Reklama

Cruyff, Kukla, Maldini, Maj… Wspomnijmy ich raz jeszcze

redakcja

Autor:redakcja

01 listopada 2016, 12:58 • 5 min czytania 0 komentarzy

Dziś jak co roku oddajemy cześć naszym bliskim zmarłym, jak co roku wspominamy także wszystkich ludzi futbolu, którzy w ostatnim czasie odeszli z tego świata. Śmierć nie była w ostatnich dwunastu miesiącach dla futbolu zbyt łaskawa…

Cruyff, Kukla, Maldini, Maj… Wspomnijmy ich raz jeszcze

***

Jedna z najbardziej wpływowych osób w historii futbolu. Wizjoner. Ojciec holenderskiego futbolu totalnego, ojciec wielkiej Barcelony XXI wieku. Pep Guardiola uważał, że każdy kolejny trener w stolicy Katalonii musi tylko zająć się renowacją, fundamenty funkcjonowania drużyny i klubu są bowiem od wielu lat stabilne. Wszyscy, którzy mieli do czynienia z Johanem Cruyffem powtarzają jedno: inspirująca postać. Albo idziesz z nim ramię w ramię – albo giniesz. Nie zatrzymywał się, zawsze chciał więcej, więcej, więcej. O szkoleniu Ajaksu mówi się, że jest najlepsze na świecie? Kręcił nosem, widział kolejne luki, zamiast zbierania laurów. Tak samo było ze święcącą triumfy Barceloną, tak samo było z reprezentacją Holandii, która szykowała się do finału mistrzostw świata. Od piłkarzy wymagał stuprocentowego zaangażowania, Christo Stoiczkow wspomina, że codziennie doprowadzał go do szewskiej pasji tylko po to, by ten był na drugi dzień jeszcze lepszym piłkarzem. Obsesja perfekcji.

Oto kilka jedno najsłynniejszych cytatów, które przygotowaliśmy w naszym wspominkowym tekście.

Technika to nie umiejętność podbicia piłki 1000 razy. To może zrobić każdy, kto wystarczająco długo poćwiczy. Później z taką umiejętnością możesz pracować w cyrku. Technika to podanie na jeden kontakt z właściwą siłą do właściwej nogi twojego kolegi z drużyny.

Reklama

Wybierz najlepszego piłkarza na każdą pozycję, a nie skończysz, z najsilniejszą jedenastką, ale z jedenastoma numerami jeden.

Dlaczego miałbyś nie pokonać bogatszego klubu? Jeszcze nigdy nie widziałem, by torba pieniędzy strzeliła gola.

Jest bardzo niewielu graczy, którzy wiedzą co robić, gdy nie są kryci. Dlatego czasami mówisz zawodnikowi: tamten napastnik jest bardzo dobry, ale nie kryj go.

Granie w piłkę jest bardzo proste, ale granie prostej piłki jest najtrudniejsze.

Jeśli chciałbym, abyś to zrozumiał, wytłumaczyłbym to lepiej.

Szybkość jest często mylona z intuicją. Jeśli zacznę biec wcześniej od innych, będę wydawał się od nich szybszy.

Reklama

Lepiej pójść na dno przez swoje pomysły, niż przez cudze.

Fizycznie Cruyff jest już na tamtym świecie, ale na swój sposób nadal jest wśród nas. W końcu – jak sam powiedział – w jakimś sensie jest nieśmiertelny.

***

W ostatnich latach swojego życia mocno zapomniany, a przecież swego czasu był uważany za najlepszego bramkarza w kraju. Zygmunt Kukla – dwa mistrzostwa Polski, dwadzieścia występów z orzełkiem na piersi, uczestnictwo w mundialu 1978. Po karierze borykał się z wieloma problemami ze zdrowiem – wózek transportowy zmiażdżył mu nogę podczas pracy w fabryce, niemal cudem uniknął amputacji, później wygrał walkę z nowotworem krtani. Tej z wylewem już się jednak nie udało… Swego czasu Paweł Muzyka odwiedził pana Zygmunta w sanatorium w Iwoniczu Zdroju, a ten miał o czym opowiadać.

Zupełnie inne czasy były. Całymi drużynami na wesela się jeździło, do Grześka Laty na przykład. Grzesiek! Jak on trenował, Matko Boska. Leń absolutny. Jak trener kazał piłkę odbijać lewą i prawą nogą, kto więcej, to Grzesiek prawą zrobił trzy, lewą dwie. Nigdy czasu nie miał. Opłukał się pod prysznicem, czasem nawet nie, bo na głowie nie miał co myć, i do domu. Ale na boisku rwał niesamowicie. I wypić też lubił. Zresztą każdy lubił. Ernest Pohl strzelił w lidze 186 goli, a wódę grzał nawet w przerwie meczu. Juniorem byłem, jak Górnik przyjechał do Mielca. Na własne oczy widziałem – tyle co się połowa skończyła, ćwiartkę całą wydoił. Wszedł i cztery gole strzelił. Nie do pojęcia.

Tylko Gmoch nigdy wypić nie umiał. Ale on to nawet ziemniaków nie solił, bo sól szkodliwa. Taki był chłop z zasadami. Później, jako trener, za picie od razu chciał wyrzucać, jak Smuda. A przecież jak się człowiek po meczu z kolegami napił, to i atmosfera od razu była inna. Franek tego nie rozumie. Jak tak dalej wszystkich będzie zawieszał, to niedługo sam będzie musiał grać.

Całość TUTAJ.

***

Chwilę po informacji o śmierci Cruyffa spadł na nas kolejny grom o odejściu Cesare Maldiniego, legendy włoskiej piłki. Symbol Milanu. Ostoja defensywnej elegancji. Jeden z tych dżentelmenów, którzy na boisko mogli wychodzić w garniturze. Cesare prawie całą karierę związał z drużyną „Rossoneri”, czterokrotnie sięgnął z nią po mistrza Włoch, cieszył się także po zdobyciu Pucharu Mistrzów. Ma za sobą również bogatą karierę trenerską, z prowadzeniem reprezentacji Włoch włącznie, lecz wydaje się, że jego największym sukcesem było… wychowanie Paolo. Mało kto spodziewał się, że syn grający w tym samym klubie i na tej samej pozycji przebije swojego ojca. A jednak.

Nasz duży tekst o najważniejszych momentach kariery Cesare Maldiniego możecie przeczytać TUTAJ.

***

Pięknych lat dożył z kolei Joao Havelange (zmarł w wieku 100 lat), który stał na czele FIFA w latach, gdy reprezentacja Polski święciła największe triumfy w historii. Swoją posługę rozpoczął w 1974 roku, na fotelu prezesa wytrwał aż 24 lata. To za jego czasów mundial otworzył się na słabsze drużyny, najpierw powiększył te rozgrywki do 24 członków, następnie podjął decyzję o dokoptowaniu do tego grona kolejnych ośmiu federacji. Ostatnie lata swojego życia spędził w atmosferze skandalu, publicznie stwierdził, że mundiale w 1966 i  1974 roku były ustawione, tak, aby zwycięskimi reprezentacjami okazały się kolejno reprezentacje Anglii i RFN. Samemu zresztą był uwikłany w aferę korupcyjną, przez co w końcu zrzekł się tytułu honorowego prezesa FIFA.

***

Wypada wspomnieć także o człowieku-instytucji w Górniku Zabrze, Krzysztofie Maju, który był bezgranicznie oddany pracy w zabrzańskim klubie. Kiedy przestał pełnić funkcję wiceprezesa, błyskawicznie usłyszał, że wciąż jest klubowi potrzebny i dostał posadę dyrektora wykonawczego. Cieszył się ogromnym szacunkiem w klubie, potrafił rozwiązać w nim każdy, nawet najmniejszy problem, nie znał takiego pojęcia jak dzień wolny. Przy opisywaniu jego dziesięcioletniej działalności w Górniku, nietrafionym określeniem byłaby „praca”, to raczej posługa, misja, bezgraniczne oddanie się losom klubu. Zresztą, symptomatyczne, że zmarł także w czasie wykonywania obowiązków. W wieku 39 lat, zdecydowanie za wcześnie.

***

Nie jest dla nas łaskawy ten rok, przecież odeszły też wybitne osoby też z innych sportów jak Andrzej Niemczyk czy Muhammad Ali… Cześć ich pamięci.

Najnowsze

Anglia

Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Bartosz Lodko
0
Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...