Nawet najwięksi fani talentu Karola Linettego nie spodziewali się chyba aż tak kozackiego wejścia w całkiem silny zespół włoskiej Serie A. Nie było żadnej aklimatyzacji. Żadnego powolnego wprowadzania, adaptowania się do nowej taktyki, do nowego otoczenia. Nie. Karol po prostu wjechał z buta w drzwi, wywalił je z zawiasów i zanim ktokolwiek we Włoszech nauczył się poprawnie wypowiadać nazwę miasta, z którego przyjechał – on już stał się pewniakiem do składu w Sampdorii.
„Grande Karol” – czytamy w tweetach włoskich kibiców podczas wczorajszego spotkania z Interem Mediolan. Ale jego waleczność, poświęcenie i spore umiejętności piłkarskie doceniają także eksperci. Paragraf o Sampdorii w Corriere dello Sport zaczyna się śródtytułem: Linetty infinito.
W @CorSport #Linetty i Fernandes z najwyższymi notami za mecz z Interem 👏👏 Chwalony za świetną wydolność, asystę, wygrane pojedynki i tempo! pic.twitter.com/uGBPoCBcVv
— Piotr Dumanowski (@DuPiotr) 31 października 2016
Nie jest trudno odgadnąć, co najbardziej cenią w nim Włosi. Polski długodystansowiec pokrywa kawał boiska, skutecznie wyłączając kolejnych rywali z gry – wczoraj Mirandę – a do tego napędzając kolejne kontrataki. Udział przy golu – asysta po dynamicznym wejściu w pole karne z lewej strony – tylko potwierdza jego przydatność na całym placu. „La Gazzetta dello Sport”? Nota 7,5, najwyższa w drużynie, notka w ramce „Il Migliore„. Najlepszy. Whoscored.com, portal, który opiera swoje noty przede wszystkim na statystykach ocenia Linettego najlepiej w całej drużynie w całym sezonie – ze średnią 7,09 przewyższa m.in. Luisa Muriela (7,03) czy Lukę Cigariniego (6,93). Również według nich – notuje średnio 1,9 kluczowego podania na mecz, do celu dociera zaś 84,5% z jego zagrań.
Mało? W meczu z Interem aż osiem razy odzyskiwał piłkę, a tylko raz ją stracił. Wydatnie przyczynił się do zwycięstwa Sampdorii nad mediolańczykami, a jeśli wierzyć włoskim mediom – właściwie był jednym z wbijających gwóźdź do trumny Franka de Boera, trenera gości.
PolandStat na TT
Od początku sezonu Karol gra wszystko jak leci – 90 minut praktycznie w każdym spotkaniu, także w Pucharze Włoch, opuścił tylko szlagier z Juventusem. Na włoskich murawach uzbierał już 964 minuty – na 1080 możliwych. Pochwały wylewają się z każdej strony, a wielu kibiców przestaje sobie wyobrażać Sampdorię bez niego. Za to zaczyna – Karola w barwach którejś z włoskich potęg.
Nowoczesny pomocnik gotowy do 90 minut gryzienia po kostkach, ale bez tępej wybijanki tuż po odbiorze. Zresztą, już w Lechu był najlepszą „szóstką”, „ósemką” i „dziesiątką”, pokazując, że odnajdzie się praktycznie w każdej sytuacji. Głowa? Ciężko wskazać piłkarza urodzonego po 1994 roku, u którego nadążałaby z taką gracją za nogami. Zero sodówki, ciężka praca, skromność. Coś nam podpowiada, że niedługo szef będzie chwalił nie tylko za mecze w klubie, ale i reprezentacji…
@matiswiecicki @k_linetty przyjemnie popatrzeć ; asysta,odbiory,kontry,brawo🇵🇱🇵🇱
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 30 października 2016
Fot.FotoPyK