Reklama

Stoch na podium, przebudzenie Ziobry. Dobry występ Polaków na mamucie

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

04 lutego 2017, 19:32 • 2 min czytania 6 komentarzy

To był udany konkurs. W pierwszych zawodach PŚ tego sezonu na mamucie nikt się nie połamał, pobito rekord skoczni, a dodatkowo Kamil Stoch zakończył imprezę na podium.

Stoch na podium, przebudzenie Ziobry. Dobry występ Polaków na mamucie

Nasz zawodnik tylko raz w karierze wygrał konkurs lotów. Doszło do tego w 2011 roku w Planicy. To były jednocześnie ostatnie zawody pucharu świata w karierze Adama Małysza. Skoczek z Wisły zajął w nich trzecie miejsce, podobnie jak dzisiaj Stoch.

W Oberstdorfie Kamila wyprzedził m.in. Andreas Wellinger. Ulubieniec niemieckich kibiców pofrunął na odległość 234,5 m, co jest nowym rekordem obiektu. Nieźle, ale na pewno nie genialnie – jak utrzymują twórcy skoczni, można uzyskać na niej nawet 250 m. W tym miejscu warto dodać, że Wellinger wcale nie okazał się dziś najlepszy. Wyprzedził go Stefan Kraft, który w nagrodę otrzymał po wszystkim solidny kufel piwa. Nie sądzimy, że akurat chłodny browar to idealny prezent dla gościa, który uprawia sporty zimowe. Niemniej i tak wydaje nam się, że to lepszy gift od tego, który  dostali Andreas i Kamil. Za drugiej i trzecie miejsce Niemiec i Polak otrzymali bowiem… kwiaty.

W tym tekście warto poświęcić kilka słów zawodnikowi, który w obecnym sezonie jest raczej pomijany w relacjach dziennikarzy i ekspertów, a więc Janowi Ziobrze. 26-latek był dziś dwunasty, jest to jego najlepsze miejsce w sezonie. Jeśli chłopak utrzyma taką formę w najbliższych konkursach, to zapewne da do myślenia Stefanowi Horngacherowi. Na MŚ w Lahti pewniakami są Stoch, Piotr Żyła i Maciej Kot, ale ciągle nie wiadomo, kto będzie numerem cztery w konkursie drużynowym. Do teraz wydawało się, że kwartet uzupełni Dawid Kubacki, ale dzięki Ziobrze nie jest to już wcale takie pewne…

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Zniszczoł: Skłamałbym, jakbym powiedział, że nie stresowała mnie nowa rola w kadrze

Szymon Szczepanik
0
Zniszczoł: Skłamałbym, jakbym powiedział, że nie stresowała mnie nowa rola w kadrze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...