Reklama

Awantura o Gabigola. Barca podaje Santos do sądu

redakcja

Autor:redakcja

08 września 2016, 17:32 • 2 min czytania 0 komentarzy

2013 rok, Neymar trafia do Barcelony. Transfer jest tak transparentny, że jego echa ciągną się do dziś, wciąż nie ma pewności ile wyniósł i kto przytulił kasę. Jeden z zapisów zapewnia Barcy prawo pierwokupu kilku talentów Santosu, w tym największej perły – Gabigola. W 2013 już stawiającego pierwsze kroki w pierwszej drużynie, już strzelającego, nazywanego następcą Neymara. Teraz, gdy brazylijski supertalent trafił do Interu, Barca idzie z Santosem na wojenną ścieżkę.

Awantura o Gabigola. Barca podaje Santos do sądu

Jakie ma podstawy? Jeśli Santos dostał ofertę, powinien dać Barcy trzy dni robocze na zareagowanie. Szefostwo klubu z Katalonii mogłoby z miejsca wrzucić takiego maila do spamu razem z ofertą kasyna online, ale trzy dni wstrzymania z brazylijskiej strony miały być święte. Tymczasem było za późno aby zostawić Barcy tyle czasu. Oznaczałoby to przekreślone szanse na lukratywną sprzedaż, bo Inter ostateczną, satysfakcjonującą ofertę wysłał w ostatnich dniach okienka, trzy dni wstrzymania negocjacji i czekania na Barcelonę nie wchodziłoby w grę. Santos, według brazylijskiej prasy, owszem, informował kataloński klub, ale dał tylko dwa dni namysłu.

Transfer był zbyt nakręcony, by przez to ktokolwiek się wycofał. Prezes Interu osobiście namawiał mającego oferty z angielskich klubów Gabigola na mediolańską opcję. Przedstawiali długofalowy plan powrotu na europejski szczyt, którego osią ma być Brazylijczyk. Również Frank de Boer, aktualny trener Nerazzurri, rozmawiał z Gabigolem o tym jak widziałby swoją rolę w zespole, byleby tylko chłopaka odpowiednio wkomponować. Jakby tego było z mało, podział 30 milionów kwoty transferowej miał wyglądać mniej więcej tak: 11,8 miliona euro dla Santosu, 11,8 dla Gabigola i jego rodziny, 5,8 miliona dla Doyen Sports, firmy znanej z przytulania praw zawodników, wiedzącej jak przymusić do korzystnej sprzedaży.

Czy Barca miała ochotę na zatrudnienie Gabigola? To możliwe, chłopak bezwzględnie ma papiery na wielkie granie. Być może nie był w planach na to okienko, ale przez owe zapisy jest teraz zabezpieczony i można go sprowadzić innym razem. Jeśli zostanie sądownie udowodnione pogwałcenie zapisów, piłkarza to nie wróci, ale Santos będzie musiał zrzec się kilka milionów na rzecz Barcelony. Jasne, że taka kwota piechotą nie chodzi, ale przede wszystkim Barca pewnie chce tu wysłać sygnał: z nami pogrywać nie można, takich rzeczy nie puszczamy płazem.

A już na pewno nie puszczą tego płazem Santosowi, który ostatnio naskarżył na Barcelonę w FIFA, przekonując, że pogwałciła ona kontrakt Neymara z brazylijskim klubem, dogadując się z graczem za plecami Santosu, gdy jeszcze był związany z nim kontraktem. Oj, chyba zgodowiczami nie zostaną, choć partnerami biznesowymi w przyszłości – nie wykluczamy. Większe animozje szły w cień, gdy pojawił się dobry interes.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...