, że lubimy żyć życiem innych, zamiast skupić się na sobie. Dlatego też staram się nie popadać w paranoję, stale doskonalić, biorąc pod uwagę opinie przede wszystkim rodziny i przyjaciół.

W jednym z wywiadów powiedziałaś kiedyś, że ludzie wyrabiają sobie opinię o tobie na podstawie meczów oglądanych w telewizji. Sugerowałaś, że poza boiskiem zachowujesz się zupełnie inaczej,  bo na nim grają emocje. Miałem wtedy wrażenie jakby ci trochę ciążyło to jak jesteś odbierana.

Powiedziałam to dosyć dawno temu. Kibice potrafią bardzo mocno i krzywdząco szufladkować. Na boisku jestem zdeterminowana i skoncentrowana na spotkaniu. Nie myślę wtedy o tym, aby się do kogoś uśmiechnąć, tylko chcę zagrać jak najlepiej, jestem w końcu zawodowym sportowcem. Poza parkietem cechuje mnie optymistyczne nastawienie do życia i ludzi, ale to coś zupełnie innego. Jakby to wyglądało, gdybym na boisku ciągle się śmiała? Rywalki mogłyby to tak odebrać, jak gdybym  traktowała je lekceważąco. Albo że jestem jakaś nienormalna.

Chyba, że grasz przeciwko siostrze. Wtedy strzelacie obie minę za miną.

Były sytuacje, że gdy coś jej nie wyszło, to się z tego śmiałam, ona oczywiście reagowała identycznie. Wracając jednak do twojego pytania – jestem już doświadczoną zawodniczką i na wiele spraw spoglądam z większym dystansem. Jeśli ktoś chce mnie poznać, to jestem otwarta na propozycje. Chyba, że matrymonialne, to nie! Staram się rozmawiać z kibicami, odpisywać na listy i wiadomości. Cieszę się z tego, że wiele osób, które myślały, że jestem niedostępna i noszę wysoko zadarty nos,  zmieniały na mój temat zdanie.

Ja mam wrażenie, że w świecie sportu ładnym zawodniczkom jest dwa razy trudniej. Muszą udowodnić, że nie są tylko atrakcyjne, ale i dobre w tym co robią. Zgadzasz się z tym?

Trudne pytanie. Na pewno w jakimś stopniu tak. Przed wyjściem na boisku większość dziewczyn się trochę podmaluje, by dobrze wyglądać w oku kamery i przed kibicami. Mimo wszystko jednak to odgrywa drugorzędną rolę, bo podczas emocji sportowych nie myślę o tym, że ktoś mnie fotografuje czy kameruje. Oglądając później takie zdjęcia można się nieźle pośmiać z niektórych min.

Wiele rozmów z tobą zaczyna się od zachwytów nad twoją urodą. Wkurza cię to?

Niee, no co ty. To bardzo miłe, gdy ktoś mówi, że jestem fajną dziewczyną, kobietą, laską. Każda kobieta lubi podobać się mężczyznom i tym samym czuć się docenioną. Komplementy sprawiają, że kąciki ust się podnoszą i trudno zareagować inaczej jak uśmiechem. Zamiast się obrażać, wolę podziękować za miłe słowa.

15878857_1202339659844104_1854054056_n

Mąż nie jest zazdrosny o twoich adoratorów?

Myślę, że jest bardziej podbudowany tym, że jego kobieta się podoba. Sądzę, że może go to nawet w pewnym stopniu kręcić. A tak w ogóle to mam nadzieję, że jest zazdrosny o mnie! Idąc chodnikiem z przyjaciółką czy mężem też zdarzają się sytuacje, że przejdzie obok przystojny facet i zwrócę na niego uwagę. Uważam to za naturalne.  On też czasem powie o jakiejś kobiecie, że jest ładna, a ja będę uważała zupełnie inaczej. To gust, z nim się nie dyskutuje. Ja nie mam problemu wyjść czasem z mieszkania, nie będąc umalowaną. Podobnie po meczach, kiedy zmywam z siebie delikatny makijaż, by było mi wygodniej. Latka jednak lecą, więc czasem podczas mycia twarzy wolę nie patrzeć w lustro.

Faceci uwielbiają siatkówkę w wykonaniu kobiet nie tylko ze względu na emocje sportowe. Lubią też zwyczajnie popatrzeć na piękne, wysportowane dziewczyny.

Widzisz, a ja nie lubię oglądać kobiecej siatkówki! Wolę męską. Uderzenia są silniejsze i panowie serwują większą ilość emocji, ponieważ gra jest szybsza. Przyjęcie, wystawa, natychmiastowy atak. U nas czasami te akcje idą jak flaki z olejem… Jak już włączę mecz siatkówki kobiecej, to najczęściej pod koniec pierwszego seta już zasypiam. A już najbardziej lubię oglądać piłkę nożną, szczególnie FC Barcelonę.

A na Pogoni Szczecin bywasz? Masz blisko.

Jasne, że tak. Muszę się nawet niedługo wybrać, bo przynoszę chyba chłopakom szczęście, bo zawsze wygrywali, gdy byłam na meczu!

Powiedziałaś kiedyś: „Bardzo mnie cieszy, że młodym ludziom imponują nie tylko kobiety w stylu Paris Hilton, ale dziewczyny z krwi i kości, które ciężko pracują”.

Wiesz, wygodniej jest leżeć, pachnieć i codziennie chodzić do kosmetyczki. Zdecydowanie trudniej jest zadbać u urodę kobiecie pracującej. Obojętnie czy ma pracę fizyczną czy biurową. Tym bardziej jeśli dochodzą do tego dzieci, pranie, gotowanie, sprzątanie. Wtedy nie ma czasu, by pomyśleć o sobie. Nawet teraz musiałam zatejpować palce, by się nie wstydzić i jakoś wyglądać. Myślę zresztą, że teraz zmienia się stereotyp kobiecej urody i teraz coraz mocniej docenia się naturalny wdzięk i wszelkie braki w budowie ciała przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.

W dzisiejszych czasach wiele kwestii  w relacjach damsko-męskich uległo znacznym zmianom. Teraz coraz częściej jest tak, że kobiety są dominujące i silne, zaś mężczyźni ulegają sfeminizowaniu. Widać to nawet po ich wyglądzie. Coraz więcej chłopaków pociska po świecie w spodniach rurkach i z trwałą na głowie.

Dla mnie to jest akurat ok. Nie przeszkadza mi to jaki kto ma gust i styl. Ja też czasem wolę założyć coś luźniejszego, np. szerokie spodnie i bluzę z kapturem, a następnego dnia włożyć kieckę i szpilki.  Akceptuję facetów w rurkach czy w różowych koszulach w kwiaty. Jeśli ktoś tak lubi, to luz, jego sprawa.

Co nie zmienia faktu, że przez lata kariery nieustannie, chcąc nie chcąc, musisz chodzić w dresach. Masz tak, że brakuje ci momentów, kiedy możesz ubrać szpilki i ładną sukienkę?

Teraz jeszcze czasem włożę leginsy, nie tylko dresy! W szpilach raczej pojawiam się po sezonie. Obecnie nawet w weekend wolę sportową elegancję, bo jest mi w niej wygodniej. Nie mam problemów z tym, by pojechać do centrum handlowego w dresie. Chociaż teraz przypomniała mi się taka sytuacja, kiedy w takim stroju przyszłam do dobrego sklepu. Ekspedientka cały czas dziwnie się na mnie patrzyła i było to dla mnie nieprzyjemne uczucie. Zrobiło mi się wręcz przykro. Następnego dnia wróciłam w to samo miejsce w stroju dużo bardziej wyjściowym. Wtedy już ta pani powitała mnie na samym wejściu szerokim uśmiechem i była bardzo grzeczna. Jakieś stereotypy wobec ubioru wciąż się jednak zdarzają…

A co sądzisz o strojach w damskiej siatkówce? Nie da się ukryć, że mocno przyciągają wzrok… chyba jednak nie są zbyt wygodne.

Te Chemika Police, na całe szczęście, są bardzo spoko, zarówno spodenki i koszulki. Chociaż niektóre zespoły mają takie spódnico-spodenki i wiem, że sporo dziewczyn na nie narzekało. A że nasze stroje są obcisłe…dla kibiców chyba fajnie, prawda?

Facetom się podobają. Jak jest z kibickami, są zawistne?

Nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Nawet miałam teraz fajne zdarzenie, gdy wracałyśmy z Bydgoszczy. Po meczu zmyłam z siebie makijaż, a wychodząc z hali zostałam poproszona przez panie o wspólne zdjęcie. Zażartowałam, że nie ma problemu, ale by zrobiły mi w fotoshopie jakiś podkład pod oczy. Wtedy usłyszałam, że jestem taka ładna, że kompletnie nie potrzebuję żadnego makijażu. Miałam ochotę je wyściskać, bo patrząc w lustrze na te podkrążone oczy, to miałam zupełnie inne zdanie.

Zdarzyło ci się, że jakaś kobieta miała pretensje o to, iż jej facet oszalał na twoim punkcie?

Kiedś pojechałam do centrum na szybkie zakupy, chciałam kupić kosmetyki. Przechadzałam się po sklepie, aż nagle podeszła do mnie pani, która poinformowała mnie, że jej mąż nie może przejść obok mnie obojętnie. Już we wcześniejszym sklepie mnie zauważył, na co jego żona zareagowała słowami:

– Gdzie się patrzysz?!

– No pani Ania Werblińska idzie…

– Aaa, na nią to możesz.

To była dla mnie bardzo miła sytuacja. Ta pani w końcu zaciągnęła do kolejnego sklepu męża, by mógł się ze mną przywitać. Wstydził się podejść, wiec żona mu w tym trochę pomogła. Porozmawialiśmy chwilę i serdecznie ich teraz pozdrawiam, jeśli czytają tę rozmowę.

Mówi się często, że kobiety szykują się bardziej nie dla mężczyzn, a dla innych babek. Czujesz się często oceniana przez koleżanki z zespołów ligowych? Na zasadzie, że musisz idealnie wyglądać i na meczach, i na treningach?

Nie. Gdybym miała coś do ukrycia, to pewnie bym ciągle chodziła umalowana i nie pozwalała sobie na to, by ktoś ujrzał mnie bez makijażu. Tak jednak nie jest, a ja akceptuję swój naturalny wygląd.  Rano, gdy wychodzę z psem, to ubieram dres na pidżamę, myję zęby i wychodzę. To chyba świadczy o tym, że mam dystans do wyglądu. Maluję się dla siebie. Tylko.

Skoro mowa o makijażu powiedz proszę, ile czasu malujesz się przed meczem.

Ale tak szczerze?

Jasne.

Dwie-trzy minuty. Naprawdę.

To ja dłużej się pryskam perfumami.

(śmiech) Szybkie malowanie i ułożenie włosów, to w zasadzie wszystko co robię.

Spotkałaś na swojej drodze zawodniczki, które przed meczem spędzają sporo czasu przed lustrem i mocno koncentrują się na tym, by się podobać?

Tak, jest dużo takich dziewczyn. Mi to w zupełności nie przeszkadza. Jeśli lepiej się wtedy czują, to chyba warto to robić. Dla mnie to strata czasu. Mi więcej czasu zajmuje mycie głowy, niż robienie makijażu. Rano krem, pyk pyk, wychodzę.

15910422_1202345239843546_496311467_n

Miałaś czasem wrażenie, że sędziowie inaczej traktują atrakcyjne zawodniczki?

Nie zauważyłam nigdy takiej sytuacji. Arbitrzy raczej koncentrują się na swojej pracy i nie jest dla nich istotne jak wyglądają siatkarki. Chociaż… nie siedzę w ich głowach, także kto wie.

Czyli nie podrywają w ogóle?

No nie, a to byłoby nawet fajne. Puścić oczko i mieć fory? Super!

Byłaś pierwszą polską sportsmenką, która zdecydowała się na sesję w Playboyu. Jak myślisz, dlaczego wcześniej kobiety naszego sportu unikały takich doświadczeń?

Sama bardzo długo zastanawiałam się, czy przyjąć tę propozycję. Nie powiedziałam nic rodzicom, wiedział tylko mój przyszły mąż i przyjaciółka. Uznałam jednak, że skoro zostałam w ten sposób doceniona, to dlaczego nie spróbować? Chociaż jadąc na sesję, miałam taki moment, kiedy chciałam się już wycofać i zawrócić. Jednak nie wymiękłam i była to dla mnie świetna przygoda. Miałam też szczęście, ponieważ ekipa na planie składała się niemalże z samych pań, tylko fryzjer był mężczyzną. Pierwsze ujęcie było dosyć mocno stresujące, ale później już się rozluźniłam i zdążyłam w trakcie zapomnieć o tym, że jestem naga. Na pewno wpływ miało na to to, że panowała tam świetna atmosfera. Po mnie, z siatkarek, zdecydowała się na taką sesję jeszcze Milena Radecka. Jeśli sesja jest zmysłowa, ale delikatna i nie odsłaniająca wszystkiego, to staje się to bardzo przyjemnym doświadczeniem. Gdybym teraz dostała jeszcze raz taką propozycję, to na pewno bym się zgodziła. Chociaż w sumie to trochę stara jestem… No, ale co tam, dobry makijaż i można fotografować!

Kiedyś Lindsey Vonn powiedziała, że wzięła udział w sesji, by jej dzieci po latach mogły powiedzieć, że z mamy była gorąca laska.

Nie dziwię się. Ja poczułam się bardzo doceniona i w pełni kobieco.

Kusi cię trochę świat celebrytów? Kiedyś powiedziałaś, że do Kuby Wojewódzkiego chętnie byś wpadła.

Pewne, że bym poszła. Nie znam go osobiście, ale sprawia na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jest szczery, bezpośredni, nie przejmuje się opinią publiczną, tylko robi swoje. To kapitalne podejście. Ale czy kusi? Aż tak to może nie, jestem przede wszystkim sportowcem, nie odnalazłabym się w tym świecie.

A Taniec z Gwiazdami? Słyszałem, że lubisz pląsać po parkiecie.

Wiesz, nawet kiedyś się nad tym zastanawiałam, ale nie wiem, czy zdołałabym się odważyć na taki krok. Jestem spontaniczną osobą, ale chyba nie aż tak. Z drugiej strony Łukasz Kadziewicz wystąpił w jednej z edycji i poradził sobie dobrze, więc może poszłabym tą drogą? Najpierw jednak musi przyjść propozycja!

Podobno jesteś perfekcyjną panią domu, bo lubisz prać, sprzątać i gotować.

Najczęściej ogarniam wszystko słuchając jednocześnie muzyki. Najchętniej jednak gotuję. Za sąsiadkę mam Kasię Zaroślińską, która jest moją degustatorką potraw. Niedawno miałam ochotę na coś słodkiego, więc przygotowałam bezglutenowe i beznabiałowe ciasto ze śliwkami. Zawsze coś jej podrzucam, więc pewnie nie może na mnie narzekać. Na MasterChefa się raczej nie nadaję, ale lubię eksperymentować.

ROZMAWIAŁ PAWEŁ DRĄG

Fot. archiwum prywatne, 400mm.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

„Miał szklaną psychikę, a dziś to mentalny tytan”. Bartłomiej Bołądź i jego droga po srebro igrzysk

Jakub Radomski
5
„Miał szklaną psychikę, a dziś to mentalny tytan”. Bartłomiej Bołądź i jego droga po srebro igrzysk
Polecane

Bestia w ataku i dżentelmen siatkówki. Aaron Russell błyszczy w PlusLidze

Jakub Radomski
2
Bestia w ataku i dżentelmen siatkówki. Aaron Russell błyszczy w PlusLidze

Komentarze

16 komentarzy

Loading...