Reklama

Transferowe obietnice i zbyt duża rywalizacja. Przegrani letniego okienka

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

02 września 2016, 17:31 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jedni się cieszą, inni – martwią, wyczekując powoli zimy. Jak to w każdym oknie transferowym bywa, są wygrani i przegrani. Szukając wśród klubów, trenerów i piłkarzy, dziś wybieramy tych drugich.

Transferowe obietnice i zbyt duża rywalizacja. Przegrani letniego okienka

Kamil Grosicki

O tym, że Grosik odejdzie z Rennes, mówiło się jeszcze przed Euro. Pytanie brzmiało: jak mocno na turnieju we Francji podbije stawkę? Jeżeli ją podbił, to nieznacznie. Ale nawet same jego statystyki w Ligue 1 były silnym argumentem. Piłkarz nie ukrywał też swoich zamiarów – mówił, że nie chce już wracać do Francji, że boi się terroryzmu i nie czuje się zbyt bezpiecznie. Że czas na nowe wyzwania i weryfikację możliwości menedżerów. Padały różne nazwy klubów, różne kierunki, a Grosicki stwierdził nawet, że przez to całe zamieszanie nie jest w stanie skupić się na grze i… od trenera dostał wolne. Kiedy wydawało się pewne, że oczyści głowę już w nowym kraju, musiał zawracać. Nie doszła zimą do skutku przeprowadzka do Legii, nie doszedł teraz do skutku transfer ani do Evertonu, ani do Sevilli, ani do Burnley.

Lech Poznań

Albo puchary, albo trzęsienie ziemi – informowała w kwietniu prasa, a Karol Klimczak, prezes klubu, zapowiadał silną przebudowę w przypadku braku sukcesu. Siódme miejsce w tabeli nie wywołało jednak lawiny zakupów, wręcz przeciwnie. Kamińskiego zastąpił Nielsen, ewentualnie wracający z wypożyczenia Bednarek, który nie miał miejsca w składzie Górnika Łęczna. Pozycja Volkova na lewej obronie została przypisana środkowemu Kadarowi, za którego nikt nie przyszedł. Pomoc? Za Linettego i Sisiego – Majewski z Makuszewskim, no i Formella, który w Lechu zawodził już wcześniej. Atak? Wyleczony z kontuzji Robak. Jeśli więc to było trzęsienie ziemi, to poniżej 2 w skali Richtera, na poziomie nieodczuwalnym dla człowieka.

Reklama

Kasper Hamalainen

Ofiara letniego okna transferowego – wymiany trenera, awansu do fazy grupowej i dużego zastrzyku gotówki. Legia, mając dziś znacznie większe możliwości, pozyskała pięciu nowych pomocników, w tym Kazaiszwilego, Moulina, Radovicia czy Odjidję-Ofoe. Biorąc pod uwagę, że u Besnika Hasiego niespecjalnie jest miejsce dla typowej „dziesiątki”, a konkurencja naprawdę spora, Hamalainena czekają niemałe problemy. Na przykład taki, by w ogóle znaleźć się w kadrze meczowej.

Bartłomiej Pawłowski

Pawłowski, wracając z Hiszpanii, podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk i kompletnie odbił się od ściany – po nieudanym półroczu, kiedy szybko stracił miejsce w składzie, poszedł na wypożyczenie do Zawiszy. Wrócił i znów starł się ze ścianą, nie dostając w Lechii ani minuty i wędrując do Korony. Tym razem wracał jednak jako gość z pięcioma golami na koncie. I po raz kolejny: problemy z grą oraz plan wypożyczenia, który wysypał się jednak na ostatniej prostej przez kontuzję piłkarza.

Szymon Lewicki

Miał prawo myśleć, że jako król strzelców pierwszej ligi poradzi sobie w Ekstraklasie. Ale to starcie okazało się na tyle bolesne, że na najwyższym poziomie rozgrywek utrzymał się tylko przez dwa miesiące i nawet nie zdążył zadebiutować. Powiedzmy sobie jednak szczerze: przegrać rywalizację ze Zjawińskim i Abbotem na tyle mocno, by zostać oddanym na wypożyczenie, to musi być traumatyczne przeżycie. Lewicki pewnie za moment znów będzie trafiał, ale tylko w przedsionku poważniejszej piłki.

Reklama

Mikołaj Lebedyński

– Wolę mieć z tyłu głowy spokój i wiedzieć, że trener daje mi czas. Lubię, kiedy nikt mnie nie goni i nie stoi nad głową. Za granicą miałem świadomość „Nic nie pokażesz przez pół godziny, to nie wiadomo, kiedy zagrasz kolejny raz”. Ja tego zaufania i odrobiny czasu potrzebuję. W Wiśle sztab trenerski mi to dał i chyba się odpłaciłem – mówił w czerwcu w rozmowie z Weszło. Było po nim widać, że jeżeli czuje odrobinę zwątpienia względem swojej osoby, uczucie to zaczyna podzielać. I teraz, gdy sprowadzony latem Jose Kante wygrał z nim rywalizację oraz z miejsca dostał pierwszy skład, Lebedyński sam poprosił o zmianę klubu. Z Ekstraklasowego na pierwszoligowy. A przecież wydawało się, że facet wskoczył w końcu na ten wyższy poziom. Ba, że może się na nim utrzymać.

Jacek Zieliński

Janusz Filipiak, prezes Cracovii, zapowiadał z końcem sezonu, że chce wzmocnić klub siedmioma zawodnikami. Trener Zieliński mógł zacierać ręce, zwłaszcza że jego zespół ma walczyć o Europę i został w tej Europie brutalnie zweryfikowany. Ale zamiast większych inwestycji, wykorzystania więcej niż tylko okruchów ze stołu po Kapustce, do Krakowa przyszli:

– 34-letni rezerwowy Legii
– 27-letni rezerwowy GKS-u Katowice
– obrońca, który nie mieścił się w kadrze Ipswich Town
– pomocnik, który nie zawsze miał miejsce w składzie spadkowicza z Zabrza
– czterech bliżej nieznanych obcokrajowców, w tym Litauszki, któremu wystarczyły dwa mecze, by stracić miejsce w składzie

Sensowne transfery? Szczepaniak i Piątek, reszta – jak wyżej. No ale ilościowo się zgadza.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...