Reklama

Jaga żądna rewanżu na Pogoni. 5 powodów, dla których ten mecz będzie inny od pucharowego

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

02 października 2016, 13:14 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jagiellonia – Pogoń. Zamiast spoglądać w tabelę, porównywać siłę obu drużyn czy wróżyć z fusów, wystarczy cofnąć się o kilka dni, do środy. To wtedy po raz ostatni zmierzyli się jedni i drudzy, w Pucharze Polski, w Szczecinie. I gospodarze zdmuchnęli gości z powierzchni ziemi. Dziś jednak powtórki z rozrywki pewnie nie będzie…

Jaga żądna rewanżu na Pogoni. 5 powodów, dla których ten mecz będzie inny od pucharowego

Dlaczego?

Po pierwsze, bo Jaga w końcu wyszła z autokaru. Wyjazdy do Kielc i Szczecina w odstępie kilku dni spowodowały, że zespół z Białegostoku w podróży w niespełna tydzień spędził dobę. I przejechał, jak wyliczył Przegląd Sportowy, 1860 kilometrów. Łatwo się domyślić, jaki to miało wpływ na zespół. Mówi Michał Probierz: – Cieszę się, że niektórzy w ogóle wyszli na boisko. (…) Mam nadzieję, ze teraz ligowe spotkanie będzie bardziej wyrównane, bo Pogoń będzie miała w nogach daleką podróż. W Szczecinie było widać, że po wszystkich przejazdach w końcówce opadliśmy z sił. Musimy się w końcu zregenerować.

Po drugie, bo Jaga powinna zagrać w optymalnym zestawieniu. Biorąc pod uwagę kontuzje Chomczenowskiego i Mystkowskiego oraz konieczność gry Świderskiego na środkach przeciwbólowych, Michał Probierz miał w środę w składzie trzech zawodników ofensywnych: Vassiljeva, Frankowskiego i Cernycha. Dziś kwartet do gry z przodu uzupełni już nie boczny obrońca, tylko Świderski.

Po trzecie, bo Jaga wyjdzie z zupełnie innym nastawieniem. Kazimierz Moskal już po meczu w Szczecinie zwracał uwagę, że kolejny mecz nie będzie taki sam, kiedy Jagiellonia zagra u siebie, wyjdzie mocno podrażniona, co spowoduje bardziej energetyczną grę. Sposób myślenia gospodarzy będzie zmieniony również przez fakt, że dzięki porażce Lechii mogą umocnić się na pozycji lidera.

Reklama

Po czwarte, bo Pogoń jest strasznie nierówna. Obecna tabela pokazuje Portowców tuż nad strefą spadkową, ale – przy tym ścisku w dolnej części – to mniej istotne. Piłkarze Moskala z dziesięciu meczów wygrali dwa, a przegrali cztery. Potrafili kiepsko zacząć sezon, po czterech kolejkach mieć dwa punkty, by przejechać się 5:0 po Bruk-Becie i wygrać u wicemistrza kraju. Przebudzenie i marsz w górę? Nic z tych rzeczy, w czterech kolejnych meczach ugrali dwa punkty, by… rozjechać w Pucharze Polski Jagiellonię. Pomieszanie z poplątaniem.

Po piąte, bo Jaga ma być jednym z kandydatów do tytułu mistrza Polski. Pokazuje to pozycja lidera, siedem na dziesięć zwycięstw, najlepszy w lidze bilans bramkowy i najlepszy start w historii klubu. Po dziesięciu meczach sezonu 2010/11 Jaga też zajmowała pierwszą pozycję, też miała 22 punkty, ale gorzej wypadał jej stosunek goli. I wtedy zespół Probierza rozgrywki skończył na czwartym miejscu.

Fot. 400mm.pl

pogon

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...