Zgrupowanie jeszcze na dobre się nie zaczęło, a w kadrze zaszły dwie zmiany. Na urazy narzekają Dawidowicz i Rybus, dlatego szybko do hotelu muszą dojechać Bartosz Bereszyński i Maciej Sadlok. Dla tego pierwszego to szansa, żeby wrócić na dłuższy czas na wysoki poziom. Przedsmakiem były pojedynki z Cristiano Ronaldo.
Bereszyński imponuje formą od dobrego miesiąca, ale z Realem prezentował życiową formę. Nie pozwalał na wiele Ronaldo, któremu przeszkodził w zdobyciu choćby jednego gola w dwumeczu z Legią. A Cristiano miał strzelić ich przecież pięć, aby dobić do setki w Champions League… Powołanie od Adama Nawałki to sygnał – Bartek, to jest twój czas, znów możesz wzbić się ponad poziom Ekstraklasy. Porozmawialiśmy z nim chwilę o wiadomości o dopisaniu do listy reprezentantów.
Już wiesz?
– Tak, dowiedziałem się rano, dostałem telefon jakieś dwie godziny temu. Do osiemnastej mam stawić się w hotelu.
Chyba przyjemnie być budzonym przez taki telefon?
– Budzonym to nie, bo rano miałem krótkie zajęcia na Legii. Co prawda mieliśmy mieć dwa dni wolnego, ale żeby tylko takie “problemy” się pojawiały (śmiech). Kilka tygodni temu rozmawiałem z trenerem Nawałką. Mówił, że gram dobrze, jestem przez niego obserwowany i jeśli utrzymam formę, to mogę na coś liczyć. Wiedziałem, że muszę być teraz w gotowości, bo jeśli komuś trafi się kontuzja, to mogę zostać dowołany. Miałem to z tyłu głowy.
Trochę czasu minęło od ostatniego powołania.
– Ostatni raz zagrałem w kadrze dwa i pół roku temu, to było zgrupowanie w ligowym składzie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Grając z Realem dotknęliście wielkiego świata, dla ciebie reprezentacja jest szansą na wejście do niego na dłużej.
– Zdecydowanie, chcę tam wejść, zaliczyć jakieś minuty, potem się utrzymać. Z Robertem miałem już styczność, bo byliśmy razem w Lechu, ale od tamtego czasu bardzo poszedł do przodu, jest jednym z najlepszych zawodników na świecie. Z Cristiano miałem chwilową styczność i miałem mu uprzykrzać życie, a z “Lewym” spędzimy więcej czasu i gramy do tej samej bramki.
Rozmawiał SS
fot. FotoPyk