Reklama

Douglas ma ból dupy i nie, nie chodzi o pretensje. Po prostu uszkodził tyłek

redakcja

Autor:redakcja

22 września 2016, 21:03 • 2 min czytania 0 komentarzy

Chcemy was poinformować, że Douglas, piłkarz Sportingu Gijon, cierpi na przypadłość częstą w Internecie, nieco rzadszą w realnym świecie. Ból dupy. Dosłownie. Gość wracał z drużyną z meczu i… doznał kontuzji pośladka. Źle ułożył się do snu na siedzeniu w autokarze, przez co nadwyrężył mięsień. W rezultacie może nie zagrać w najbliższej kolejce z Barceloną. Klubem, w którym grał był i zdobywał liczne trofea.

Douglas ma ból dupy i nie, nie chodzi o pretensje. Po prostu uszkodził tyłek

Pamiętacie go jeszcze? To taki barceloński Sadam Sulley. Nie wiadomo, dlaczego trafił do Barcy. Nie wiadomo nawet, jak. Czy faktycznie znaleźli go łowcy talentów, czy był wędrownym zaczepiającym dzień w dzień pod Camp Nou jakiegoś misia z zarządu, prosząc o szansę. O może chciał być jak Ali Dia, który w 1996 roku zadebiutował w Premier League w barwach Southampton, przychodząc z ulicy? Tyle, że tamten cwaniak polecił wcześniej zadzwonić koledze do trenera Southampton, przedstawić się jako George Weah i polecić się jako kuzyna legendarnego piłkarza. No i Dia zagrał w Anglii jeden mecz, a jakby dwa – pierwszy był równocześnie ostatnim. A Douglas Barcę reprezentował w ośmiu meczach i zdobył z nią… siedem trofeów. Jest gdzieś na świecie piłkarz z lepszą statystyką?

Siedział bezczynnie w Barcelonie przez dwa lata, aby uzyskać hiszpańskie obywatelstwo, bo jako zawodnikowi spoza UE, przez limity trudniej mu gdziekolwiek się załapać. Poza tym mógł na co dzień kopać z Messim na treningach. A kto by nie chciał? Choć stwierdzenie „na co dzień” do niego nie pasuje, bo przez 2/3 roku gostek był kontuzjowany. Zdesperowani działacze Barcy, myśleli nawet o płaceniu za inny klub pensji Douglasowi, byle tylko odszedł z klubu. Duma Katalonii bezskutecznie oferowała go kolejnym zespołom, ale nawet beniaminkowie spuścili ich na drzewo. W końcu się udało, bo pozyskał go Sporting Gijon (tam to dopiero jakiś Trzeciak musi zajmować się transferami).

W Gijon doznał kontuzji już w pierwszym sparingu, ale czegoś takiego jeszcze nie grali. Mało tego, że gość nie ma talentu do piłki. Nawet lenić się nie umie.

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
1
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
13
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...