Reklama

Panowie z brzuszkiem poklepali na Bernabeu

redakcja

Autor:redakcja

18 października 2016, 22:33 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi, dziś możemy czuć się w pewnym sensie usatysfakcjonowani czterobramkową porażką polskiego zespołu w Champions League. Jeśli chodzi o prowadzenie gry, wymianę podań i stwarzanie sobie okazji strzeleckich, Legia wyglądała całkiem nieźle na tle wielkiego Realu Madryt. W warszawskiej drużynie grę do przodu robiło głównie dwóch piłkarzy – Miroslav Radović i Vadis Odjidja-Ofoe. Czyli dwaj panowie, którzy jeszcze do niedawna mogli się pochwalić sylwetką, jakiej nie powstydziłby się typowy hobby-player.

Panowie z brzuszkiem poklepali na Bernabeu

Dziś na Bernabeu mieliśmy swego rodzaju potwierdzenie zwyżki formy, jaką w ostatnim czasie prezentują Serb i Belg. Ich progres pod skrzydłami Magiery widać już było w meczu z Lechią, w którym obaj zaliczyli po asyście. Z Pogonią pierwszy gol dla Legii był autorstwa właśnie pary Vadis-Radović, a Miro dołożył później jeszcze jedno trafienie. I wreszcie dziś Serb wypracował karnego, którego chwilę później zamienił na gola, a Belg potrafił dać drużynie oddech, przyjąć piłkę z przeciwnikiem na plecach i wyjść z opresji z naprawdę dobrym podaniem. W pierwszych minutach mógł nawet wyprowadzić Legię na prowadzenie, ale po jego strzale piłka trafiła w słupek.

Widać jak na dłoni, że obaj ofensywni piłkarze Legii są dziś w znaczniej lepszej formie fizycznej, niż jeszcze miesiąc temu. Widać także, że dla jednego i drugiego wciąż nie jest to najwyższe stadium przygotowania, bo obaj mają rezerwy w szybkości i wydolności. Jeśli jednak dalej będą notować porównywalny progres, niedługo Legia może mieć z nich niemniej pożytku, niż z wciąż tak chętnie wspominanego duetu Duda-Radović.

Już dziś Miro pomału zaczyna przypomina samego siebie sprzed wyjazdu do Chin. Ponownie jest dla trenera wyborem na trzech-czterech pozycjach, bo w ostatnim czasie grał na obydwu skrzydłach, jako ofensywny pomocnik i – jak było dziś z Realem – jako dziewiątka. Serb nie utracił jeszcze pokrętła i tzw. szybkiej nogi, co już teraz ma przełożenie na liczby – trzy gole i dwie asysty po powrocie do Legii. Jeżeli Radović będzie w stanie jeszcze lepiej biegać, zostanie bardzo cennym elementem w układance Magiery, dzięki któremu drużyna będzie mogła stosować kilka różnych wariantów taktycznych.

Z kolei Vadis jest na najlepszej drodze, by – po awansie do Ligi Mistrzów – stać się drugą wyjątkowo cenną pamiątką po Besniku Hasim. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że bez Albańczyka nie oglądalibyśmy Belga w Warszawie, a ten z tygodnia na tydzień przemienia się w piłkarza naprawdę wysokiej klasy. Gubi brzuch, ma coraz więcej sił i dziś był w stanie nieźle biegać do końcowych minut, chociaż jego niemałe zmęczenie widać było m.in. po jakości podań w ostatnich fragmentach meczu. Patrząc na grę Vadisa wciąż trudno nie zauważyć braków fizycznych, ale to także działa na wyobraźnię. Dobrze przygotowany Odjidja-Ofoe może być piłkarzem, jakiego na naszych boiskach naprawdę dawno nie oglądano.

Reklama

Strzelamy, że jeśli obu piłkarzy ominą kontuzje, i jeśli rzetelnie przepracują zimowy okres przygotowawczy, na wiosnę mogą dać Legii rzadko spotykaną u nas jakość. Problem dla Legii w tym, że wtedy drużyny najprawdopodobniej nie będzie już w Europie, a i w krajowych rozgrywkach strata do liderów może być niemożliwa do odrobienia.

I może trochę zastanawia, że po dwudziestoletniej nieobecności polskiej drużyny w Lidze Mistrzów za robienie gry odpowiedzialni są ludzie, którym wciąż daleko do optymalnego przygotowania fizycznego.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...