Reklama

Żelazna defensywa? Dziś jednak wyjątkowo zardzewiała

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 grudnia 2016, 23:07 • 2 min czytania 0 komentarzy

Atletico Madryt to w pierwszej kolejności kapitalnie zorganizowana obrona. Perfekcyjnie zgrana, idealnie poruszająca się na boisku, stanowiąca koszmar dla wszystkich ofensywnych zawodników La Liga. I jeśli od kilku lat, całkiem zresztą słusznie, defensywę „Los Colchoneros” przyjmuje się za swego rodzaju wzór, to dziś zawodnicy ją tworzący udowodnili, że też są tylko ludźmi. Skorymi do pomyłek, popełniającymi błędy. Po prostu piłkarzami, których da się jednak w jakiś sposób ograć.

Żelazna defensywa? Dziś jednak wyjątkowo zardzewiała

Villarreal od początku meczu narzucił podopiecznym Diego Simeone swój styl gry. Gospodarze przeszli do konkretów bez zbędnych ceregieli – przede wszystkim rozgrywali piłkę na całej szerokości boiska, a gdy tylko wyczaili fragment wolnej przestrzeni, to natychmiastowo posyłali tam futbolówkę. Goście dość niepewnie wyglądali praktycznie od pierwszej minuty – z tyłu nie poruszali się w tak zdyscyplinowany sposób, do jakiego przyzwyczajali nas w ostatnich sezonach, a i z przodu brakowało elementu zaskoczenia. Żadnych błyskawicznych kontrataków czy indywidualnych przebłysków – po raz pierwszy i ostatni w gospodarzom gorąco zrobiło się w zasadzie tylko wtedy, gdy Koke uderzył w słupek oddając de facto strzał niecelny.

Dowodem na to, że madrytczycy nie byli dziś w najlepszej formie było zresztą zachowanie jednego z najbardziej doświadczonych piłkarzy na placu. Tiago w pewnym momencie ni stąd, ni zowąd zagrał piłkę pod nogi przeciwnika, który bez namysłu odegrał do Triguerosa. Hiszpan kiwnął jednego, minął drugiego i precyzyjnym uderzeniem pokonał Oblaka.

Piłka nie zdążyła jeszcze powędrować na środek, gospodarze nie skończyli jeszcze celebrować trafienia, a Tiago był już poza boiskiem. Uraz? Wątpliwe, zwłaszcza że oko kamery wielokrotnie kierowało się jeszcze potem na twarz Portugalczyka i raczej nie wyglądał on na gościa, który cierpi. Wiele wskazuje zatem na to, że nieznoszący tak prostych błędów rujnujących plan taktyczny Simeone postanowił 35-latka ściągnąć z boiska.

Reklama

To zresztą na niewiele się zdało. Centra ze skrzydła, katastrofalny błąd Oblaka i Dos Santos na raty trafiający do siatki.

Atletico po zmianie stron raziło bezradnością – praktycznie niczego produktywnego nie potrafił stworzyć Griezmann, a nie pomagali mu też koledzy. Schowany za rywalami był Koke, od piłek odcięty był też Gameiro. Goście bili więc głową w mur, a Villarreal spokojnie wyczekiwało końcowego gwizdka. Wyczekiwało aż w końcu wyczekało, po drodze dobijając jeszcze przeciwnika golem Soriano. Raz, że udało się pokonać bandę Cholo Simeone, a dwa – udało się też pozostać drużyną o najmniejszej liczbie straconych bramek (raptem 10 w 15 meczach).

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Hiszpania

Hiszpania

Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Patryk Fabisiak
3
Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Komentarze

0 komentarzy

Loading...