Myśleliście, że Zbigniew Boniek wygrał wybory w PZPN i może spać spokojnie, mając zapewnioną drugą, czteroletnią kadencję? Że o wygranej zadecydowały poprzednie cztery lata świetnego zarządzania i wyprowadzenia polskiej piłki na prostą? Że jego kontrkandydat dostał śmieszną liczbę głosów dlatego, że był – co za zaskoczenie – śmiesznym kandydatem? Że Boniek wygrał dlatego, iż tak chcieli zagłosować delegaci?
Otóż nie. JW i jego muszkieterowie kontratakują. Piszą donos do ministerstwa: głosowanie wcale nie było tajne! Jeszcze nic nie jest przesądzone!
Zresztą spójrzcie sami. Oto fragment listu…
Ostatnio tak rozpaczliwą próbę ratowania sytuacji oglądaliśmy, gdy sąsiad biegł za toczącym się z górki samochodem, a po drodze trzy razy poślizgnął się o psie kupy. Ciekawe, co wymyśliliby ludzie JW, gdyby głosowanie faktycznie odbyło się w urnach. Że nie ma pewności, czy urna nie została podmieniona? Że wynik wyborów można by uznać tylko wtedy, gdyby JW liczył głosy osobiście? A może że Boniek osobiście podłożył wszystkim delegatom atrament sympatyczny?
Oczyma wyobraźni widzimy już ministra sportu, który węszy skandal dlatego, że w PZPN – wzorem większości europejskich instytucji – głosowało się maszynkami. Gdyby polskie służby nie miały co do roboty, polecamy, by wzięły pod lupę także Giełdę Papierów Wartościowych SA, PEKAO SA, PKO BP SA, PKN Orlen SA, PGNiG SA, PGE SA, Telekomunikację Polską SA, PZU SA, Bank Millenium SA, ING Bank Śląski SA, BRE BANK SA, TVN SA, TVP SA (…), Polpharmę SA i tak dalej, i tak dalej… Tak, tak, w tych wszystkich firmach wciąż łamane są podstawowe zasady demokracji. Sami powiedzcie: czy można przymykać oczy na tak rażące patologie? W zasadzie zasadne staje się pytanie: czy w tym kraju w ogóle jakieś wybory odbywają się w sposób demokratyczny?! Jeśli wierzyć ekipie Wojciechowskiego – absolutnie nie!
Aha, zbadać należy oczywiście także wybory w J.W. Construction, które także korzysta z maszynek Unicomp-WZA. Czyżby wybory w tej firmie również gwałciły wszelkie zasady tajności?!