Reklama

Rzecz niespotykana: Korona przedłuża umowy z wyprzedzeniem

redakcja

Autor:redakcja

24 stycznia 2017, 12:27 • 3 min czytania 1 komentarz

Wymaganie w ostatnich latach od Korony Kielce długofalowej wizji było logiczne mniej więcej tak, jak wymaganie od Grzegorza Krychowiaka strzelania dziesięciu goli na rundę. Nie możesz myśleć o transferach gotówkowych czy chociaż wieloletnich umowach w momencie, gdy nie wiesz, czy zwiążesz koniec z końcem. A nawet jeśli stać cię na przyklepanie piłkarza na trzy lata do przodu – on nie bardzo jest zainteresowany, by z tobą gadać, bo widzi, co się dzieje. Sytuacja beznadziejna.

Rzecz niespotykana: Korona przedłuża umowy z wyprzedzeniem

Korona przez lata miała ogromny problem z zatrzymywaniem piłkarzy. Nawet jak miała jakąś perełkę w swoich szeregach, ta przy nadarzającej się okazji pryskała z klubu. W ten sposób uciekli choćby:

– Airam Cabrera (chciał zostać w Kielcach, ale klub nie mógł zadowolić jego oczekiwań),
– Paweł Golański (w momencie, gdy był najlepszym prawym obrońcą ligi),
– Vlastimir Jovanović (deklarował, że chce zostać w Koronie),
– Kamil Sylwestrzak (był kapitanem).

To tylko cztery najjaskrawsze postaci, a w rzeczywistości piłkarzy zawijających mandżur było zdecydowanie więcej. Dochodziło nawet do absurdów, gdy sezon miał się już ku końcowi, a liczna grupa podstawowych piłkarzy nie rozpoczęła nawet rozmów o nowej umowie. Dlaczego o tym piszemy? Ano dlatego, że wygląda na to, iż nadchodzą dla Kielc czasy nieco lepsze. Wprawdzie nie oznacza to, że w świętokrzyskim nagle wybiła ropa albo chociaż doszedł przelew z Senegalu zjawili się tam szejkowie chcący wyłożyć na klub fortunę, ale kibice z Kielc dostali w ostatnim czasie dwie informacje, które mogą posłużyć za zwiastun dobrego jutra:

a) Korona przedłużyła umowę ze swoim najlepszym obrońcą (Elhadji Pepe Diaw),
b) Korona przedłużyła umowę ze swoim najlepszym pomocnikiem (Nabil Aankour).

Reklama

Wprawdzie przedłużenie Diawa było o tyle łatwiejsze, że regulował to stosowny zapis w kontrakcie (automatyczne aktywowanie umowy do grudnia 2017), ale pamiętajmy, iż mowa o klubie, który jeszcze niedawno podobny punkt miał w umowie z Jakubem Bąkiem (wówczas jeszcze bardzo perspektywicznym), ale użyć go… zapomniał (tak, były inne sprawy na głowie). W efekcie piłkarz spakował się i tyle go w Kielcach widziano. Dziś o przedłużaniu kontraktów w terminie nikt nie zapomina, ba, dzieje się to nawet przed czasem. Diaw chwilę po aktywowaniu umowy podpisał jeszcze następną wersję kontraktu, obaj panowie zostaną w Kielcach co najmniej do czerwca 2019. To nowość, bo przedłużanie tych umów wcale nie było koniecznością. Jeszcze się nie paliło.

Czy dla kieleckich kibiców związanie się na dłużej z Aankourem, o którym klub dziś poinformował, to dobra wiadomość? Raczej tak, choć mamy do czynienia z gościem niezwykle trudnym do oceny. Z jednej strony mowa o dziesiątce, która na swoją pierwszą bramkę czekała 3110 minut (za ekstrastats.pl). Z drugiej – o gościu, którego InStat klasyfikuje jako siódmego ofensywnego pomocnika ligi (przed Wolskim, Majewskim, Lipskim czy Cetnarskim). Aankour długo w tej lidze nosił – że tak to ujmiemy – znamiona szrotu, ale od poprzedniego sezonu spisuje się przyzwoicie. Dużo dało mu najpierw przekwalifikowanie ze skrzydłowego na ofensywnego pomocnika, później także współpraca z Cabrerą, którego intencje potrafił odczytać jako jedyny piłkarz Korony. W tym sezonie pomocnik zalicza naprawdę przyzwoite liczby: do trzech bramek dołożył pięć asyst i jedno kluczowe podanie. Może więc patrzeć w lustro bez większego wstydu.

U piłkarza widać w każdym razie tendencję zwyżkową, klub organizacyjnie zrobił coś, o czym już kibice powoli zapominali. Czyżby w Kielcach nadchodziła… normalność?

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...