Reklama

Bez wielkiego stylu i rozdmuchanego balonika. Dokąd dojdzie Legia?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

03 sierpnia 2016, 10:18 • 3 min czytania 0 komentarzy

Już za moment, dziś wieczorem, Legia może z podniesioną głową ogłosić, że cel minimum na rundę jesienną 2016/17 zrealizowała. Czwarta runda eliminacji Champions League jest na wyciągnięcie ręki, a ona już gwarantuje w najgorszym wypadku fazę grupową Ligi Europy, udział w pucharach do grudnia i silny zastrzyk gotówki. Paradoksalnie, zespół Besnika Hasiego na razie rozczarowuje, nawet po wyjazdowym zwycięstwie z Trenczynem ciężko było otwierać szampany.

Bez wielkiego stylu i rozdmuchanego balonika. Dokąd dojdzie Legia?

Święta nie było, bo – mówiąc najprościej – Legia niczego specjalnego nie pokazała, nie była zespołem piłkarsko lepszym. 54 wymienione podania przez trzy pierwsze kwadranse, oddany środek pola, częste zamieszanie pod własną bramką i trochę roboty do wykonania przez Arkadiusza Malarza. Naprawdę dziwić się można było, jak gospodarze marnowali niektóre sytuacje. To odróżniło ich od gości, ci mieli Nemanję Nikolicia. Co prawda Węgier nie wykorzystał dwóch szans, ale trzecią zamienił już na gola.

I podkreśla, jak dużą rolę odgrywa w Legii. Wszystkie cztery bramki w eliminacjach LM były jego autorstwa, w Ekstraklasie – nie zdobył żadnej, grał znacznie mniej, oddając pole do popisu Aleksandarowi Prijoviciowi. Pamiętacie, jak ten zapowiadał, że z Trenczynem, o którym wcześniej nie słyszał, trafi dwa razy? Na razie trafił raz: z beniaminkiem z Płocka.

Hasi już przestrzega swoich podopiecznych przed tym, by nie rozpocząć dzisiejszego meczu tak, jak z Wisłą. W sobotę Legia po dziesięciu minutach przegrywała 0:2, ale zdołała się podnieść. Tylko że scenariusz, w którym Słowacy atakują od samego początku, mistrzom Polski raczej odpowiada – oni dziś lepiej się czują i są skuteczniejsi w grze z kontry. Być może więcej minut dostanie już Steeven Langil, nowy skrzydłowy.

Natknęliśmy się wczoraj na rozmowę w serwisie sport.pl z Sylwestrem Czereszewskim, byłym piłkarzem Legii, z której wynikało, że:

Reklama

– Trenczyna w żadnym wypadku nie należy obawiać się ani odrobinę, bo jak tu się bać mistrza Słowacji, który przegrał pierwszy mecz?
– forma Legii wcale nie rośnie, nic mu się w grze zespołu Hasiego nie podoba, poza charakterem i wolą walki w Płocku
– jedynym piłkarzem na Ligę Mistrzów jest Moulin

Czy to rzeczywiście dzisiejszy mistrz Polski w pigułce? Jeżeli tak, to my przed rewanżem ze Słowakami naprawdę wolimy dmuchać na zimne. Legia nie ma zbyt wielu argumentów, by czuć się przesadnie pewna siebie, poza tym, że tydzień temu wypracowała zaliczkę (i to nieco na wyrost). Oczywiście, ma przewagę, gra dziś u siebie, jest bardziej doświadczona w Europie, ale wciąż dość daleko jej do optymalnej formy.

Rzuca nam się w oczy coś jeszcze. Co roku wszyscy dokoła pompujemy balonik, sami przedstawiamy szerokie perspektywy i wmawiamy sobie, jaki to ten mistrz Polski jest silny. Kiedy do walki o Ligę Mistrzów przystępował Lech – opowiadaliśmy wokół, że Robak spokojnie zastąpi Sadajewa, że trenowi daje się duży komfort, zamykając kadrę do końca czerwca, a postawienie na doświadczonych Polaków to właściwa droga. Kiedy mistrzem zostawał ktokolwiek inny i tracił w letnim oknie transferowym kluczowego piłkarza – mówiliśmy, że gdyby tylko nie ta strata, to by się udało.

A dziś… No cóż, nie widzimy przesadnego optymizmu. Być może jesteśmy trochę jak ten Czereszewski, któremu liga polska zbrzydła po Euro, ale stara się oglądać wszystkie mecze, bo w końcu się przyzwyczai.

Jeśli Legia nie awansuje teraz do fazy grupowej Ligi Mistrzów, będziemy obchodzili jubileusz 20 lat bez polskiej drużyny w Champions League. Emocje? My ich dziś nie widzimy. Po części jest to spowodowane Euro, po części znudzeniem nieudanymi próbami podboju LM, ale i tym, w jakiej kondycji jest dziś warszawski zespół. Mówiąc wprost: słabszej niż na koniec sezonu. Nikt więc nie pompuje balonika, nie rzuca szumnych zapowiedzi i się nie nakręca.

Ale… może właśnie w tym chłodnym nastawieniu jest metoda?

Reklama

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
12
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

0 komentarzy

Loading...