Spotkanie derbowe, w którym twoja drużyna dostaje prawdziwe baty, a ty rozgrywasz najgorszy mecz w sezonie. Są zawodnicy, którzy po takim oklepie schowaliby się w domu i nie pokazywali publicznie, lecz bywają również i tacy, którzy po tak sromotnej porażce wolą się zabawić. Wspominamy legendarną imprezę urodzinową Cristiano Ronaldo.
Zacznijmy od samego spotkania, które bez wątpienia zawiodło fanów Realu – 0:4 z lokalnym rywalem? Przecież to upokorzenie największego kalibru, Atletico zagrało świetne spotkanie, mimo że nie był to ich najlepszy sezon. Griezmann dopiero wyrastał na gwiazdę, a taki Saul Niguez wciąż łapał doświadczenie. Jednak co z tego, skoro Hiszpan zagrał najlepsze spotkanie w życiu i walnął przy okazji cudowną bramkę z przewrotki. Wracając do Realu, to ich występ pointuje jedna statystyka: oddali marne trzy strzały, na ich standardy to wręcz niepojęte.
“Nie wszyscy goście dotarli. Część piłkarzy, właśnie z powodu porażki, tłumacząc się szacunkiem kibiców, w ostatniej chwili odmówiło przyjścia. Ponoć znaleźli się tacy, którzy byli szczerze oburzeni podobnym zachowaniem. Nie inaczej jest z kibicami. Hashtag #LaFiestaDeLaDeshonra, za pomocą którego jednoczyli się w wylewaniu swoich żali, stał się twitterowym hitem. “Wasze śmiechy, nasz wstyd” – pisali. Na imprezie na pewno pojawili się też James, Marcelo, Pepe, Navas, Coentrao, Khedira i Modrić, na których tym bardziej nie zostawiono suchej nitki” – tak pisaliśmy o wybrykach zawodników “Los Blancos” dokładnie dwa lata temu.
No, trzeba mieć tupet. Po takim spotkaniu gołej dupy z batem, wyjść i bawić się jakby nigdy nic. Wiadomo, znaleźli się i ci, którzy imprezowiczów bronili, ale prawda jest taka: kto o choćby najmniejszym poczuciu taktu robi taką huczną balangę kilka godzin po przegranym spotkaniu i baluje do białego rana?
Wrzucamy skrót meczu Realu z Atletico – na imprezę jest trochę za wcześnie, choć sceny poniżej też są drastyczne.