Reklama

Wszystko w nogach Lewandowskiego

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

11 listopada 2016, 12:11 • 4 min czytania 0 komentarzy

Dziś mija równy miesiąc od ostatniego meczu Polaków – tego z Armenią, który przysporzył nam tak wiele problemów, bólu, odcisnął na wszystkich silne piętno i wywołał lawinę trudnych dyskusji. Dwa dni po spotkaniu prasa podnosiła alarm na okładkach i pytała: „Czy Nawałka traci kontrolę nad kadrą?”. Odpowiedzi na to pytanie nie udzielą ani prezes PZPN, ani selekcjoner, ani sami piłkarze. Prawdziwa weryfikacja ma miejsce m.in. dziś. Na boisku. W Bukareszcie z Rumunią.

Wszystko w nogach Lewandowskiego

To nie była typowa przerwa reprezentacyjna. Zazwyczaj, gdy nie grała kadra, o drużynie narodowej pisano i mówiono sporadycznie. Więcej było luźnych rozmówek, śledzenia klubowych poczynań podopiecznych Nawałki i podsuwania mu nowych kandydatów do gry. Zamiast tego – teraz było opisywanie imprezowych tajemnic szatni, zabaw alkoholowych i karcianych, pytania, jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte wobec Teodorczyka, Boruca i innych oraz jak dużą winę ponosi tu Tomasz Iwan. Kiedy jednak liczyliśmy, że selekcjoner załatwi sprawę na oczach wszystkich, do kadry powołał dokładnie tych samych ludzi. I policzył się z piłkarzami – wlepiając kary finansowe i dając ostatnią szansę – za kulisami, bez jakiegokolwiek rozgłosu. Inna forma załatwienia tej sprawy mogłaby pogorszyć atmosferę wokół kadry i w samej kadrze.

To i tak jest inna drużyna niż jeszcze pięć miesięcy temu, chwilę po Euro. Dziś na zgrupowanie piłkarze przyjeżdżają w większości z zagranicznych klubów, a spośród osiemnastu zawodników, którzy wystąpili w eliminacjach MŚ 2018, tylko jeden gra w polskiej lidze (Sławomir Peszko z Danią od 89. minuty). Michał Pazdan ostatni raz w kadrze zagrał na Euro, a dotychczasowy lider Grzegorz Krychowiak na ekranach telewizorów pojawia się tylko dzięki nagranym wcześniej reklamom – w PSG nie gra, jest bez formy, zawiódł już w październikowych meczach kadry. Efekt jest taki, że przez 510 minut z Irlandią Północną, Niemcami, Ukrainą, Szwajcarią i Portugalią straciliśmy dwa gole, a przez 270 minut z Kazachstanem, Danią i Armenią – pięć. Kolejny z kluczowych elementów tej układanki, Arkadiusz Milik, jest niezdolny do gry, co wymusza na Nawałce zmianę ustawienia. Wiadomo, że wyglądamy i czujemy się lepiej w systemie z dwoma napastnikami, a jakie są efekty podmiany Milika na Teodorczyka – pokazało starcie z Ormaniami.

Całe szczęście, że przynajmniej w gazie jest Robert Lewandowski. W eliminacjach zdobył pięć z siedmiu dla Polaków bramek – z Kazachstanem na 2:0, z Danią wszystkie trzy i z Armenią tę zwycięską, w doliczonym czasie gry. Pięć bramek w eliminacjach ma tylko współlider klasyfikacji strzelców Cristiano Ronaldo, który wystąpił w dwóch meczach, ale akurat z Andorą i Wyspami Owczymi. Lewy chwalić się może statystykami nie tylko z kadry, w 16 meczach Bayernu zdobył czternaście goli, zdecydowanie najwięcej w zespole.

Dlatego dziś stajemy się przewidywalni jak kiedyś – z jednym napastnikiem w składzie, któremu przeciwnik zagwarantuje przynajmniej podwójną opiekę. Nie będzie już Milika, któremu Lewandowski robił miejsce na boisku i który świetnie uzupełniał siłę ofensywną. Będzie natomiast ofensywny pomocnik w osobie Zielińskiego, o którym napisano już wiele, ale jego dzisiejszą wartość chyba najlepiej oddają liczby. W Napoli w tym sezonie przez ponad dwanaście godzin gry – jedna asysta. W reprezentacji Polski w 19 występach trzy gole i dwie asysty, z czego od października 2013 r… tylko jedno ostatnie podanie.

Reklama

Rozgrywający kadry z jedną asystą przez ostatnie trzy lata? No, szału nie ma.

Zieliński nie ma liczb, Błaszczykowski zalicza je tylko w kadrze (przez 816 minut w Wolfsburgu ani bramki, ani ostatniego podania), Grosicki trzy z czterech ostatnich meczów Rennes rozpoczął na ławce rezerwowych, a Rybus wypadł przez kontuzję. Kapustka, nasz 19-letni wonderkid, który w Astanie wyszedł w pierwszym składzie, nie zaliczył w dalszym ciągu oficjalnego występu w pierwszym zespole Leicester. Z piłkarzy ofensywnych wysoką formę ostatnio prezentowali tylko Peszko, Teodorczyk i Wilczek, którzy u Nawałki mają dość niskie notowania.

Wymęczone zwycięstwo z Ormianami w ostatnich sekundach, kiepski styl gry, kontuzja Milika, publikacje imprezowych historii – sporo tego ostatnio było. Spoglądając w tabelę eliminacji MŚ, nie mamy jednak wątpliwości, że wcale nie odbiło to nam się tak mocną czkawką. Przy bilansie bramkowym 7:5 nie da się ugrać więcej niż siedmiu punktów. A przecież tak naprawdę to potknęliśmy się tylko raz – w Astanie, tak jak choćby Rumuni. Z Armenią zagraliśmy bardzo słabo, ale komplet „oczek” został. Jeśli więc takie mają być konsekwencje zimnego prysznica, my w to wchodzimy.

Pytanie tylko, co dalej, czy osłabiona reprezentacja Polski będzie w stanie wrócić na właściwe tory. Rumuni na papierze są od nas słabsi, chociaż i my nie dawaliśmy w ostatnim czasie zbyt wielu argumentów. Jedziemy na gorący teren, wyjazdy do porządnych zespołów nie wychodzą nam ostatnio najlepiej.

Stawka jest jednak wysoka: zwycięstwo pozwoli oczyścić atmosferę wokół kadry i da możliwość spokojnego przygotowania się do marcowego starcia z Czarnogórą.

Fot. FotoPyk

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...