“Rok 2021. Bośniak Semir Stilić po nieudanej przygodzie w lidze azerskiej wraca do Ekstraklasy. O angaż doświadczonego pomocnika rywalizowały Siarka Tarnobrzeg, Wisła Kraków i Bruk-Bet Termalica Nieciecza, ale mistrz Polski z sezonu 2009/10 wybrał ofertę pucharowicza, popularnych Słoników”. To tylko klecone naprędce football-fiction, ale gdy tak przyglądamy się perypetiom Stilicia, wydaje się, że to faktycznie może kiedyś się zdarzyć. Bośniak znów wraca do Ekstraklasy, po raz drugi będzie grał dla Wisły Kraków. Scenariusz poprzedzający ten ruch jest bardzo zbliżony do poprzedniego.
Już kilka ładnych lat minęło, ale chyba pamiętamy, jak to było, gdy odchodził z Lecha Poznań. Na ekstraklasowych boiskach kozak, jeden z najlepszych techników, lewą nogą potrafił zrobić kilka fajnych rzeczy. W Europie też pokazywał się z nie najgorszej strony, grał przecież zarówno w fazie grupowej i pucharowej Pucharu UEFA, kiedy to Lech zatrzymał się na Udinese (strzelał bramki z Nancy i CSKA, zaliczył też trzy asysty), jak i wtedy, gdy Kolejorz radził sobie z Manchesterem City, Juventusem i Salzburgiem (1 gol i 3 asysty), a poległ na Bradze. Wspominamy o tym, bo wydawało się, że to wystarczający powód, by Bośniak spróbował sił w lepszej lidze. No i wyjechał.
Sezon w Karpatach Lwów. Runda w Gaziantepsporze. Ani to potęgi, ani przedstawiciele czołowych lig, ale jednak nie zbliżył się nawet do poziomu z Ekstraklasy. No i powrót do Polski, tym razem Biała Gwiazda. I znów jeden z najlepszych pomocników.
Sezon 2013/14 (wiosna): 16 meczów, 7 goli, 5 asyst, 2 kluczowe podania
Sezon 2014/15: 36 meczów, 9 goli, 12 asyst, 8 kluczowych podań
Kolejne podejście do zagranicy to cypryjski APOEL. 23 mecze (13 w pierwszym składzie), 4 gole i 1 asysta. Jeśli zostanie z czegoś zapamiętany, to z bramki z Astaną w ostatniej rudzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów (ale raczej nie, bo koniec końców nic nie dała i w elicie grali Kazachowie).
Zmierzamy do tego, że Stilić i to, że przepadał poza Polską w średniakach, to jedna z większych zagadek ekstraklasowej piłki. Wiecie, jeden szereg z odwiecznymi pytaniami typu… Co w głowie miał Kiełb, gdy podawał do Paixao w Niecieczy? Jakim cudem Wisła trafiła w ręce Meresińsiego? Za co Korona płaci Wierchowcowowi? Oczywiście jest jedna prosta odpowiedź mówiąca, że Bośniak nie ma dynamiki, by grać w poważną piłkę. I my ją kupujemy, z jednym “ale”: jednak wydaje się ona trochę za prosta, wszak znamy człapaków, którzy utrzymują się na powierzchni – od La Liga, przez Serie A, aż po dajmy na to Turcję. Praktycznie wszędzie. Sprawa musi być bardziej złożona.
Z tego względu też nie do końca wiemy jak traktować ten transfer. Jeśli bralibyśmy pod uwagę ostatnie półrocze – zbyt wiele komplementów pod adresem nowego piłkarza Wisły by tu paść nie mogło, głównie dlatego, że w ogóle nie grał w piłkę. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę jego dyspozycję w Polsce, ilekroć tutaj lądował – to zawsze był kawał wzmocnienia, kawał grajka, a teraz – potwierdzenie wysokich aspiracji odbudowującej się Wisły. Sceptycy powiedzą – turysta! Pół roku nie mógł znaleźć miejsca, czyli pewnie skasztaniał do reszty! Ale jest ta druga strona. Na Stiliciu w Polsce jeszcze nikt się nigdy nie zawiódł a gość zawsze dawał kibicom na naszych murawach mnóstwo radości. Radović w końcu też miał już powoli urządzać się na tej słynnej drugiej stronie rzeki a okazało się, że wciąż potrafi kręcić ligą jak za najlepszych lat.
Ktoś się zdziwi, jeśli ze Stiliciem będzie podobnie?
Swoją drogą, Wisłę generalnie trzeba pochwalić za transfery – przynajmniej na papierze zestaw Gonzalez, Czerwiński, Arsenić i Stilić wygląda nieźle. Kiko będzie mógł się wykazać.
Fot. FotoPyK