Reprezentacyjna kariera Piotrka Zielińskiego idzie po śladach tej klubowej, tylko, by tak rzec, jest lekko uwsteczniona. Coś nam podpowiada jednak, że Zielu drugim Warzychą nie zostanie, potrzebuje tylko i wyłącznie czasu.
ETAP PIERWSZY. MOCNE WEJŚCIE ZA DZIECIAKA
KLUB: Jesień 2012. Zieliński nie skończył jeszcze dwudziestu lat, a już melduje w Serie A, zmieniając w Udinese legendę – Antonio Di Natale. Przyjemny epizod, który ma wiosną efektowną kontynuację: Udinese kończy sezon ośmioma zwycięstwami, lejąc Chievo, Parmę, Lazio, Cagliari, Sampdorię, Palermo, Atalantę, Inter. Zieliński gra we wszystkich meczach poza ostatnim, w tym w czterech od początku. Z Parmą zalicza dwie asysty.
Źródło: transfermarkt
KADRA: Wystarczy powiedzieć, że Zieliński debiutuje w ostatnim reprezentacyjnym meczu Jurka Dudka, a od razu czuć, że ładnych kilka lat minęło. W sierpniu 2013 rozgrywa piorunujący mecz z Danią, wygladając jak modelowa dycha, której od lat nie mamy. Występ koronuje zwycięską bramką.
ETAP DRUGI. HAMULEC RĘCZNY
KLUB: Jesienią 2013 po kilku wejściach z ławy traci skład w Udinese. Przyspawany do ławki, między 9. a 34. kolejką Serie A rozegra dwadzieścia minut. Połówka z Torino 27 kwietnia 2014 jest niewykorzystaną szansą, Zielu melduje się w drużynie U19. Traci sezon.
KADRA: Gra w eliminacjach MŚ z Czarnogórą, San Marino, Ukrainą i Anglią. Trudno się podniecać dobrym występem z amatorami, gdzie strzela dwa gole, wszyscy pozostali rywale nakrywają go czapką. Kolejny selekcjoner, Adam Nawałka już nie powołuje Ziela, który zamiast tego melduje się w młodzieżówce. Gdy wróci do żywych w Empoli i otrzyma zasłużone szanse od Nawałki, zmarnuje je koncertowo: najpierw w 2:2 ze Szwajcarią, później w 0:0 z Grecją, w konsekwencji cały jego wkład w zwycięskie eliminacje to 24 minuty z Gibraltarem u siebie. W towarzyskich meczach przed Euro gra w kratkę – dobry występ z Islandią, a z drugiej strony słabiutki z Holandią. Nie potrafi udźwignąć presji i na Euro zamiast być jednym z motorów napędowych, staje się największym rozczarowaniem polskiej kadry.
ETAP TRZECI. POWRÓT NA WŁAŚCIWY TOR
KLUB: Wypożyczenie do Empoli okazuje się wybawieniem. Sezon 14/15 to okres małych sukcesów: udane wejścia z ławki, pierwszy skład na Juve, asysty z Lazio, Sassuolo, Atalantą. Furory nie ma, ale są przebłyski świetnej gry, a Zieliński potwierdza, że Serie A go nie przerasta.
REPREZENTACJA: W każdym meczu po Euro wychodzi w pierwszym składzie. Z Kazachstanem zagra jak cała reprezentacja, ale już po Danii pisaliśmy tak:
To nie był jeszcze Zieliński jakiego oglądamy w Napoli, ale to w końcu nie był taki Zieliński jak choćby w meczu z Ukrainą. Wyglądał na pewnego siebie i tak też grał, nie wyszło jedno uderzenie? Trudno, spróbował jeszcze raz i choć znów chybił, to celu był zdecydowanie bliżej. Starał się napędzać nasze ataki, nie szukał sobie alibi podaniami do tyłu. I można by tu postawić kropkę, gdyby mecz trwał 45 minut – ale niestety, trwa 90. I tak jak cała reprezentacja, tak Zieliński przygasł i już raczej statystował do końcowego gwizdka. No, ale progres zaliczył.
Z Armenią znowu dołek, ale w Bukareszcie obejrzeliśmy bezsprzecznie jeden z najlepszych meczów Zielińskiego z orzełkiem na piersi. Podejmował ryzyko, które często się opłacało, napędzał wiele akcji, dobrze pracował w tyłach.
ETAP CZWARTY: WYLOT DO GWIAZD
KLUB: Grał w maleńkim Empoli, a dostał się do jedenastki sezonu Serie A, oczywiście w pełni zasłużenie. Transfer do Napoli za kilkanaście milionów euro był naturalną konsekwencją, a przecież po drodze było jeszcze zainteresowanie Liverpoolu. Dziś Zieliński jest po debiucie w Champions League, odgrywa coraz istotniejszą rolę w Napoli, jest jednym z najbardziej cenionych graczy młodego pokolenia.
REPREZENTACJA: Nie obrazimy się, jeśli piąty bieg wrzuci teraz, a jego kulminację obejrzymy na mundialu w Rosji. Czekamy na reprezentacyjny odpowiednik jedenastki sezonu i hitowego transferu – sami wymyślcie co to mogłoby być.
***
Czasami zapominamy, że Zieliński ma dopiero 22 lata, ale oczekiwania nakładane na – de facto – młodzieżowca są proporcjonalne do skali jego talentu. Trzeba powiedzieć jasno: to, co zagrał z Rumunią, to wciąż nie jest najlepsze, co ma w arsenale. To piłkarz, który może urosnąć na kogoś, kto będzie sam w stanie wygrywać mecze.
A przecież sam tego robić w kadrze nie musi, ma z kim wymienić parę podań. Być może właśnie równa, wysoka forma “Ziela”, który będzie w stanie w trudnych chwilach wziąć odpowiedzialność za zespół, to jest ten element, którego nam brakuje, by z reprezentacji dobrej zmienić się w bardzo dobrą.
Fot. FotoPyK