Reklama

Futbol kontra polityka. Kibice Rayo przepędzili Zozulę dzień po transferze

Janusz Banasinski

Autor:Janusz Banasinski

01 lutego 2017, 16:32 • 5 min czytania 57 komentarzy

Wypożyczenie Romana Zozuli z Betisu do Rayo z pozoru wydawać się mogło transferem równie gorącym, jak Biegun Północny czy morska kąpiel w połowie stycznia. Ot, grajek za słaby na przeciętniaka Primera División przenosi się do przeciętniaka na zapleczu. Na pierwszy rzut oka – nic nadzwyczajnego. W rzeczywistości sprawa przeprowadzki Ukraińca na Vallecas wywołała jednak w Hiszpanii prawdziwą burzę i jest obecnie szeroko komentowana przez wszystkie największe sportowe media. Sam Zozula dzień po zameldowaniu się w stolicy spakował zaś walizki i udał się z powrotem do Sewilli. Powód? Sprzeciw fanów spowodowany ideologicznymi rozbieżnościami. 

Futbol kontra polityka. Kibice Rayo przepędzili Zozulę dzień po transferze

W politycznym tyglu, jakim niewątpliwie jest Hiszpania, manifestowanie poglądów wśród kibiców jest zjawiskiem absolutnie powszechnym. W gruncie rzeczy w przypadku mało której z ekip nie dałoby się jasno stwierdzić, z którą opcją sympatyzuje. Nie inaczej dzieje się w przypadku Rayo Vallecano. Więcej – klub z Madrytu można by śmiało określić mianem jednego z najbardziej upolitycznionych w kraju. Konkretniej: upolitycznionym skrajnie w lewą mańkę, a momentami ukierunkowanym wręcz w stronę anarchii. Widok flag republikańskich z czasów wojny domowej w Hiszpanii czy podobizn Che Guevary na Campo de Vallecas jest więc niczym innym jak zwykłą codziennością.

BYo_xJ7CYAM_uBm

No dobrze, co do tego wszystkiego ma jednak Roman Zuzula? Ano to, że nigdy nie krył się on ze swoimi ultraprawicowymi, skrajnie nacjonalistycznymi poglądami. Nie jest tajemnicą, że były napastnik Dnipro Dniepropietrowsk jest zagorzałym zwolennikiem Stepana Bandery i jego niepodległościowych idei. Sporo też mówiło się o rzekomym wspieraniu przez niego jednej z ochotniczych organizacji paramilitarnych, Pułku „Azow”. W skrócie: Zozula na Vallecas uważany jest za faszystę, nazistę, szowinistę i uosobienie wszelkich istniejących plag uniemożliwiających harmonijne funkcjonowanie świata. To już nawet nie tyle persona non grata, co po prostu polityczny wróg w pełnej okazałości pojęcia.

Gdy tylko do kibiców doszły wieści, kto za moment ma podpisać kontrakt z ich klubem, reakcja była niemalże natychmiastowa. „Kpina za kpiną. Kiedy wydaje się, że nic już nie jest w stanie nas zaskoczyć, zawsze ktoś wymierza policzek naszej historii i wartościom. Spośród wielu tysięcy graczy na rynku, zatrudnia się znanego neonazistę, jak Zozula. To już nawet nie kwestia wyznawanej przez niego ideologii czy sposobu myślenia – on pozował do zdjęć z bronią, przekazywał pieniądze na rzecz faszystowskich batalionów, których symbole przywdziewał, a także niejednokrotnie okazywał wsparcie ukraińskiej ultraprawicy„, możemy przeczytać w komunikacie wystosowanym przez zrzeszenie peñii Rayo, Plataforma ADRV.

Reklama

dokument

Za sprowadzenie Ukraińca oberwało się naturalnie także prezesowi klubu, Martinowi Presie. „Mamy do czynienia z kolejnym pożarem, będącym obecnie ostatnią potrzebną nam rzeczą. Podobny transfer mówi wszystko o osobie, która zdecydowała się na tego typu posunięcie i za której rządów nasz okręt stale zbacza z kursu. To objaw pogardy wobec Rayo i pielęgnowanych przez klub od wielu lat wartości. Nie chcemy takich ludzi ani na boisku, ani w loży honorowej„.

Choć transfer miał zostać ogłoszony wczoraj w godzinach popołudniowych, to jednak gdy oświadczenie fanów dotarło do władz klubu, te postanowiły opóźnić o kilka godzin opublikowanie oficjalnego komunikatu, w biurach na Vallecas zarządzono zaś zebranie kryzysowe, podczas którego zapaść miała ostateczna decyzja. Koniec końców Rayo poinformowało o pozyskaniu Zozuli dosłownie na sekundy przed zamknięciem okienka. Dziś włodarze „Los Franquirrojos” ostatecznie ulegli jednak presji i rozwiązali kontrakt z piłkarzem.

Na nic zdała się reakcja samego Zozuli, który za pośrednictwem klubowych mediów postanowił wczoraj szybko zareagować i wydać oświadczenie, w którym kategorycznie zaprzeczał, jakoby miał jakikolwiek związek z ukraińskimi ultraprawicowymi bojówkami. Zozula winę zrzucał na rzekome nieporozumienie, do którego miało dojść na lotnisku w Sewilli, gdy latem napastnik podpisywał kontrakt z Betisem. „Zameldowałem się w Sewilli ubrany w koszulkę z herbem Ukrainy i kilkoma wersami poety Tarasa Szweczenki, którego wierszy uczono się we wszystkich krajach Związku Radzieckiego. Pewien dziennikarz nieznający ukraińskich realiów opublikował artykuł, w którym stwierdził, że miałem na sobie koszulkę z herbem jednej z grup paramilitarnych, choć w rzeczywistości różni się on od symbolu narodowego Ukrainy, na symbolu bojówki widnieje jeszcze dodatkowo olbrzymi miecz. Już w trakcie prezentacji w Betisie powtarzałem, że nie jestem związany z żadną grupą paramilitarną. Współpracowałem z ukraińskim wojskiem w celu bronienia ojczyzny, gdzie także od zawsze pomagałem dzieciom i najbardziej poszkodowanym”, tłumaczy napastnik w oficjalnym liście.

Reklama

Podobne deklaracje były jednak z góry skazane na porażkę. Szczególnie jeśli przejrzymy hulające po Internecie zdjęcia. Jakkolwiek spojrzeć, nawet jeśli przyjąć, że Zozula rzeczywiście nie ma nic wspólnego z bojówkami, jego światopogląd mimo wszystko wciąż stoi w sprzeczności z pacyfistyczną filozofią wyznawaną przez kibiców Rayo Vallecano.

Roman_Zozulya-Rayo_Vallecano_MDSIMA20170201_0053_21

Actualidad_190243999_27715741_1706x960

Grupa najbardziej zagorzałych fanów Rayo, „Los Bukaneros”, wiary w deklaracje Zozuli rzecz jasna nie dała i swojego nowego piłkarza postanowiła przywitać na dzisiejszym treningu transparentem o treści: „Vallekas to nie miejsce dla nazistów. Dla ciebie też nie, Presa. Wynoś się już!”. Sytuacja ta najdobitniej uświadomiła działaczom, że jakikolwiek kompromis w zaistniałych okolicznościach jest najzwyczajniej w świecie nieosiągalny.

zozo

O ile w przypadku każdego transferu kibice niemal zawsze są podzieleni, o tyle tutaj środowisko wydało jednoznaczny osąd: Zozula mógłby być nawet laureatem Złotej Piłki, ale z racji poglądów politycznych już na wstępie został kategorycznie przekreślony. Choć na co dzień kibice Rayo prowadzą zażartą walkę z rasizmem czy dyskryminacją homoseksualistów, nacjonaliści są jedną z nielicznych (jedyną?) grup, wobec których tolerancja jest zerowa.

Na Vallecas chcieli po kosztach wyzbyć się bolączek w ataku, lecz koniec końców nabyć udało się jedynie poważny problem. Problem, którego – jakkolwiek okrutnie to zabrzmi – prawdopodobnie nie dało się rozwiązać w inny sposób niż poprzez podarcie umowy z Ukraińcem. Fani dopięli więc swego, Zozula zaś znalazł się obecnie w trudnym położeniu – choć wyleciał już z powrotem w Sewilli, w myśl przepisów do końca sezonu nie będzie mógł pojawić się na murawie.

W Hiszpanii natomiast w najbliższym czasie nie przestanie pewnie cichnąć dyskusja dotycząca tego, czy kluby przy sprowadzaniu piłkarzy powinny brać pod uwagę ich poglądy polityczne. Dyskusja, która jednak – przynajmniej w najbliższym czasie – raczej nie zaowocuje znalezieniem optymalnego rozwiązania.

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Hiszpania

Komentarze

57 komentarzy

Loading...