Reklama

Tuż po zakończeniu sezonu – MLS w kilku przystępnych krokach

redakcja

Autor:redakcja

13 grudnia 2016, 19:44 • 4 min czytania 0 komentarzy

Przedwczoraj zakończył się sezon MLS, po serii rzutów karnych w wielkim (choć nie tak wielkim jak Superbowl) finale Seattle Sounders pokonali Toronto FC i wznieśli w górę najcenniejsze… Jedno z najcenniejszych… Wznieśli w górę puchar za wygranie amerykańskiej ligi “soccera”. Od lat MLS walczy z opinią przystani spokojnej starości i mitami na temat rekreacyjnego poziomu, ale wciąż słyszymy o niej raczej incydentalnie – ot, gdy Giovinco strzeli jakąś ładną bramkę, albo Lampard udzieli głośnego wywiadu. Co powinniśmy wiedzieć o właśnie zakończonym sezonie MLS? Wybraliśmy kilka ciekawostek.

Tuż po zakończeniu sezonu – MLS w kilku przystępnych krokach

GIOVINCO NADAL CZARUJE…

Sebastian Giovinco w 2015 roku na grubo przed trzydziestką zdecydował się na dość kontrowersyjny ruch. Zamiast walczyć o miejsce w Europie, w Juventusie czy gdziekolwiek indziej, wreszcie i w reprezentacji Włoch, z najsłabszym atakiem od lat – wyleciał do Kanady. Z miejsca otrzymał gigantyczną podwyżkę, stał się gwiazdą ligi i symbolem całego futbolu w Toronto, ale mimo wszystko – MLS dla 28-latka z Juventusu? Dziś już wiemy – Giovinco narzekać raczej nie może. Tutaj przynajmniej strzela. Czasem nawet kolegami.

Generalnie jednak fiesta – gole z rzutów wolnych, z powietrza, po dryblingu, jakieś dwie “siatki” w jednej akcji. Zabawa. Za kasę, której we Włoszech pewnie by nie powąchał.

Reklama

…ALE FINAŁOWE RZUTY KARNE OGLĄDAŁ Z ŁAWKI

Jedyny zawód tego sezonu przyszedł jednak w samym finale. Toronto FC grało ze Seattle Sounders, zresztą obie ekipy znalazły się tam dość niespodziewanie, po rundzie zasadniczej kończyli na 3. i 4. miejscu w swoich konferencjach. Po 90 minutach – bez goli. W 103. minucie zaś – zmiana. Trener tłumaczył się po meczu – on nie mógł chodzić, patrzył na mnie prosząc o zmianę. Jakkolwiek – Giovinco przez 103 minuty nie zdziałał nic, a i jego kumple nie potrafili w żaden sposób zagrozić bramce Stefana Freia. W karnych trafili między Altidore, Ivanschitz czy Lodeiro, spudłowali Bradley, Morrow i Fernandez. Wynik – 6:5. Tytuł pojechał do Seattle, Giovinco – MVP i najlepszy strzelec ubiegłego sezonu, zdobywca 39 goli w 61 dotychczasowych meczach MLS – został ze srebrnym medalem.

NEW YORK KLAPA

A to i tak więcej, niż osiągnięcia dream teamów z Nowego Jorku. To miała być najbardziej pasjonująca rywalizacja tego sezonu i ekscytujący finał z udziałem gwiazd. Z jednej strony New York City, klub z tej samej taśmy co Manchester City, z Lampardem i Pirlo w środku oraz Davidem Villą na szpicy. Z drugiej – New York Red Bulls, czyli jedna stajnia z Lipskiem i Salzburgiem. W składzie Byków – bracia Wright-Phillips, w tym Bradley, który siał popłoch przez cały sezon.

W rundzie zasadniczej – zgodnie z przewidywaniami. RB pierwsze, City drugie, trzecie Toronto z niewielką stratą, gdzieś daleko (11 punktów pod liderem) DC United. Weryfikacja przyszła już jednak w ćwierćfinałach z Kanadą. Błękitna część Nowego Jorku – 0:7 w dwumeczu z Toronto, w tym hat-trick Giovinco. Czerwona – 0:1 i 1:2 z Montrealem. Marzenia o mistrzostwie – na przyszły rok.

Reklama

Szczególne wrażenie robi to 0:5 NYC w rewanżowym z ćwierćfinałów. Aż ciężko uwierzyć, że drużyna w USA z Pirlo, Lampardem i Villą na boisku straciła cztery gole (piąty padł po zejściu Włocha).

NIGEL DE JONG JEST NADAL NIGELEM DE JONGIEM

Okej, przyznajemy – Nigel De Jong w Europie znany był nie tylko z ostrych wejść, ale i zwyczajnie całkiem porządnej gry defensywnej. Umówmy się – żeby w bandycki sposób kopnąć Xabiego Alonso w klatkę piersiową w finale Mistrzostw Świata trzeba najpierw awansować do Mistrzostw Świata, znaleźć się w kadrze, być na tyle dobrym, by zagrać w najważniejszym meczu Holandii w ostatnich kilkunastu latach i dopiero wtedy zderzyć się z Hiszpanem. Tak czy owak – niezależnie od piłkarskiej klasy, De Jonga wspominać będziemy właśnie z takich obrazków jak wspomniany atak na pomocnika reprezentacji Hiszpanii.

Skąd ten przydługi wstęp? Cóż, Nigel de Jong w USA nadal jest Nigelem de Jongiem.

Co poza tym wejściem? 18 meczów, 0 goli, 0 asyst, kilka razy obejrzał 90 minut meczu Los Angeles Galaxy z wysokości ławki rezerwowych. W sierpniu amerykańskich pomocników i napastników uratowało przed Holendrem Galatasaray wyjmując go do Superlig.

NADAL SĄ PEWNE PROBLEMY Z ZASADAMI

Pamiętacie, jak w amerykańskiej wersji piłki nożnej rzuty karne wykonywano w hokejowy sposób?


flaga Wisły w tle

Wydawało się, że czasy gdy Amerykanie mieli potężne problemy z wprowadzeniem w życie przepisów już dawno minęły. Taki sposób wykonywania karnych wycofano jeszcze w XX wieku. Tymczasem w 2016 roku trudność sprawiła interpretacja innych zasad. Na przykład – tych dotyczących szerokości i długości pola karnego.

Tak. To nie żadna trzecia liga, to finały konferencji, Toronto gra z Montrealem Impact. 61 tysięcy ludzi na stadionie czeka, aż pracownicy zamalują linie po czym narysują nowe, korygując złe wyliczenia przy pierwszym obrysie. Mecz opóźnił się o 17 minut.

TWERKOWAĆ NIE WOLNO

Mimo że USA oszalało na punkcie “dup kręcących dupami”, czyli innymi słowy twerkingu – na boisku wykonywać go nie wolno. Przekonał się o tym Kei Kamara.

INNY WYMIAR SYMULKI

Bez komentarza.

***

Na koniec warto jeszcze upchnąć w jednym przystępnym miejscu: jak radziły sobie gwiazdy znane z europejskich boisk?

Bradley Wright-Phillips – 24 gole / 5 asyst / 34 mecze
David Villa – 23 / 4 / 33
Sebastian Giovinco – 17 / 15 / 28
Frank Lampard – 12 / 3/ 19
Didier Drogba – 10 /6 / 22
Robbie Keane – 10 / 2 / 17
Steven Gerrard – 3 / 11 / 21
Andrea Pirlo – 1 /11 / 32
Ashley Cole 1 / 0 / 26
Nigel de Jong – 0 / 0 / 18
Kaka – 9 / 10 / 24
Shaun Wright-Phillips – 0 / 0 / 7

Stężenie gwiazd – spore. Tempo? Wciąż zbyt niskie. Atrakcyjność? Wliczając w to malowanie linii – całkiem spoko.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...