Janusz Filipiak co jakiś czas konsekwentnie udowadnia, że jest największym Januszem polskiej piłki. A sposób, by uzyskać takie potwierdzenie, jest banalny: wystarczyć podsunąć mu pod twarz mikrofon. Zabawa gwarantowana!
Tym razem prezes Cracovii zabrał głos po zremisowanej ze słowackim MFK Zemplin Michalovce próbie generalnej. Mówił o odczuciach ze sparingu, że wierzy w awans do grupy mistrzowskiej, no i odniósł się do sytuacji na rynku transferowym.
Co Pan sobie jednak myśli, gdy słyszy, że Jędrzejczyk może w Legii zarobić 800 tysięcy euro rocznie? Że przesadzamy?
– Zdecydowanie tak. Ci zawodnicy nie zasługują na takie pieniądze. To jest psucie rynku.
A jeszcze miesiąc temu mówił w Przeglądzie Sportowym: Za chwilę będziemy, obok Legii, może jeszcze jednego czy dwóch zespołów, klubem, który płaci zawodnikom prawdziwe pieniądze.
No więc jak, panie prezesie? Będziecie wspólnie z Legią płacić prawdziwe pieniądze i psuć rynek, czy jednak nie?
Psucie rynku… Nam się wydaje, że rynek to mógł psuć Józef Wojciechowski, gdy życzliwi mu doradcy podsumowali kolejnych ligowców – np. z przeciętnego GKS-u Bełchatów – którym “należało” zaproponować kilkukrotnie wyższą pensję. Tymczasem Legia, bijąc niedawno rekord najwyższego kontraktu w Ekstraklasie, pozyskała Odjidję-Ofoe, który szybko stał się najlepszym w kraju rozgrywającym. Teraz, kiedy bije go ponownie, ściąga z proponującej lukratywne kontrakty Rosji sprawdzonego już przy Łazienkowskiej zawodnika, reprezentanta Polski. Skoro znacząco zwiększyła swój budżet po sukcesie sportowym, to podejmuje próbę wejścia na wyższy poziom i odjechania krajowej konkurencji.
Filipiak, który jest prezesem dużej firmy (zatrudnienie Comarchu w 2015 roku: 4896 osób), powinien to rozumieć.
KUP KSIĄŻKĘ FUTBOLOWA REWOLUCJA. KIBICE WKRACZAJĄ DO GRY W PROMOCJI W SKLEPIE WESZŁO
No ale chyba nie do końca rozumie, przynajmniej nie w piłce. Na pytanie, dlaczego Cracovia zimą dokonała tylko jednego transferu, odpowiada – uwaga, uwaga, bo to prawdziwy hit: – Pragnę przypomnieć, że w lecie sprowadziliśmy dużo zawodników, za co byliśmy krytykowani. A robiliśmy to świadomie, żeby w trakcie rundy jesiennej dokonać selekcji. Ona się dokonała, ci gorsi odeszli, ci, którzy rokują nadzieje – zostali. Kadra jest wyrównana. Mamy dwudziestu zawodników do gry w polu. Potencjał jest duży, chcemy go wykorzystać.
Zaraz, zaraz… Cracovia ściągnęła latem dużo zawodników (dokładnie: dwunastu), płacąc kwoty odstępnego, prowizje dla menedżerów, gwarantując przynajmniej przez rok wynagrodzenie na określonym poziomie, by w pierwszych miesiącach po podpisaniu umowy dokonywać selekcji? O co tu w ogóle chodzi?! Czy selekcja piłkarzy, pod kątem ich przydatności do zespołu i sensu przeprowadzenia transferu, nie powinna się odbywać i wcześniej, i nieco inaczej?
Tu wystarczy cofnąć się do słów Filipiaka sprzed pół roku, o sensie funkcjonowania działu skautingu: – W tej chwili nie trzeba siatki skautów, by wiedzieć niemal wszystko. Nie musimy mieć swojego człowieka w takim, powiedzmy, Stargardzie, by wiedzieć, co się w tym klubie dzieje. Rynek jest bardzo dobrze rozeznany, menedżerów można już liczyć w setkach czy tysiącach. A czasem po prostu wystarczy poklikać w internecie, by odnaleźć interesującego zawodnika. (za: Przegląd Sportowy).
I od tego klikania w internecie to chyba niektórym zaszumiało w głowach.
Fot. FotoPyk