Gdy dwa lata temu opuszczał Wrocław i przenosił się do drugoligowego Eintrachtu Brunszwik, szczerze nie spodziewaliśmy się, że niemieckie warunki tak bardzo będą sprzyjały jego rozwojowi. Rafał Gikiewicz wyrobił sobie w krótkim czasie bardzo solidną markę na zachodzie, a od nowego sezonu będzie miał spore szanse na to, by regularnie grać w 1. Bundeslidze. Postanowiliśmy podsumować jego okres spędzony w poprzednim klubie i sprawdzić, co czeka go we Freiburgu.
72 rozegrane spotkania, 80 straconych bramek i 25 czystych kont – tyle suchych liczb. Gdy przeanalizujemy dokładniej okres spędzony przez Rafała w Eintrachcie, to transfer do SCF wydaje się być naturalną koleją rzeczy. Gikiewicz pierwszy sezon skończył ze średnią notą 3,00 od Kickera, czyli bardzo solidnie. W drugim wyśrubował jeszcze ten rezultat i ostatecznie skończyło się na 2,88 oraz kolejnej garści pochlebnych recenzji. Poza tym 28-latek często chwalony był za tak zwane brilliant saves, czyli interwencje ratujące drużynę przed stratą gola w sposób spektakularny.
Zawodnik trafia do Freiburga i jego szanse na grę w wyjściowej jedenastce można na tę chwilę ocenić jako całkiem spore. Za rywali będzie miał dwóch Niemców – 32-letniego Patrica Klandta oraz 24-letniego Alexandra Schwolowa. W ubiegłym sezonie bluzę z numerem jeden ubierał ten drugi, ale tak po prawdzie to żaden z kandydatów do gry nie prezentuje rewelacyjnego poziomu. Ot, zwykli solidni golkiperzy, których – przy utrzymaniu formy – Rafał ma duże szanse wygryźć na stałe.
A co można powiedzieć o samym zespole? Rok trwała przerwa SCF od gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale Christian Streich potwierdził, że jest znakomity fachowcem. Mądrze przebudował drużynę, wstrzyknął do niej trochę świeżej krwi i na dziś dysponuje kadrą, która ma potencjał, by utrzymać się wśród elity.
Reasumując: Gikiewicz trafia do beniaminka pierwszej ligi, ma spore szanse na regularną grę przeciwko największym gwiazdom, a biorąc pod uwagę fakt, że roboty mu nie zabraknie, to trafił w zasadzie w idealne dla siebie środowisko. Bez wielkiej presji, u bardzo dobrego szkoleniowca no i z takimi widokami za oknem…