– Poleciłem Bartka do naszego klubu. To mój pomysł, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Zainteresowanie jest, ale przede wszystkim trzeba wyjaśnić niejasności w przepisach. Bartek w tym sezonie zagrał w Cracovii i Leicester U-23, nie wiadomo, czy może zostać wypożyczony do trzeciego klubu. Rozmawiałem z nim w niedzielę, powiedziałem mu, że jeżeli będzie mógł odejść, to ten ruch musi być przemyślany. W kolejnej rundzie powinien zagrać 15 meczów, musi szukać miejsca, gdzie miałby na to szanse – mówi w “Przeglądzie Sportowym” Mateusz Klich.
FAKT
Legia trafiła na Ajax, więc będzie okazja do rewanżu. Nastroje w klubie są bojowe.
– Bardzo chciałem pomóc kolegom, niestety wyszło jak wyszło. Cieszę się, że trafiliśmy na Ajax. Teraz nic nie powinno stanąć na przeszkodzie, żebym zagrał. Oby tylko zdrowie dopisało – powiedział Faktowi “Rado”. Choć od poprzednich meczów z Ajaksem minęły niecałe dwa lata, to w tym czasie Legia znacząco zmieniła się pod wieloma względami, przede wszystkim kadrowo i organizacyjnie. W stolicy wierzą, że tym razem ekipę z Amsterdamu uda się odprawić z kwitkiem.
Dalej tekst o oszustwie sędziego Marciniaka (sprawę zapewne znacie) i tarapatach Ruchu (wszystko przeczytaliście już u nas). Lecimy więc dalej…
GAZETA WYBORCZA
Ajax zmienił się od ostatniego meczu z Legią.
– To już zupełnie inny zespół niż przed dwoma laty – mówi „Wyborczej” Elko Born, holenderski dziennikarz, współpracujący m.in. z BBC czy piłkarskimi magazynami „The Blizzard” i „FourFourTwo”. – Główną zmianą było zatrudnienie nowego trenera, a za nią poszły kolejne – dodaje. – Bosz ma inną pomysł na grę niż de Boer – tłumaczy Born. – Chce, by jego zawodnicy używali silnego pressingu, atakowali rywala wysoko, już pod ich bramką. A w ataku grał dużo szybciej, oddawał więcej strzałów. Ten zespół uwielbia atakować i zdobywać bramki – dodaje. A do tego jest bardzo młody. W składzie jest aż 19 piłkarzy, którzy nie ukończyli 21. roku życia. Kibice Ajaksu cenią Bosza za to, że odważnie stawia na młodzież z akademii. Z drugiej strony bywa, że stanowi to problem. – Młodsi gracze często dość szybko tracą głowę. Jeśli to rywale pierwsi strzelają gola, gubią się – mówi Born.
O Legii wypowiada się Dariusz Dziekanowski.
Czy Legia Magiery jest lepsza od drużyny Henninga Berga, który dwa lata temu nie dała rady Ajaksowi?
– Jest lepsza. Wyraźnie. Wtedy nie było takiej jakości i wiary w siebie. Gra Legii na pewnym poziomie w Europie była podszyta strachem. Ze Sportingiem strachu nie widziałem. Widziałem zespół świadomy w czym tkwi jego siła. Byle szefowie Legii nie podłożyli nogi sami sobie i Magierze, zimą sprzedając ważnych piłkarzy. Ten zespół trzeba wzmocnić napastnikiem, środkowym obrońcą, defensywnym pomocnikiem. Legia ma na to pieniądze. Tymczasem dotąd było tak, że mistrz Polski osłabiał się w najgorszych, najgłupszych momentach, zawsze wtedy, gdy pojawiała się namiastka sukcesu. Zamiast budować, następowała destrukcja. Jest szansa odwrócić zły bieg historii. Piłkarzy można sprzedawać, nawet trzeba, ale w odpowiednim momencie. Jeśli się ktoś wspina po drabinie, jest blisko celu, nie powinien wykonywać ryzykownych ruchów. Na to przyjdzie czas po dojściu do celu. Jeśli Legia przed Ajaksem się nie osłabi, to może myśleć o awansie do 1/8 finału Ligi Europy. Klub z Amsterdamu w lidze jest drugi, przegrał ostatnio z Twente po bramce Mateusza Klicha z karnego. Polak potrafi.
SUPER EXPRESS
Arkadiusz Milik jest zadowolony z losowania.
Real Madryt w fazie grupowej Ligi Mistrzów zajął drugie miejsce za Borussią Dortmund, a przed Legią Warszawa i Sportingiem Clube de Portugal. Większość zawodników mistrza Polski mówiło, że starcia z “Królewskimi” szczególnie na Santiago Bernabeu były wielkim przeżyciem, które będą pamiętali latami. Tym razem szansę występu przeciwko Cristiano Ronaldo w Madrycie będzie miał Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik. Napastnik reprezentacji Polski skomentował poniedziałkowe losowanie 1/8 Champions League. – Dla takich chwil gra się w piłkę. Wielki wyzwanie przed nami, czekamy na Real – napisał na Twitterze.
Nieco szerzej o losowaniu wypowiada się “Rado”.
Jak zareagowałeś na to, że w 1/16 finału Ligi Europy los znowu skojarzył Legię z Ajaksem Amsterdam?
Bardzo się ucieszyłem z tego losowania. Widocznie tak musiało być. Trzeba być zadowolonym. Dla mnie to też będzie mały rewanż po tym wszystkim co się wtedy działo przed pierwszym meczem z Ajaksem. Trzeba się dobrze przygotować do tych meczów. I tyle.
Obecna Legia jest lepsza czy słabsza od ekipy sprzed dwóch lat?
Jakoś jest podobna, choć myślę, że teraz jesteśmy lepszym zespołem. Wydaje mi się, że mamy więcej indywidualności. Pokazujemy to w meczach. Gramy nie tylko efektywnie, ale efektownie, co może się wszystkim podobać.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
Dziennikarze “PS” oglądali losowanie w gabinecie Bogusława Leśnodorskiego.
Z wami to oglądać losowanie… Wytypowaliśmy faworyta i już go nie ma. Ale emocje gwarantujecie – Bogusław Leśnodorski był w dobrym humorze, kiedy czekaliśmy w jego gabinecie na to, kogo los przydzieli legionistom, a wspólnie uznaliśmy, że najlepiej trafić na APOEL Nikozja. Kartka z tym napisem pojawiła się jako pierwsza spośród drużyn rozstawionych, ale Cypryjczycy zagrają z Athletic Bilbao. Emocje nie potrwały długo, bo Legia była jako następna. I jak widać, nie tylko Arsenal ciągle gra z Bayernem Monachium, mistrz Polski trafił na starego dobrego znajomego: Ajax. Dwa lata temu Holendrzy pokazali miejsce w szyku, wygrywając 1:0 i 3:0. Czas na rewanż. (…)
– Dzwonili już Chińczycy? – zapytaliśmy Radovicia. – Właśnie skończyłem z nimi rozmawiać, ale muszę jeszcze trenerowi Bergowi powiedzieć – uśmiechał się zdobywca dwóch bramek w ostatnim ligowym spotkaniu z Piastem Gliwice (5:1). – Ja też chciałem APOEL, ale cieszę się z wylosowania Ajaksu. To bardzo dobra drużyna, ale nie mamy nic do stracenia. Jeśli miałbym porównać obecną Legię z tą sprzed dwóch lat, to dziś jesteśmy lepsi, a przede wszystkim bardziej doświadczeni w europejskich pucharach. Musimy dobrze zakończyć granie w tym roku, solidnie odpocząć, a następnie odpowiednio przygotować się do meczów z Ajaksem – dodał Serb.
Efektem losowania na Legii okazał się też wywiad z jej prezesem.
Jak będzie wyglądała kadra zespołu po przerwie zimowej? Kibice boją się, że po niezłych występach w Champions League nastąpi masowa wyprzedaż.
Zawsze jest tak, że ktoś może odejść, nie potrafię teraz powiedzieć, co się dokładnie wydarzy. Kilku odejdzie, kilku przyjdzie, to normalna sprawa. W większości europejskich klubów tak to wygląda. Niektórzy piłkarze dostaną oferty nie do odrzucenia, inni będą chcieli zmienić otoczenie, bo za mało grają. U nas rywalizacja zawsze jest duża, nie każdy sobie z tym radzi. Mamy bardzo mocną, wyrównaną kadrę i tak powinno być również wiosną. (…)
A co z Nemanją Nikoliciem? Po meczu z Piastem powiedział wprost, że zimą odejdzie.
Przychodząc tutaj, pewnie jak większość graczy z zagranicy, nie planował pozostania w Legii do końca kariery. Każdy chce się rozwijać, z czasem również więcej zarabiać, a nas nie stać na wszystko. W największych klubach europejskich są zdecydowanie wyższe pensje, podobnie jak w Rosji czy w MLS, o której wspomina się w kontekście Nikolicia. Tego nie przeskoczymy.
To co zrobić, żeby piłkarze nie uciekali przy pierwszej lepszej okazji do klubów o średniej, europejskiej klasie?
Na ten poziom już wskoczyliśmy, ale są różne przypadki. Weźmy Igora Lewczuka, którego wcale nie musieliśmy sprzedawać za wielką cenę do Girondins Bordeaux. Zrobił dla nas bardzo dużo, dlatego daliśmy mu zielone światło, by mógł zagrać w lepszej lidze. Piłkarze będą od nas odchodzić raczej do drużyn dużo lepszych albo takich, gdzie płacą kosmiczne pieniądze.
Mateusz Klich polecił do Twente… Bartosza Kapustkę.
Ty grasz regularnie, za to Bartosz Kapustka, z którym zaczynaliście w tym samym klubie, Tarnovii, choć w innym czasie, ma kłopoty w Leicester City. Jeszcze w nim nie zadebiutował. Wypisz wymaluj sytuacja, jaką przeżywałeś w Wolfsburgu.
Niedługo może to się zmieni.
To znaczy?
Poleciłem Bartka do naszego klubu. To mój pomysł, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Zainteresowanie jest, ale przede wszystkim trzeba wyjaśnić niejasności w przepisach. Bartek w tym sezonie zagrał w Cracovii i Leicester U-23, nie wiadomo, czy może zostać wypożyczony do trzeciego klubu. Rozmawiałem z nim w niedzielę, powiedziałem mu, że jeżeli będzie mógł odejść, to ten ruch musi być przemyślany. W kolejnej rundzie powinien zagrać 15 meczów, musi szukać miejsca, gdzie miałby na to szanse. Liga holenderska wydaje mi się najlepszym wyborem.
“PS” pisze o sprawie Ruchu powołując się na nas, więc nie ma sensu odgrzewać kotleta. Obok mamy rozmówkę z Krzysztofem Sachsem i to ją zacytujmy.
Przy Cichej mówi się, że Komisja była o tym informowana.
Jestem ciekawy, w jaki sposób. Czy klub wysłał pismo w tej sprawie? A może szepnął coś na ucho ekspertowi do spraw licencji? My nic nie wiedzieliśmy. Dopiero w ostatnich dniach pojawiły się pytania dziennikarzy, informacje medialne, plotki. Dlatego od kilku dni sprawę Fundacji bada nasz ekspert. To biegły rewident, który działa w Komisji Licencyjnej od trzech lat. We wtorek odbędzie się posiedzenie w tej sprawie. Na razie mamy dużo różnych niesprawdzonych informacji, które jednak układają się w spójny obraz. (…)
W środowisku piłkarskim mówi się, że także inne kluby mają podwójne umowy z piłkarzami.
Moim zdaniem to jednak mniejszość. Spotkałem się z tym dwukrotnie. Najpierw była sprawa z Eduardsem Visnakovsem. Gdy Łotysz grał w Widzewie, klub miał limit wynagrodzeń, i do pensji napastnika dokładał się lokalny biznesmen. W tym przypadku stwierdziliśmy, że wszystko jest OK, bo te pieniądze nie obciążyły budżetu klubu. Poza tym, w jednym z pierwszoligowych klubów zawodnicy otrzymywali niewielkie pensje, w ramach stypendiów, a resztę wypłacał im zakład pracy, który był de facto właścicielem klubu. Na nim jednak nie ciążył limit wynagrodzeń. To jednak nie jest popularna i korzystna forma zawierania umów dla zawodników. Kontrakty piłkarskie są mocno chronione, między innymi przez wymuszenie spłaty zobowiązań ze strony Komisji Licencyjnej, a umów podpisywanych na boku nie obejmuje ochrona związkowa.
Jan Bednarek mówi o sytuacji, gdy krytycznie gestykulował w stronę trenera, że chce grać dalej (a ten zarządził, by zszedł).
Co stało się w 79. minucie, kiedy padł pan na murawę?
Nokaut, co tu dużo mówić. Odbiłem piłkę głową i moja szczęka nadziała sie chyba na kolano Jacka Kiełba. Cóż, światło mi zgasło. Po chwili doszedłem do siebie, chciałem dalej grać, ale trener zdecydował się na zmianę. Byłem zdenerwowany, ale szanuję to, co zrobił szkoleniowiec.
Nerwy były jednak spore, stał pan z drugiej strony boiska i mocno gestykulował w stronę ławki rezerwowych, kiedy wchodził Lasse Nielsen. Nie podobało się panu, że jest zmiana?
No tak, chciałem grać. Reprezentuję Lecha Poznań, gram dla wielu kibiców, mam ten klub w sercu i chcę dać z siebie wszystko, zwłaszcza że było wciąż 0:0, więc zależało mi, żeby pomóc w odniesieniu zwycięstwa nad Koroną. Emocje na pewno wzięły górą nad rozsądkiem. Dochodzę jednak do wniosku, że nasz trener zachował się mądrze, bo nawet teraz, kiedy rozmawiamy, nie czuję się zbyt dobrze i odczuwam skutki tego nokautu.