Reklama

To nie boisko, a plac treningowy!

redakcja

Autor:redakcja

08 listopada 2016, 14:05 • 4 min czytania 0 komentarzy

Prezydent Kielc obwieścił ostatnio wszem i wobec, że Kielce są polską stolicą mody, ale zapomniał chyba dodać (skromność?), iż mogą robić także za polską stolicę innowacyjności. Kiedy w całym kraju robi się banalne boiska z dwoma bramkami, kładzie się murawę na dwóch połowach, a nie jednej, ogradza się obiekt szczelnie, a nie tylko z trzech stron, w stolicy świętokrzyskiego wpadli na pomysł: zróbmy inaczej! Nie bądźmy jak reszta!

To nie boisko, a plac treningowy!

Powstało z tego coś takiego…

Zadzwoniliśmy więc do prezesa kieleckiej spółdzielni mieszkaniowej “Na Stoku”, Wojciecha Radomskiego, odpowiedzialnego za budowę tego czegoś. Absurdem wieje jak z Kielc na Madagaskar…

Reklama

– Co to tak się ruszyło z tym boiskiem?! Wszyscy boisko, boisko… To nie boisko tylko plac treningowy! – Radomski oburza się, gdy chcemy rozmawiać o boisku.

Dobrze, możemy nazywać ten skrawek sztucznej trawy placem treningowym.

Tak jest.

Trzeba panu pogratulować. Po pierwsze – nic tak nie zrobiło ostatnio reklamy osiedla “Na Stoku” jak to boisko, to znaczy plac treningowy.

O, faktycznie!

Po drugie – wszyscy byli święcie przekonani, że jak już się buduje boisko, to trzeba budować całe. Tym samym wizjonerskie Kielce pokazały: można pół!

Reklama

Nie, można zamiast boiska wybudować plac treningowy, na którym można ćwiczyć. Zresztą w dzieciństwie tak często bywało, że była tylko jedna bramka, kawałek terenu i się grało. Dzieci kiwały się wzajemnie i strzelały gole. Wprawdzie do jednej bramki, ale zawsze coś.

Jakie jest w takim razie zastosowanie tego placu?

Można wykonywać ćwiczenia… No, ten plac jest do ćwiczeń gry w piłkę nożną.

Czyli meczów na nim rozgrywać nie wolno.

Nie można. Chodzi o to, żeby dzieci ćwiczyły, robiły małe zawody do jednej bramki. Plac zrobiliśmy z tego względu, że nie starczyłoby nam środków, żeby zrobić boisko do piłki nożnej. Mieszkańcy wystąpili z wnioskiem o boisko. Budżet obywatelski dzieli się na małe projekty i duże projekty. Mogliśmy wystartować w dużym projekcie i dostać tyle pieniędzy, ile potrzebowaliśmy, ale nie widzieliśmy tam szans. Wystartowaliśmy w małym, ale wiedzieliśmy, że nie dostaniemy tyle, by zmieścić się w kosztach budowy całego boiska. Tam można dostać do 150 tysięcy złotych. Myśl była taka, że kiedyś zrobi się dalszą część tego placu treningowego i powstaną wtedy dwie bramki.

Sprytnie sobie to wykombinowaliście. Liczyliście, że zrobi się pół boiska, a potem drugie pół jakoś się uda załatwić.

Nie chodzi o sprytny plan… Wiedzieliśmy, że mamy szansę w małych projektach, a w zamyśle było, że jeżeli się uda zrealizować tę część, w przyszłości będziemy mogli zrealizować drugą.

Skoro nie było pieniędzy, może lepiej było się jednak wstrzymać?

Nie, bo młodzież dzięki temu ma możliwość trenowania na lepszym placu, bezpieczniejszym. To, co było wcześniej, nie można porównać do tego, co jest teraz. Wystąpiliśmy z wnioskiem do miasta w sprawie budżetu obywatelskiego na rok 2017, żeby zrobić drugą połowę, ale ten wniosek nam odrzucono. Stwierdzono, że nie zmieścimy się w kosztach. Nie wiem, takie wyliczenia Urząd Miasta wykonał… Będziemy chcieli, żeby miasto jednak zmieniło swoje stanowisko. Na pewnym odcinku planowanej nowej części placu treningowego jest do przełożenia kabel energetyczny niskiego napięcia. Ponieślibyśmy te same koszty, co przy budowie pierwszej połowy plus koszty ewentualnego kabla. Musimy pamiętać, że za takim wnioskiem musieliby zagłosować też mieszkańcy.

Po takiej reklamie chyba nie trzeba się o to obawiać!

Miejmy nadzieję.

Czyli zamierzacie walczyć o drugą połowę, nie poddajecie się.

Na pewno będziemy chcieli złożyć wniosek przy najbliższej możliwej okazji.

Mieszka pan na tym osiedlu?

Nie, nie mieszkam w Kielcach.

A ma pan dzieci?

Też nie.

A gdyby pan miał, posłałby pan dzieci na takie boisko?

Oczywiście, że posłałbym! Bo to bardzo bezpieczne boisko jest, piłka nie wpada pod koła samochodów. Każdy plac treningowy jest lepszy niż nic.

***

Czyli tak: osiedle wzięło pieniądze na inwestycję, której – o czym wiedziało – nie miało prawa zrealizować. Liczyło na to, że albo ktoś nagle sypnie kasą, albo pod nowo wybudowanym “boiskiem” wytryśnie ropa (oczywiście na tej niezagospodarowanej połowie), albo uda się pozyskać kasę w następnym roku. Póki co się jednak nie udaje.

No cóż. Jak mówi stare piłkarskie przysłowie: piłka jest jedna a bramka jest jedna.

JB

Fot. profil Dziwne sytuacje w Kielcach na Facebooku. 

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...