Reklama

Raz przewrotką, raz przewrotką. „Mięciel z Senegalu” znów uderzył!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

09 grudnia 2016, 14:47 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jeśli Marcin Mięciel oglądał wczorajsze starcie Feyenoordu z Fenerbahce w Lidze Europy, nie zdziwilibyśmy się, gdyby w pewnym momencie naszedł go nostalgiczny nastrój, a po jego policzku spłynęła łezka wzruszenia. Wygląda bowiem na to, że „Miętowy” po wielu latach nareszcie doczekał się naprawdę godnego następcy.

Raz przewrotką, raz przewrotką. „Mięciel z Senegalu” znów uderzył!

Gdybyśmy mieli na szybko wymienić trzy słowa, które jako pierwsze przychodzą nam na myśl w kontekście byłego napastnika między innymi Legii Warszawa, chyba byłyby to: „żel”, „frotka” i „przewrotka”. Szczególnie efektownie Mięciel wypadał zwłaszcza w ostatniej z wymienionych dziedzin. Swego czasu zdarzało mu się bowiem zdobywać bramki takie jak chociażby te:

Po zakończeniu przez Mięciela kariery od czasu do czasu na horyzoncie pojawiał się ktoś z aspiracjami na bycie królem tej sztuki, jednak prawdziwego kozaka widzimy dopiero teraz. Chodzi w tym przypadku o atakującego Fenerbahce – Moussa Sow we wczorajszym spotkaniu z Feyenoordem zrobił coś takiego:

Reklama


„Raz na ruski rok to i ślepemu psu na obcej wsi uda się zadowolić”, stwierdzicie. Cóż, nie tym razem. Nie mówimy tu bowiem o pojedynczym wyskoku, lecz o golu stanowiącym jedynie o podtrzymaniu całej serii. Wystarczy powiedzieć, że na przestrzeni nieco ponad miesiąca Sow trafiał do siatki w podobny sposób… trzykrotnie!

Niecałe dwa tygodnie temu w ligowej potyczce z Rizesporem jedną ze swoich trzech zdobyczy Senegalczyk upolował tak:

… a tak kopnął z kolei na początku listopada, nim zdążyło upłynąć 120 sekund meczu z Manchesterem United:

Reklama

Wczorajszą bramkę w dość prosty, lecz zarazem oryginalny i wymowny sposób skwitowało też na Twitterze samo Fenerbahce:

sow

Co prawda ze wspomnianego mięcielowego zestawu „żel, frotka, przewrotka” Sow jak na razie ograniczył się jedynie do wcielenia w życie trzeciego podpunktu, jednak nie ulega wątpliwości, że z resztą powinno być już zdecydowanie z górki. Tak czy owak, coś nam podpowiada, że jeśli ktoś ma kiedyś przebić MM, najprawdopodobniej będzie to Moussa Sow. I obstawiamy, że dojdzie do tego gdzieś za dwa tygodnie.

Najnowsze

Polecane

Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”

Kacper Marciniak
0
Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”
Ekstraklasa

Kovacević ujawnił, jak upadł jego transfer do Benfiki. „Był problem z prowizją dla agenta”

Patryk Fabisiak
0
Kovacević ujawnił, jak upadł jego transfer do Benfiki. „Był problem z prowizją dla agenta”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...