Reklama

Jest nadzieja dla futbolu – szczepionką na klątwę 2:0 może być Boguski!

redakcja

Autor:redakcja

06 listopada 2016, 18:37 • 3 min czytania 0 komentarzy

Naprawdę zaczynaliśmy się obawiać, że na klątwę 2:0 nie ma już ratunku i jeśli prowadzisz w takich rozmiarach, coś złego musi się wydarzyć. Pod ciężarem tego wyniku upadają najwięksi, przecież w środę naciął się sam Real Madryt, panika musiała już objąć cały futbolowy świat, skoro nawet tacy herosi nie dali rady. I dziś, w meczu Wisły z Górnikiem Łęczna historia się powtarzała, bo gospodarze prowadzili 2:0, ale swoją przewagę roztrwonili. Gdy ludzkość zaczęła już tracić wiarę, przyszła nadzieja – szczepionką może być Rafał Boguski.

Jest nadzieja dla futbolu – szczepionką na klątwę 2:0 może być Boguski!

Piłkarz Wisły rozprawił się z klątwą niczym jakiś superbohater, bo w sumie wszystkie gole walnął on sam. Ostatni raz taką historię Rafał napisał osiem lat temu, kiedy w ten sam sposób ukarał Odrę Wodzisław. Dziś każdy z jego goli był jakiś, dwa pierwsze uderzenia wymagały sporej precyzji, natomiast trafienie decydujące zależało od instynktu, bo jasne – to dość proste walnąć na pustaka, ale znaleźć się w dobrym miejscu i odpowiednim czasie, już niekoniecznie.

Natomiast naiwnym uproszczeniem byłoby stwierdzenie, że wszystko przy tych bramkach zależało od Boguskiego. Nawet nie pamiętamy kiedy boczni obrońcy przestali być ludźmi tylko od defensywy, ale pewnie wymagania wobec nich wzrosły szybciej, niż społeczeństwo odstawiło dorożki jako główny środek transportu i świeczki jako najlepsze źródło światła. W każdy razie, Sadlok i Jović dali dziś popis gry do przodu, jeśli któryś z młodych adeptów futbolu chce podpatrzeć, jak gra nowoczesny boczny obrońca, to dziś obaj zawodnicy Wisły są dobrym przykładem. Pierwszy gol – Sadlok gra idealne podanie do Zachary, kluczowe w bramkowej akcji. Drugi gol – Jović asystuje, a powinien mieć co najmniej jeszcze jedno ostatnie zagranie, jednak swoją sytuację zawalił Brożek.

O bramkach Wisły decydowali dziś więc Boguski, boczni obrońcy, Brlek notujący świetny przechwyt na połowie rywala, ale i niestety jest też czwarty do brydża, mianowicie sędzia Jakubik. Jeśli pierwszą bramkę dla gospodarzy można zrozumieć, bo spalony był minimalny, to ostatniej już niestety nie. Zachara tym razem jest na spalonym już znacznym, ewidentnie przeszkadza Prusakowi w interwencji, co w konsekwencji przynosi hattrick Boguskiemu. Jednak, żeby nie było, arbiter pomagał i gościom, bo umówmy się, karny Urygi za faul na Hernandezie to też jest spory kapelusz, gdzieś w rozmiarze XL. Hiszpan chciał walnąć efektownie, ale przegrał starcie w powietrzu z obrońcą i tyle. Polak nie zdemolował go, tylko wszedł zdecydowanie, a to spora różnica – taka, że gramy dalej.

W każdym razie, Drewniak trafił i Górnik wyrównał, bo jeszcze wcześniej Danielewicz strzelił gola kontaktowego, po wrzutce Hernandeza z rzutu rożnego. Działo się więc dzisiaj sporo, Wisła musiała na nowo zdobyć sobie prowadzenie, potem jeszcze raz wyrównać powinien Szmatiuk, a z boiska wyleciał wprowadzony chwilę wcześniej Piesio i tu też o tej decyzji sędziego można długo dyskutować.

Reklama

Czuliśmy, że dziś na emocje nie będziemy mogli narzekać, bo Wisła wyszła z kryzysu, a i Górnik na wyjazdach nie zwykł przegrywać. Przewidywania się więc spełniły, ale szkoda, że przy trzech z pięciu bramek obok strzelców i podających będzie trzeba wymieniać nazwisko sędziego.

grafawis

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...