Reklama

Jeszcze jedno wspomnienie Euro, czyli wybieramy piłkarza miesiąca

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

08 sierpnia 2016, 17:30 • 9 min czytania 0 komentarzy

Piłkarz miesiąca to taka zabawa, w której oglądamy i oceniamy jak tysiące mężczyzn na całym świecie biega za piłką, a na końcu w klasyfikacji generalnej i tak prowadzi Leo Messi. Parafraza znanego powiedzonka równie znanego eksperta była w przypadku naszego cyklu jak najbardziej zgodna ze stanem faktycznym, ale właśnie coś się w tym zakresie zmieniło. Messi został doścignięty – ba! – Messi został przegoniony. Nietrudno się domyślić przez kogo. 

Jeszcze jedno wspomnienie Euro, czyli wybieramy piłkarza miesiąca

Wybaczcie, że zaczęliśmy troszeczkę od dupy strony, ale rozstrzygnięcie na samym szczycie w miarę dobrze oddaje specyfikę lipcowego rankingu. Zdecydowana większość piłkarzy, którzy są naturalnymi kandydatami do zajęcia miejsca w zestawieniu, najpierw odpoczywała, a później szlifowała formę na kolejny sezon. W piłkę oczywiście też grano, ale kopanie na tym najwyższym poziomie ograniczało się w zasadzie do mistrzostw Europy. Dokładniej – do półfinału i finału imprezy, bo ćwierćfinały zaczęły się jeszcze w czerwcu i w myśl naszych przyjętych na samym początku zasad, te lipcowe dołączyliśmy do klasyfikacji poprzedniego miesiąca.

Miejsc do obsadzenia jak zwykle mieliśmy pięćdziesiąt (za poszczególne przyznawane są punkty do klasyfikacji rocznej – jeden za pięćdziesiąte, dwa za czterdzieste dziewiąte itd.), więc musieliśmy spojrzeć również na mniej poważne rozgrywki, by uzupełnić stawkę o piłkarzy, którzy w jakiś sposób błysnęli. Gdzieniegdzie w Europie wystartowało już ligowe granie, do tego dochodzą eliminacje do europejskich pucharów, zajrzeliśmy też na inne kontynenty. Siłą rzeczy to zestawienie musiało być bardziej subiektywne niż zazwyczaj, bo zdecydowanie trudniej w takich warunkach o znalezienie wspólnego mianownika. Spróbowaliśmy.

Oto rezultaty, jak zwykle zaczynamy od szybkiej prezentacji miejsc 50-21.

30 copy

Reklama

No to tak… kilkunastu gości, którzy zdążyli się jeszcze pokazać na Euro, głównie Portugalczycy i Francuzi z drugiego szeregu, ale też nieliczni przedstawiciele Walii i Niemiec, którzy starali się jak mogli, by to ich drużyny zagrały w wielkim finale. Do tego bardziej lub mniej anonimowi piłkarze, którzy w przyszłości raczej nie powalczą o pierwszą setkę klasyfikacji generalnej na koniec roku, ale tym razem mieli wolną scenę, więc się pokazali.

Jedziemy dalej.

20

Na początek wycieczka do Ameryki Południowej. Konkretnie na Copa Libertadores. Tytuł w tym sezonie zgarnęła po raz drugi w swojej historii kolumbijska ekipa Atletico Nacional. O ile w przypadku pierwszego triumfu z 1989 roku, za postać turnieju uznać można było znanego na całym świecie Pablo Escobara, który zrobił wiele, by klub z Medellin osiągnął międzynarodowy sukces, o tyle tym razem postacią numer jeden był Miguel Borja. 23-letni Kolumbijczyk strzelił cztery bramki w półfinałach brazylijskiemu Sao Paulo, kolejną dorzucił w finałowym dwumeczu. Konkretniej w rewanżu. Pierwszy mecz z Independiente del Valle jego drużyna zremisowała, w drugim pokonała ekipę z Ekwadoru 1-0. Wyczyn warty odnotowania.

19

35 lat na karku, ale znów udowodnił, że ciągle może grać na naprawdę przyzwoitym poziomie. A na brak konkurencji na lewej stronie przecież nie narzeka, chociażby Lucas Digne czeka na moment, w którym zluzowałby weterana. Coraz rzadziej decyduje się na ofensywne szarże, choć akurat z tego w jego przypadku reprezentacja nigdy wiele pożytku nie miała (0 goli i 3 asysty w 80 meczach), ale w tyłach wykazuje się odpowiedzialnością. Jeśli to było pożegnanie z kadrą, no to całkiem udane…

Reklama

18

…podobnie jak w przypadku dwa lata młodszego zawodnika Manchesteru City, który jeszcze w trakcie turnieju zapowiadał, że jego czas we francuskiej reprezentacji powoli dobiega końca. Sagna zbierał przyzwoite, równe noty przez cały turniej, w półfinale i finale nie było inaczej. W jedenastce Euro byśmy go nie umieścili, ale na pochwałę zasłużył.

17

Wygwizdywany przed Euro, co odczytywać można bardziej jako głos wsparcia dla Karima Benzemy niż dezaprobaty dla samego napastnika Arsenalu. Jednak w ciągu samego turnieju z pewnością trochę przekonał tych nieprzekonanych, z roli podstawowego napastnika wywiązywał się przyzwoicie. W półfinale stoczył ciężki bój z niemieckimi stoperami i nie wyszedł z niego przegrany, w finale miał jedną niezłą okazję strzelecką, ale zatrzymał go Rui Patricio.

16

Najlepszy piłkarz młodego pokolenia na całym Euro, już wpadło mu do gabloty całkiem fajne indywidualne wyróżnienie. Na tytuł popracował w całym turnieju – szczególnie, niestety, w spotkaniu z Polską – w finale i półfinale nie doczekaliśmy się jego wielkiego błysku. Ale każdy młody piłkarz i tak z pewnością może pozazdrościć mu takiego wejścia do dorosłej piłki.

15

Jakkolwiek patrzeć – jeden z największych wygranych Euro. Przed mistrzostwami w kadrze nie zagrał nawet minuty, a na jego drodze do pierwszego składu stały następujące przeszkody: Varane, Sakho, Rami, Mangala czy jeszcze wcześniej Zouma. Minięte zostały one w różny sposób, Umtiti głównie skorzystał z pecha innych, ale gdy wszystko zależało już tylko od jego głowy i nóg, dał radę. Fani Barcelony, do której trafił, na pewno stali się trochę spokojniejsi przy ocenie tego transferu.

14

W portugalskiej kadrze debiutował 11 lat temu, pamięta czasy, w których o miejsce w środku pola rywalizowało się z graczami takimi jak Maniche, Costinha, Petit czy Deco. I mimo pokoleniowej zmiany warty, ciągle jest dla niego miejsce w tej drużynie, ciągle jest jej potrzebny. Stracił w trakcie turnieju miejsce w podstawowej jedenastce, ale dawał dobre zmiany. Najlepszą w wielkim finale.

13

Kolejny piłkarz, który nie zaczynał tego Euro w podstawowym składzie. W fazie grupowej nie zagrał ani minuty, Vieirinha blokował mu dostęp do pierwszego składu. Ale zawodnik Wolfsburga spokoju w defensywie nie gwarantował, więc Santos siłą rzeczy spojrzał w kierunku piłkarza Southampton. Stabilizację dostał, ale nie od razu. Jeszcze w meczu z Polską Cedric zawalił w sytuacji, w której piłkę do bramki zapakował Lewandowski. Ale później obyło się już bez większych wpadek, a nawet tych mniejszych było niewiele. Rychło w czas.

12

Manchester United wykłada za niego fortunę oznaczającą, że będzie najdroższym zawodnikiem w historii tego sportu, ale można się kłócić, czy Euro utwierdziło wszystkich w przekonaniu, że jest wart takich pieniędzy. Miał prowadzić Francję do złota, nie prowadził. W półfinale wypadł bardzo fajnie, w finale – nie do końca. Na jego usprawiedliwienie może trochę działać fakt, że później Deschamps powierzył mu nieco inne zadania niż te, do których realizacji pierwotnie był przymierzany (bardziej defensywne), ale jednak – od takiego piłkarza można wymagać zawsze.

11

Jego kariera klubowa poszła w troszeczkę innym kierunku, niż można było się spodziewać kilka lat wcześniej, ale dzięki Euro zyskał solidny argument w dyskusji, czy jest zawodnikiem spełnionym. Ma 29 lat, kariery rzecz jasna jeszcze nie kończy i ciągle może sporo osiągnąć, ale równie dobrze może się okazać, że to były najważniejsze tygodnie w jego życiu zawodowym. Na Euro był bohaterem drugiego planu, odpowiedzialnie wypełniał założenia taktyczne Santosa, a gdy nadarzała się okazja, po prostu korzystał. Jak w półfinale z Walią.

10

Przy wszystkich zawirowaniach na środku francuskiej obrony – na nim można było polegać w zasadzie od początku turnieju do jego zakończenia. Pewny w interwencjach, nieustępliwy, o czym przekonali się zarówno Niemcy w półfinale, jak i Portugalczycy w spotkaniu o złoto. Chyba tylko Eder może się z tym nie zgodzić, akurat on uporał się ze stoperem Arsenalu przed polem karnym zaskakująco łatwo. Gdyby nie ta sytuacja, wylądowałby pewnie jeszcze wyżej.

9

A skoro już przy decydującej bramce jesteśmy – bohater znikąd, choć można by użyć jeszcze bardziej dobitnego określenia. W jednym z meczów przed Euro koledzy dali mu nawet ponosić kapitańską opaskę, by poczuł się ważną częścią drużyny, w momencie w którym wielu podważało jego obecność w kadrze. Do samego finału uzbierał zawrotne 13 minut na murawie na francuskim turnieju. Ale ostatecznie to on jest bohaterem.

8

Jeśli chodzi o sam finał, pomógł niewiele. Oczywiście nie uwzględniając jego późniejszej aktywności przy ławce rezerwowych, chodzi jedynie o boiskowe wydarzenia. 25 minut – nawet ciężko ocenić ten występ. Ale w przypadku półfinału takich wątpliwości już nie ma. Zdobył gola, zaliczył asystę, po prostu poprowadził drużynę do zwycięstwa. Dalecy jesteśmy od stwierdzenia, że dzięki temu Euro odzyska Złotą Piłkę (gdyby Eder trafił w słupek, zasłużyłby mniej?), ale w naszej klasyfikacji pozwoliło mu to na awans.

7

Ciężka, rzetelna praca przez cały turniej, w półfinale i finale nie mogło być inaczej. 210 minut solidnej gry. Często taka postawa przechodzi niezauważona, tym razem jednak okoliczności sprzyjały temu, by w pełni ją docenić, co właśnie czynimy. Cóż, jesteśmy ciekawi czy zmieni w tym okienku otoczenie, jego współpraca z Grzegorzem Krychowiakiem zapowiada się obiecująco.

6

Kacyk po tym jak spadł z Newcastle United do Championship miał prawo minąć w trakcie turnieju. Kompletnie niespodziewanie stał się podstawowym piłkarzem kadry Deschampsa w najważniejszych meczach, choć nawet w spotkaniach towarzyskich zazwyczaj nie pojawiał się w podstawowej jedenastce. W półfinale „średni” łamane na „solidny”, w finale w naszej ocenie bodajże najlepszy spośród Francuzów.

5

Przegrywanie rywalizacji o miejsce w składzie z 38-letnim Ricardo Carvalho, dla którego forma z najlepszych sezonów jest tylko dość mglistym wspomnieniem, to dość przykra sprawa, ale Fonte nie rozpamiętywał jej zbyt długo. Gdy już dostał szansę, wykorzystał ją w pełni. W półfinale musiał sobie radzić, mając u boku Bruno Alvesa, w finale do składu powrócił już Pepe i w obu przypadkach nie odstawał. Tak, tak, od stopera Realu również.

4

Świetny bramkarz, który na Euro tylko potwierdził klasę. W półfinale z Niemcami miał „trochę” więcej roboty niż chociażby Łukasz Fabiański w meczu grupowym z Muellerem i spółką, ale wyszedł z tego obronną ręką. Odbił/wyłapał sześć strzałów. Najwięcej chluby przynoszą mu próby Cana i Kimmicha. Finał w zasadzie bez zarzutu, strzał Edera był równie zaskakujący co precyzyjny.

3

Mieli nosa włodarze Borussii Dortmund, że już w połowie czerwca przyklepali jego transfer z Lorient za 12 milionów euro. Zagrał bardzo dobry turniej, choć zmagał się w jego trakcie z kontuzjami, Santos musiał się nawet ratować sięgnięciem po Eliseu. Mocny kandydat do jedenastki mistrzostw, jeśli twórcy decydowali się na ustawienie z czwórką obrońców (łatwej było wskazać trzech stoperów). Z Walią zanotował asystę przy trafieniu Ronaldo, ale to tylko tzw. truskawka na torcie, bonus do skutecznej i widowiskowej gry.

2

Król strzelców, a zarazem MVP turnieju, ciężko było wskazać lepszego kandydata. Tytuł przyklepał w spotkaniu półfinałowym, dwa gole przeciwko Niemcom to nie przelewki. Czy mogło być jeszcze lepiej? Oczywiście, że tak i nie chodzi nam tu nawet o średnie występy w grupie. W finale miał na głowie piłkę meczową, mógł postawić kropkę nad „i”, ale…

1

… no właśnie zatrzymał go Rui Patricio. Tak jak i sześć innych strzałów francuskich piłkarzy. A wcześniej trzy Walijczyków. Tak, wiele dobrych słów poświęciliśmy w tym tekście portugalskim obrońcom, ale w momencie gdy oni zawodzili w najważniejszych meczach, na posterunku był właśnie bramkarz Sportingu Lizbona. Niedawno po raz pierwszy naszym piłkarzem miesiąca był obrońca (Sergio Ramos w maju), teraz przyszła pora na pierwszego bramkarza.

*

Tyle. O najważniejszym rozstrzygnięciu w klasyfikacji generalnej już wspominaliśmy – teraz to Cristiano Ronaldo patrzy na wszystkich z góry. Ale wypada jeszcze wspomnieć, że na podium wskoczył Antoine Griezmann, którego też w dalszej części wyścigu lekceważyć nie wypada. Wracamy za miesiąc, już w pełni skoncentrowani na poważnym graniu, a na razie całe TOP30 prezentuje się tak:

ranking generalka GENERAL2

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...