Reklama

Bolączka nadpiłkarza. Czy CR7 przeżywa najgorsze chwile w karierze?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

18 listopada 2016, 21:28 • 5 min czytania 0 komentarzy

Nadpiłkarz. Słowo, które w futbolowym slangu z każdym dniem coraz bardziej wchodzi ludziom w krew i które zarazem wciąż stanowi określenie wykorzystywane wyłącznie w przypadku garstki zawodników ze ścisłego światowego topu. To pojęcie zarezerwowane dla kosmitów, piłkarskich cyborgów, maszyn przekraczających kolejne bariery nieosiągalne dla zwykłych śmiertelników oraz istot udowadniających na każdym kroku, że w futbolu naprawdę nie ma już rzeczy niemożliwych – są co najwyżej takie, których jeszcze nie wynaleziono. Na tę chwilę nadpiłkarzami w pełnym tego słowa znaczeniu nazwać możemy z czystym sumieniem tak naprawdę tylko dwóch graczy. Chodzi rzecz jasna o Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo. 

Bolączka nadpiłkarza. Czy CR7 przeżywa najgorsze chwile w karierze?

Już jutro w kierunku drugiego z nich po raz kolejny zwrócą się oczy całego świata. To od Portugalczyka może bowiem w znacznej mierze zależeć dola bądź niedola Realu Madryt w derbach stolicy Hiszpanii. Choć Portugalczyk cały czas wydaje się mimo wszystko faworytem w wyścigu po kolejną Złotą Piłkę, to jednak ostatnio często musi mierzyć się z krytyką ze strony kibiców i mediów. Nie brakuje osób twierdzących, że CR7 przechodzi obecnie wręcz przez najgorsze chwile w karierze.

Jako że od startu sezonu minęły już trzy miesiące, a jutro przed Królewskimi pierwsze z kluczowych dla losów La Liga starcie, stwierdziliśmy, że to odpowiedni moment, by bliżej przyjrzeć się temu, czy rzeczywiście jest aż tak fatalnie, jak niesie gminna wieść. Postanowiliśmy zestawić statystyki wykręcone przez Ronaldo w 12 dotychczas rozegranych meczach z 12 pierwszymi – przy zachowaniu proporcji ośmiu spotkań ligowych i czterech Ligi Mistrzów – z wszystkich jego poprzednich sezonów od momentu dołączenia do Realu Madryt, a także przedstawić bilans końcowy każdego z nich.

* * *

W sezonie 2016/17 Cristiano jak na razie ma na koncie siedem goli (pięć w lidze i dwa w Lidze Mistrzów), do których dołożył pięć asyst (dwie w Primera División, trzy w Champions League) uzbieranych w ciągu 1038 spędzonych na boisku minut. Jak więc łatwo policzyć, wypracowuje on dla drużyny średnio jedną bramkę na mecz (dokładniej – jedną na 83 minuty). 12 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej czyni go też wciąż najczęściej biorącym udział w bramkowych akcjach zawodnikiem Królewskich przed Garethem Bale’em (10 punktów) i Álvaro Moratą (również 10).

Reklama

Pod względem efektywności są to liczby tak naprawdę niewiele gorsze od tych, które Ronaldo zanotował na starcie zeszłego sezonu – wówczas w 12 pierwszych spotkaniach uzbierał 13 oczek w klasyfikacji kanadyjskiej – pięć razy ukłuł w Champions League, sześć goli dołożył w lidze (z czego pięć w pojedynczym meczu z Espanyolem), a swój dorobek uzupełnił dwiema asystami. Nieco słabiej było jednak z regularnością – rok temu CR7 zaliczył w tuzinie starć komplet minut (1080), jednak miał za sobą osiem „pustych meczów”, teraz – siedem. Miniony sezon kończył z 35 golami w Primera División, w wyścigu o „Trofeo Pichichi” ustępując jedynie Luisowi Suárezowi (40). W Lidze Mistrzów nie miał już jednak sobie równych – z 16 trafieniami po raz piąty w karierze został królem strzelców (poprzednio w sezonach 2007/08, 2012/13, 2013/14 i 2014/15).

1

Przy zestawieniu sezonów 2014/15 i 2013/14 z tym właśnie trwającym przepaść jest już jednak bardzo widoczna. Zarówno w jeden, jak i drugi Cristiano wjechał bowiem taranem. Wywalił drzwi z buta i wyrwał je razem z zawiasami. Dwa lata temu – choć Real kończył sezon z pustymi rękami – sam Ronaldo mógł mówić o indywidualnie najlepszym sezonie w karierze. Jak zaczął strzelać, tak walił do samego końca. 12 pierwszych meczów? 19 goli i 2 asysty, co daje średnią 1,75 wypracowanej bramki na spotkanie. W ostatecznym rozrachunku w La Liga i Champions League wykręcił kosmiczny bilans 58 trafień i 20 ostatnich podań.

Bliźniaczy start zaliczył także przed trzema laty. Wówczas było jedynie odrobinę gorzej – po czterech kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów i ośmiu ligowych potyczkach Ronaldo mógł pochwalić się 15 golami (aż osiem w Champions League) i pięcioma asystami, co łącznie daje 20 wypracowanych trafień. Choć sezonu nie kończył z równie imponującym dorobkiem, jak rok później – „zaledwie” 48 bramek i 16 ostatnich podań – należy zaznaczyć, że wystąpił w sześciu meczach mniej.

2

W kampanii 2012/13 Ronaldo w 12 pierwszych meczach wbił 13 goli. Sezon ten pokazuje tak naprawdę, jak różny może być odbiór w zależności od tego, czy analizujemy same dokonania strzeleckie czy też efektywność w ogólnym rozumieniu. Wtedy na regularnie strzelającego Ronaldo nikt raczej nie odważyłby się powiedzieć złego słowa, dziś – mimo udziału przy tak naprawdę tylko jednej bramce mniej – wydźwięk jest już zgoła odmienny.

Reklama

3

Sezon 2011/12 to kolejny już spacer po okolicach stratosfery. 46 bramek i 12 asyst w lidze oraz 10 trafień i trzy ostatnie podania w Lidze Mistrzów. Bilans z 12 pierwszych spotkań to z kolei 10 goli i siedem asyst, czyli niemal identyczny do tego, który osiągnął rok wcześniej, gdy po takiej samej liczbie gier Cristiano uzbierał tylko jedną asystę mniej. Ostatecznie jednak kampanię kończył z nieco gorszym dorobkiem strzeleckim – w lidze ukłuł 40-krotnie, a w Champions League 6-krotnie. Na pocieszenie zgromadził jednak dwie asysty więcej.

4

Na sam koniec został jeszcze pierwszy rok pobytu Cristiano w Realu. Pierwszy i zarazem najtrudniejszy w ocenie, ponieważ Portugalczyk szybko – bo już pod koniec września – doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na niemal dwa miesiące. Wejście w nowym klubie CR7 miał jednak mimo wszystko udane – w siedmiu spotkaniach poprzedzających uraz ustrzelił dziewięć goli i zanotował asystę. Gdyby i tutaj zastosować kryterium ośmiu pierwszych potyczek w lidze i czterech w Lidze Mistrzów – dopisać należałoby mu jeszcze cztery bramki i dwa ostatnie podania – w sumie dałoby to udział przy 16 trafieniach.

Pełne zestawienie prezentuje się więc następująco:

liczby

* * *

Czy można zatem stwierdzić, że Ronaldo przechodzi obecnie przez najgorsze chwile od momentu dołączenia do Realu Madryt? Pod względem strzeleckim – niewątpliwie tak. Czy jednak patrząc na jego statystyki są powody do aż takiego dramatyzowania? Już niekoniecznie. Gdybyśmy bowiem spojrzeli pod kątem wypracowywanych przez niego bramek, to nawet jeśli wciąż ma on najgorszy dorobek od czasów przeprowadzki do stolicy Hiszpanii, to w porównaniu z sezonami 2015/16 czy 2012/13 różnica w samej efektywności jest w gruncie rzeczy niezauważalna. A przecież i rok temu, i cztery lata temu osiągał on liczby znajdujące się poza zasięgiem większości graczy ze światowej czołówki. Jasne, do najlepszej wersji Cristiano obecnie daleko, od machiny takiej, jak on wymaga się bowiem znacznie więcej. Jest to jednak w pełni zrozumiałe – właśnie taką cenę płaci się za bycie nadpiłkarzem.

Najnowsze

Ekstraklasa

Edi Andradina o finale Pucharu Polski: Nie ma mowy o zlekceważeniu przeciwnika

Bartosz Lodko
0
Edi Andradina o finale Pucharu Polski: Nie ma mowy o zlekceważeniu przeciwnika

Hiszpania

Hiszpania

Lewy piątym piłkarzem w historii z hattrickiem w La Liga, Bundeslidze i Lidze Mistrzów

AbsurDB
13
Lewy piątym piłkarzem w historii z hattrickiem w La Liga, Bundeslidze i Lidze Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...