Reklama

Paweł Żuk, czyli nadzieja, że z Polaków w Anglii mogą błyszczeć nie tylko bramkarze

redakcja

Autor:redakcja

17 stycznia 2017, 21:29 • 6 min czytania 18 komentarzy

Polscy piłkarze z pola nigdy nie mieli i wciąż nie mają łatwego życia w Premier League – Wasilewski nie gra i to jeszcze nie jest specjalnym zaskoczeniem, ale już przypadek Kapustki, który na dobre utkwił w pozycji siedzącej, z pewnością jakimś rozczarowaniem jest. Nie idzie więc seniorom, lecz mamy za to powody do optymizmu jeśli chodzi o juniorów, a dobrym przykładem będzie 15-letni Paweł Żuk, wielki talent grający obecnie w Evertonie.

Paweł Żuk, czyli nadzieja, że z Polaków w Anglii mogą błyszczeć nie tylko bramkarze

Paweł trafił do The Toffees z Oldham Athletic w wieku 14 lat  i szybko pokazał wszystkim, jaką jest perełką, bo wybrali go tam graczem roku w akademii, jeśli chodzi o kategorię U15. Nie ominęło to uwadze jeszcze większych i mówi się, że Żuk może trafić do wielkiego Manchesteru United. Jednak nie chcemy wam o tym wszystkim opowiadać sami, najlepiej zrobi to tata Andrzej, z którym porozmawialiśmy.

zuknagroda

Przy oknie transferowym zawsze szukamy najdroższych transferów wśród seniorów, a tymczasem najdroższy może być pański 15-letni syn.

To wszystko jest nieoficjalne, tak powiem, bo nie chce synowi zaszkodzić, nie szukam sensacji. On już z Oldham został kupiony za duże pieniądze, to było około 400 tysięcy funtów.

Reklama

A może pan potwierdzić, że jest zainteresowanie ze strony United?

Z tego co wiem, temat jest wałkowany od dłuższego czasu, ale wie pan, jak to się między dużymi klubami odbywa, kiedy nic nie jest do końca potwierdzone. Najlepiej napisać, że jest zainteresowanie City i United, a wiadomo, że w tym wieku w grę wchodzą duże pieniądze.

Jakie?

Od miliona do dwóch, takie są ceny w Anglii za takich chłopaków. Tym bardziej, że syn gra na różnych pozycjach – na ósemce, w ataku, obronie i też na skrzydle. Jak przychodził do Evertonu, to był typową ósemką, tam zrobili z nich wszechstronnego piłkarza. Tak teraz jest, że gdy piłkarz nie gra na jednej pozycji, wtedy ceny też są inne, większe. Syn 29 stycznia skończy 16 lat, a w tym momencie rozgrywa niektóre mecze w U18 i U17. Wygląda to na przykład tak, że w sobotę gra dla U16, a we wtorki dla U18. Na przykład niedawno Kamil Grabara z Liverpoolu grał w meczu U18, a Paweł na bocznym boisku w U16.

Grali już kiedyś przeciwko sobie?

Akurat nie grali, nie mieli takiego szczęścia, ale mam nadzieję, że zagrają. Mój syn się często spotyka z Pawłem Sokołem z City, trzymają się też z Grabarą.

Reklama

United już wcześniej chciało Pawła, prawda?

Tak, było zainteresowanie, gdy Paweł grał dla Oldham, to grał również dla Salford Boys, osiedlowego klubu z Manchesteru, gdzie mieszkamy. W Oldham choć chcieli, to jednak nie mogli mu tego zabronić i Paweł w sobotę występował w Salford, a w niedzielę w Oldham. W Salford zauważyli go skauci Manchesteru. Rozmawiałem z jednym, z Irlandii, zapytał mnie gdzie jest syn, a ja odpowiedziałem, że już został kupiony przez Everton. United chcieli go za darmo, a za darmo nic nie było, bo syn był związany kontraktem, więc nie mógł przejść bez płacenia.

Czytałem, że ówczesny trener Evertonu, Roberto Martinez, przerwał urlop, by podpisać kontrakt z Pawłem osobiście.

Tak, on osobiście podpisywał z nim kontrakt.

paweł1

Paweł z nagrodą za najlepszego piłkarza U15 w akademii Evertonu

Wcześniej namawiał go na przejście do The Toffees?

To było tak, że Paweł pojechał z Salford Boys na turniej do Stoke, gdzie były zespoły z Premier League, a Salford – jak wspominałem – to zespół osiedlowy. Wygrali jednak cały turniej i tam Pawła zobaczyli, potem przyjeżdżali go również oglądać w Oldham. Widziało go wiele osób zanim zaczęły się rozmowy.

Mówił pan, że syn gra w U16, ale też U17 i U18, a wcześniej dla Salford i Oldhamu. Nie za dużo tego?

Mam kolegę, którego syn gra w polskiej Ekstraklasie i porównywałem, jakie obciążania mają chłopaki tutaj, a jakie w Polsce. To jest nieporównywalne dlatego, że tutaj codziennie mają treningi od poniedziałku do piątku, w sobotę jest przeważnie mecz. 35 godzin treningu w tygodniu to dużo, może rzeczywiście jest tego za wiele, lecz albo piłka albo nic. Ciężka harówka, bo jak się wstaje o 6 rano, a wraca o 21, to i dorosły nie miałby lekko.

Podobno dobrze ją znosi, bo przez dziewięć lat opuścił jeden trening.

Tak jest. Jak przyjechał do Anglii w wieku niecałych pięciu lat, to od tego momentu odpuścił jeden-dwa treningi, jak akurat był chory. Zawzięty jest, on kocha futbol, bo trzeba go kochać, niektórzy myślą o pieniądzach, ale to jest jego miłość i inaczej do tego podchodzi. Zaczynał w małej szkółce należącej do City, kiedy mieszkaliśmy gdzie indziej, tam stawiał pierwsze kroki. Kiedy się przeprowadzaliśmy i zmieniał szkółki, to zawsze mówili, że może wrócić, bo nigdy nie było z nim problemów. Z Oldham nie chcieli go puścić, ale gdy już podpisał z Evertonem, to głowa akademii zadzwoniła do mnie, że może w każdej chwili wrócić.

Jak wygląda jego plan dnia?

O szóstej rano syn wstaje i je śniadanie. 7:10 szofer czeka pod domem, dzień w dzień. Odwozi syna do szkoły, po zajęciach, za piętnaście druga zawozi na trening. Ćwiczy od 14 do 16, mają lunch, godzinę nauki – bo w domu nie ma czasu kiedy zrobić zadania domowego – i dalej trening, do godziny 20.

Może logistycznie byłoby lepiej, gdy grał w United?

Może i tak, jakby zmienił, to byłoby logistycznie korzystniej, ale syn uważa, że ma szansę na dalszy rozwój w Evertonie, jest mu wdzięczny. Nie jest przekonany do przeprowadzki, tutaj 16-letni chłopak może o sobie decydować i z tego co rozmawiałem z nim, to bardzo lubią go w Evertonie i wszystko tu ma.

Pan jest również jego agentem?

Nie, jestem opiekunem.

A myślał pan o tym kiedyś?

Nie, uważam, że niech każdy robi to, co umie robić. Agentowi trzeba zaufać, że poprowadzi jego karierę dobrze, bo wie jak rozmawiać z klubami. Dla mnie to jest konflikt interesów, by rodzic rozmawiał z klubem o podwyżkach, pieniądzach i tak dalej, takie rzeczy trzeba zostawić właśnie agentom.

Okej, ale prywatnie jak pan myśli – powinien iść do United?

Uważam, że powinien zostać w Evertonie, to jest bardzo rozwojowy klub. W U14, U15, U16, gdzie gra maksymalnie po 20 chłopaków, przypada sześciu-siedmiu trenerów, czyli powiedzmy jeden trener na dwóch, trzech zawodników. W United wygląda to inaczej logistycznie – tam jest wielu chłopaków, w U16 może być ich 30 czy 40. To się mija z celem, żeby Paweł grał co drugi mecz, skoro jest 30 chłopaków, to wiadomo, że co tydzień nie będą grali wszyscy. A tutaj syn nigdy nie wchodzi z ławki, ani nie schodzi, jak grają po 40 minut. Jest bardzo dobrym graczem i ma zapewnione wyjście w składzie, aż musiał odpuścić niektóre mecze w reprezentacji.

Co dalej, jeśli zostanie w Evertonie?

Jeśli teraz będzie na scholarship w Evertonie, czyli po polsku na stypendium, wchodzi w etap przed dorosłą piłką, już nie dziecinada, bo dalej, w U18 podpisują już zawodowy kontrakt. Wtedy klub oferuje mi, żeby mój syn został w rodzinie zastępczej w Liverpoolu, żeby nie dojeżdżał z Manchesteru, tylko by szofer odwoził go do rodziny w okolicach klubu. Ja akurat się na to nie zgadzam, jeśli dojdzie do rozmów. Syn będzie pociągiem jeździł do Liverpoolu, to jest 30 mil z Manchesteru, a ja po treningu będę po niego jeździł i przywoził do domu.

Dlaczego nie zgodzi się pan na rodzinę zastępczą?

Jesteśmy uczuciowo związani, za bardzo bym tęsknił, a on za mną i żoną. Nie mam żadnych obaw, ale to są więzi rodzinne, chłopak 16-letni to wciąż młodzieniec, lepiej żeby był związany z ojcem i mamą.

A istnieje ryzyko, że Paweł wybierze angielską kadrę zamiast polskiej?

PZPN dba o niego, w listopadzie był Maciej Chorążyk, główny koordynator skautingu związku, a Paweł nie jest powoływany na selekcyjne mecze, tylko gra w kadrze Polski od dwóch sezonów. Były takie pytania do mnie, czy Paweł chciałby grać dla Anglii. Syn nie chce, chce grać dla reprezentacji Polski.

Rozmawiał Paweł Paczul

zuk

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...