Reklama

Legia chciała wyjść na spacer, ale Górnik zrzucił ją w przepaść

redakcja

Autor:redakcja

10 sierpnia 2016, 22:40 • 3 min czytania 0 komentarzy

Futbolu nie wymyślono wczoraj, żeby nie znać jego najprostszej zasady – zlekceważysz rywala i nastawisz się na spacer, to czeka cię wspinaczka na K2 zimą w sandałach. Prosta reguła, wystarczy ją wkuć na pamięć i życie jest łatwiejsze. A Legia nie, jak najbardziej nieogarnięty i uparty uczeń w klasie, ma to w dupie. Efekty – jeszcze nie połowa sierpnia, a ekipę Hasiego wylano z Pucharu Polski.

Legia chciała wyjść na spacer, ale Górnik zrzucił ją w przepaść

Legia od drugiej połowy, cytując klasyka, to jest jakaś porażka. Wyszli na boisko prowadząc 2:0 myśląc, że reszta zrobi się sama – Górnik zwątpi w awans, będzie można przeczłapać 45 minut i fajrant, jedziemy do domu. Guzik prawda, podopieczni Brosza wzięli się w garść i po prostu zaczęli walić w Legię jak w bęben. Raz, dośrodkowanie z rzutu rożnego i gola trafia słaby do tego momentu Kopacz. Dwa, Kurzawa strzela taką bramkę, że o matko boska – przyjął sobie piłkę w kozioł i walnął w okolice wideł gdzieś z 30 metrów. Miazga, to uderzenie będzie pewnie najchętniej pokazywaną akcją tej edycji Pucharu Polski. W każdym razie, 15 minut potrzebowali zabrzanie, żeby powiedzieć: panowie, chcieliście spaceru? No to my was przeczołgamy.

Dogrywka. Legioniści grają na trzech frontach, zaraz najważniejszy dwumecz od lat, Jodłowiec chyba w końcu padnie na boisku, a oni zapewniają sobie 30 minut biegania ekstra, zamiast siedzieć już w autokarze do domu. Co gorsza, dodatkowy czas był tak naprawdę zbędny, bo Górnik walnął trzecią bramkę – Sergio Ramos Bartosz Kopacz po rzucie rożnym – i finito, po ptakach. Dramatycznie to wyglądało, bo jeszcze Dąbrowskiego łapały skurcze i koniec meczu spędził jako słup na połowie rywala. Miało być przyjemnie, a Legia wyjeżdża okropnie zmęczona i jeszcze bardziej przegrana.

Reklama

A nic tego nie zapowiadało, kompletnie. Wojskowi w pierwszej połowie byli lepsi w każdym elemencie gry, nawet Stevie Wonder wiedziałby, kto tu jest mistrzem, a kto spadł z ligi. Górnik za nic nie mógł zatrzymać rywala, krzywdę zrobił im nawet Aleksandrow, który celnie (!!!) dośrodkował na głowę Hamalainena i mieliśmy 1:0. Potem ładna klepka Jodłowca z Nikoliciem, strzał z ostrego kąta i 2:0. Zabrzanom nie wszedł nawet karny, wyjęty przez Cierzniaka. Legia pomyślała, że jest po herbacie, a niedługo później musiała pić piwo, które sobie sama nawarzyła.

A, słówko jeszcze o debiutach, bo poza awansem, którego ostatecznie nie ma, to właśnie postawa nowych zawodników interesowała kibiców przyjezdnych. Cóż, wyszło przeciętnie, może nawet słabo. Dąbrowski zrobił karnego i nie nadążył z asekuracją Rzeźniczaka przy bramce kontaktowej Górnika, a Odjidja-Ofoe… Hm, widać, że gość umie grać w piłkę i jest w nim jakość, ale dziś fizyczność kompletnie nie pozwala mu tego pokazać. Potrzebuje czasu na sałacie i zrzucenia paru kilo, bo teraz tempo naszego futbolu go przerasta, a co dopiero, jak dojdzie Europa. Głupie straty, podanie do Kurzawy na bramkę, dynamika wozu z węglem – generalnie do zmiany. Ale Hasi jakoś nie chciał tego zobaczyć i trzymał gościa do 90. minuty.

***

Komplet wyników:

hahaha
Źródło: www.flashscore.pl

Fot. FotoPyk

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
0
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...