W przypadku wyjazdów na wschód, gdzie nigdy nie gra się łatwo, dobrze jest szybko ustawić sobie mecz. Nie ma sensu pocić się ze stresu, że oto przyjdzie stracić punkty z ogórkami, skoro można pokazać, kto tu rządzi i błyskawicznie rozstrzygnąć spór o trzy punkty. Jak choćby Szwedzi, którzy Kazachom jedyną bramkę władowali na ich terenie już po 27 sekundach meczu.
To także były eliminacje do mistrzostw świata, to także był wrzesień, to także była Astana. Analogii można więc znaleźć dość sporo i wcale nie obrazilibyśmy się, gdyby w podobnym stylu do „Ibry”, Kazachów ukłuć miał „Lewy” czy Milik. Eleganckie rozklepanie od obrony, zagranie do Zlatana, zwód, strzał po długim. Sidelnikow bez szans.
A, tylko prosimy żeby tutaj na podobieństwach się skończyło. Bo Szwedzi wtedy ostatecznie na mundial nie awansowali.