Reklama

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

redakcja

Autor:redakcja

07 grudnia 2016, 15:55 • 4 min czytania 0 komentarzy

Na pewne pytania nigdy nie poznamy odpowiedzi, szczególnie w futbolu, gdzie liczba zmiennych mających wpływ na wynik jest tak olbrzymia, że loterią jest wskazanie tej odpowiedzialnej za konkretne zmiany. Można jednak próbować. Na przykład – dlaczego Dawid Kownacki grał jak Gruby z III c przez pół roku, a po dwóch miesiącach nagle okazało się, że jednak to wciąż talent na miarę – kto wie – reprezentacji Polski? Albo taka Korona Kielce i jej nagła przemiana? 

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

Jedni odpowiedzą – u Kownackiego zadecydowała ofensywna taktyka Lecha Poznań, dzięki której napastnik ma więcej swobody, poza tym nastąpiło przełamanie dzięki pomocy trenera mentalnego i psychologa, w dodatku sam „Kownaś” otrzymuje więcej piłek, niż w okresie spadku formy. Drudzy – i ja chyba bliżej mam do tej grupy – stwierdzą, że za Bjelicy przestał wpieprzać pączki, schudł tak na oko ze 30 kilo i dzięki temu dobiega do piłki przed obrońcami.

W Koronie spektrum odpowiedzi będzie takie samo – od wielopoziomowych analiz posunięć Macieja Bartoszka, do odkopania archiwalnych i obecnych wyników tkanki tłuszczowej u piłkarzy – a nawet wizualnie da się ocenić, ilu z nich zrzuciło oponkę. Przykładów Vadisa czy Radovicia nie ma chyba nawet sensu podawać – te metamorfozy są tak spektakularne, że gdyby Ekstraklasa była transmitowana w TVP, pewnie ćwiczenia warszawskiego duetu doprowadziłyby Ewę Chodakowską do plajty.

Im dłużej obserwuję tę Ekstraklasę, tym bardziej skłaniam się ku prostym rozwiązaniom pozornie skomplikowanych problemów. Jak biegasz wolniej od obrońców, to niekoniecznie brakuje ci świeżości, albo „problem tkwi w głowie”. Może po prostu jesteś za gruby. Jeśli sto osiemnaste dośrodkowanie ze stojącej piłki trafia w pierwszego obrońcę, to może nie jest kwestia źle dobranej przez trenera taktyki oraz grząskiej murawy, ale czasu, który poświęciłeś na trening tego zagrania?

Nie jestem samobójcą. Nie przekonuję tutaj, że jeden, drugi i ósmy piłkarz muszą się zatrenować, wychodzić z siłowni tylko na boisko, a w przerwach między seriami ćwiczeń siłowych wykonywać te techniczne. Ale obejrzałem ostatnie gole Roberta Lewandowskiego. 28-letniego Roberta Lewandowskiego, który właściwie nic już nie musi. A jednak, w co drugim materiale „Łączy nas piłka” widać, jak gość nasuwa te rzuty wolne. Tomasz Hajto zresztą bardzo przytomnie mówi na kilka chwil przed pierwszym golem z rzutu wolnego – widziałem w jego wykonaniu kilkanaście strzałów, wszystkie w mur! Po chwili milknie. Wczoraj po raz drugi.

Reklama

Nie łudzę się, że od dziś Robert Lewandowski będzie ładował ze stałych fragmentów więcej goli niż Pirlo, Beckham i Ronaldinho razem wzięci. Ale widzę u niego niezaprzeczalny, widoczny z Kosmosu i bardzo namacalny progres. To są rzeczy, które widać bez szkiełka i oka, bez planszy ze statystycznymi wyliczeniami i pomiaru pochylenia pięty w stosunku do murawy podczas oddawania strzału. Tak jak na oko widać, że misiowaty Kownacki znów wygląda jak piłkarz, tak i na oko widać, że efekt przyniosło 3994 prób na treningach, które systematycznie wykonywał Lewandowski.

Warto podkreślić – nie sądzę, by gonił go do tego Guardiola, Nawałka czy Ancelotti. To nienasycony, ukłony dla Pawła Wilkowicza, Robert chciał wejść na kolejny poziom. Leszek Milewski trafnie żartował – za dwa lata zacznie bronić karne, w 2024 roku dziennikarze będą dopytywać, czy za większe osiągnięcie uważa swoje zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni czy jednak czarny pas w sumo.

Nie sądzę, by Robert Lewandowski w kwestii treningu stałych fragmentów gry dysponował rażąco lepszymi warunkami niż – strzelam – 28-letni Martin Juhar. Nie sądzę, by obciążenia treningowe 28-letniego Martina Juhara uniemożliwiały mu doskonalenie stałych fragmentów w sposób, w jaki swoje umiejętności udoskonalił Lewandowski. Innymi słowy – nie znajduję usprawiedliwienia, dlaczego taki skok jakości nie wystąpił u Juhara, Kowalskiego, Nowaka, Iksińskiego i Zetkowskiego, wystąpił z kolei właśnie u Lewandowskiego.

„Przy tym trenerze czułem się fizycznie dobrze jak nigdy”. Ale gdy przestał pracować, ja przestałem biegać. Nowy nie wymagał, więc znowu przytyłem. „Każdy powinien brać przykład z pracowitości Roberta Lewandowskiego”. Ale może nie ja, bo o 19.30 Azja Express, a trening do 18.30, nie ma kiedy trenować tych wolnych.

Z radością widzę, że szczególnie młodzi piłkarze są mimo wszystko wpatrzeni w Krychowiaka czy Lewandowskiego i starają się ich naśladować, także w kwestii „ponadprogramowych” zajęć. Jednocześnie wciąż widzę pyzowatą twarz Kownackiego i nowego, lepszego Kownackiego, gdy policzki zgubił. Widzę „aferę alkoholową w kadrze”, choć przecież gdzie, jeśli nie wśród kolegów z drużyny Lewandowski powinien uwalniać dotąd nieznane pokłady pracowitości i profesjonalizmu.

Nie wykluczam, może to spłycanie rzeczywistości. Może jestem w kompletnym błędzie. Mimo wszystko jednak zaryzykuję tezę: nikomu nie zaszkodziłoby utrzymywanie tężyzny fizycznej Lewandowskiego i trening poszczególnych zagrań z upartością Lewandowskiego. Stawiam ze dwie dychy, że za rok nawet w Ekstraklasie podania byłyby celniejsze, kontrataki szybsze a strzały silniejsze. Potrzebne do tego są właściwie wyłącznie chęci.

Reklama

Najwyżej będę dwie dychy uboższy, trudno.

Najnowsze

Niemcy

Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Radosław Laudański
0
Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...