Reklama

Z cyklu “kto by pomyślał”: Kamiński na kursie do Bundesligi

redakcja

Autor:redakcja

07 lutego 2017, 19:58 • 3 min czytania 3 komentarze

Druga liga niemiecka to rozgrywki, w których przepadło zbyt wielu Polaków. Kilka odcinków “Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie” można by nakręcić właśnie tam, przemieszczając się pomiędzy kilkoma miastami. Taka prawda: patrząc na to, jak na zapleczu Bundesligi radzili sobie ostatnio nasi – oczywiście pomijając wyjątki – w tym ci, którzy uchodzili za niezłych piłkarzy, mogliśmy nabawić się kompleksów. Początkowo niewiele zwiastowało znaczącą poprawę sytuacji na tym froncie w rundzie wiosennej, ale dziś wydaje się, że honor polskich piłkarzy może zostać uratowany. 

Z cyklu “kto by pomyślał”: Kamiński na kursie do Bundesligi

A pierś w oczekiwaniu na ordery dumnie wypinał będzie Marcin Kamiński. Wczoraj VfB Stuttgart ograł Fortunę Dusseldorf. Tym samym zespół Polaka wysunął się na trzypunktowe prowadzenie w ligowej tabeli. I biorąc pod uwagę formę czołowych drużyn tej ligi, to właśnie ekipa byłego stopera Lecha zaczęła wiosenne granie zdecydowanie najlepiej. No bo tak:

– Eintracht Brunszwik, w którym Adam Matuszczyk zagrał w tym sezonie ligowym tyle co my, najpierw zremisował 1:1 z Wurzburger Kickers, a ostatnio przegrał 1:2 z St. Pauli, czyli najgorszymi ofermami w lidze,
– Hannover 96, w którym Artur Sobiech został zdegradowany do roli rezerwowego (na szczęście wchodzącego), najpierw minimalnie wygrał z Kaiserslautern, a później wysoko przerżnął ze średniakiem, 1:4 z Greuther Furth,
– a w Stuttgarcie dopisali sobie trzy punkty po meczu St. Pauli (1:0) i po wczorajszym z Fortuną (2:0).

Najważniejsza sprawa jest jednak taka – Kamiński gra od dechy do dechy. I jest przy tym bardzo pewnym punktem mocnej drużyny. O prawdziwości ostatniego stwierdzenia świadczy sam kształt formacji defensywnej – w bramce stoi Mitchell Langerak, którego powinniście kojarzyć z roli niezłego rezerwowego w Borussii Dortmund, po prawej stronie gra Kevin Grosskreutz – jakkolwiek patrzeć – aktualny mistrz świata, z drugiej strony strony – Emiliano Insua, który grał w piłkę w kilku poważnych klubach, a partnerem Kamińskiego na środku jest młody Timo Baumgartl, 20-latek, który jest na tyle zdolny, że niedawno zadebiutował niemieckiej młodzieżówce. Nieprzypadkowe towarzystwo.

Doceniamy tym bardziej, że jeszcze w październiku wydawało się, że Kamiński będzie się nadawał do bronienia honoru kogokolwiek mniej więcej tak, jak Michał Pazdan do pracy modela w zawodach fryzjerskich. Grał, a nawet strzelał w okresie przygotowawczym. Według niemieckich mediów był jednym z największych wygranych przygotowań. Później jednak trenerzy zapomnieli o jego istnieniu. Czas mijał, podstawowi stoperzy mieli problemy, defensywa grywała beznadziejnie (0:5 z Dynamem Drezno) i dalej nic – zero minut. Powiedźcie sami – “dotrzyma do zimy i wróci z podkulonym ogonem”, musiały pojawić się takie myśli. Przełom nastąpił w meczu z Karlsruher, w którym były piłkarz Lecha zagrał w środku pola. Od tego momentu w dziewięciu spotkaniach nie opuścił nawet minuty.

Reklama

Zwrot jak w dobrym kinie akcji. Napisalibyśmy, że skoro tak, to jest też nadzieja dla innych, ale nie chcemy przesadzić. W następnej kolejce Stuttgart zmierzy się z Sandhausen. To druga drużyna, która wiosną dwa razy wygrała, ale udział w tym Koseckiego i Łukasika nie był zbyt wielki.

Najnowsze

Polecane

Pływał, podniósł pół tony i dopingował go Schwarzenegger. Eddie Hall, czyli rywal Pudziana

Sebastian Warzecha
0
Pływał, podniósł pół tony i dopingował go Schwarzenegger. Eddie Hall, czyli rywal Pudziana

Niemcy

Niemcy

Henry znowu spróbuje? Francuz może wrócić na ławkę trenerską

Antoni Figlewicz
8
Henry znowu spróbuje? Francuz może wrócić na ławkę trenerską
Niemcy

“Mistrz wahania”. Atmosfera niepewności i wyczekiwania w Leverkusen

Wojciech Górski
7
“Mistrz wahania”. Atmosfera niepewności i wyczekiwania w Leverkusen
Niemcy

To już czas na kolejny krok dla Kamila Grabary? “Nie przypuszczałem, że jest tak dobry”

Wojciech Górski
41
To już czas na kolejny krok dla Kamila Grabary? “Nie przypuszczałem, że jest tak dobry”