Prawo Bosmana. Reguła, która zrewolucjonizowała światowy futbol sprawiając, że zmiana barw klubowych stała się o niebo łatwiejsza. Z początkiem stycznia, jak co roku, szerokie grono zawodników, którym w czerwcu wygasają umowy, trafi więc na listy życzeń wielu menedżerów i już latem będzie mogło zmienić pracodawcę za darmo. A wśród nich, przyznać trzeba, naprawdę konkretne nazwiska.
Na brak ofert na pewno nie będzie narzekał Axel Witsel. Belg, choć ma za sobą dość przeciętny okres w Zenicie (gol i dwie asysty w ostatnich szesnastu spotkaniach), od jakiegoś czasu romansuje jednak z Juventusem. Być może na darmowe pozyskanie piłkarza skusi się więc „Stara Dama”, a nawet jeśli 27-latek nie przeniesie się do stolicy Piemontu, to będzie mógł wykonać kolejny w swojej karierze skok na kasę. Witsela chcieliby ponoć w swojej lidze mieć chińscy potentaci, a możliwość ściągnięcia bez ponoszenia dodatkowych kosztów gościa wycenianego na około 20 milionów euro, to przecież perspektywa niezwykle kusząca.
Na dwadzieścia grubych baniek Transfermarkt wycenia też Santiego Cazorlę, który ma za sobą dość pechową rundę w barwach Arsenalu. Początek Hiszpana był jeszcze całkiem niezły, w pierwszych ośmiu kolejkach odgrywał ważną rolę w zespole Arsene’a Wengera, ale w połowie października trafiła mu się kontuzja, która wyeliminowała go z dalszych zmagań. Hiszpan pauzował będzie mniej więcej do marca.
Już za kilkadziesiąt godzin oferty potencjalnych pracodawców rozważać będzie też mógł Jesus Navas. Skrzydłowy sporo bowiem stracił na przyjściu do Manchesteru Pepa Guardioli, bo tak jak w ostatnich latach był raczej podstawowym zawodnikiem MC, tak teraz pozostała mu jedynie rola dżokera. 12 meczów, 456 minut na placu i tylko jedna asysta – biorąc pod uwagę wiek (31 lat), to Hiszpan mógłby jeszcze zdrowo na skrzydle poszaleć, więc niewykluczone, że trafi się ktoś, kto zagwarantuje mu miejsce w wyjściowej jedenastce.
City of Manchester Stadium opuścić może też Yaya Toure, którego relacje z Guardiolą są niezwykle burzliwe. Iworyjczyk skreślony został już na początku sezonu, a wcale nie pomagały też reakcje jego agenta, Dimitriego Seluka. Przypomnijmy tylko fragment tekstu sprzed miesięcy.
Agent zawodnika, Dimitri Seluk, który po tym jak jego podopieczny nie znalazł się w kadrze na starcie z Borussią Moenchengladbach w Champions League, postanowił publicznie rozsmarować Guardiolę.
Seluk stwierdził więc, że jeśli Guardiola nie wygra Ligi Mistrzów, nie będzie potrafił pokazać jaj i ukorzyć się przed Toure, to obnaży tylko swoje prawdziwe oblicze. Zdaniem agenta piłkarza wszelkie niepowodzenia, jakie w tym sezonie mogą czekać Hiszpana, będą efektem właśnie systematycznego pomijania Toure w doborze wyjściowej jedenastki. Nic dziwnego, że na te wypowiedzi Guardiola zareagował wściekłością. Seluk chciał sytuację swojego zawodnika poprawić, a w efekcie pogorszył, dając szkoleniowcowi MC jak na tacy argumenty do tego, by nie korzystać z usług Iworyjczyka.
Potem jednak sytuacja nieco się poprawiła – Toure uratował swoimi golami trzy punkty w wyjazdowym meczu z Crystal Palace, zaczął regularnie pojawiać się na boisku, aż nagle sam piłkarz postanowił znowu sobie nabruździć. Złapany na jeździe po pijaku brnął w zaparte – w myśl porady Jarka Jakimowicza z „Młodych Wilków” uznał, że lepiej będzie nigdy do niczego się nie przyznawać i mimo że wydmuchał promile, to sztywno trzymał się wersji według której tego dnia w szyję nie dawał. Co jak co, ale zmiana środowiska chyba w tym przypadku mogłaby okazać się zbawienna.
Z końcem czerwca wygasa też kontrakt innego gwiazdora z Manchesteru, a mianowicie Zlatana Ibrahimovicia. Szwed za bardzo nas w ostatnich miesiącach nie zaskakuje, bo prezentuje dokładnie ten sam wachlarz zachowań, do którego zdążył nas przyzwyczaić – strzela bramki, uprawia na boisku akrobatykę połączoną z elementami karate, a w mediach bryluje narcystycznymi wypowiedziami. Ot, cały Zlatan. Ciężko jednak przewidzieć jaka czeka go przyszłość, bo z jednej strony, mimo 35 lat na karku, wciąż jest w dobrej formie, a z drugiej – kto wie czy nie zgłoszą się po niego Azjaci z jakąś rekordową tygodniówką w kieszeni.
Przeczesując Wyspy trafić też można na kilku solidnych piłkarzy defensywnych – Chelsea opuścić mogą za friko Branislav Ivanović i John Obi Mikel, a Manchester Gael Clichy. Cała trójka odgrywa w swoich zespołach coraz mniejsze role, a gdy patrzymy na kadrę City, to generalnie spodziewamy się sporej rewolucji na bokach obrony. Za sześć miesięcy wygasną bowiem także umowy Pablo Zabalety oraz Bacary’ego Sagny.
Kto jeszcze nie jest pewny swojej przyszłości? A choćby Arjen Robben, Lucas Leiva czy Per Mertesacker. Generalnie więc już za kilkadziesiąt godzin klubowe faksy rozgrzeją się do czerwoności, menedżerowie zaczną przełączać kolejne rozmowy, a ci, którzy jeszcze nie przedłużyli umowy, będa mogli zaczynać rozglądać się za nowym lokum.