Reklama

Pobicia, prowokacje, zdrady, aferki. Urodziny Stefana Effenberga

redakcja

Autor:redakcja

02 sierpnia 2016, 08:32 • 2 min czytania 0 komentarzy

Symbol Bayernu Monachium przełomu wieków. Żywy dowód na to, że szereg pozytywnych cech boiskowych wcale nie musi iść w parze z ułożonym życiem i nienagannie ukształtowanym charakterem. Z jednej strony – to prawdziwy lider. Gość, który był w stanie porwać kolegów, w końcu we wspomnianym Bayernie pełnił funkcję kapitana. Z drugiej… lista jego wybryków jest długa jak stąd do ego Kuby Świerczoka. Effenberg nie raz robił wszystko, by spaprać sobie życie. 

Pobicia, prowokacje, zdrady, aferki. Urodziny Stefana Effenberga

Na przykład z kadry wykluczył się w najgłupszy możliwy sposób. Kiedy Berti Vogts ośmielił się ściągnąć go z boiska, ten był tak niezadowolony ze zmiany i reakcji kibiców, że… pokazał im fucka. Nietrudno przewidzieć, że został wyrzucony z reprezentacji. Skopanie bezdomnego? Żaden problem. Wytarganie kibica za ucho (na tyle mocno, że ten trafił do szpitala)? Także. Pobicie kobiety na dyskotece? Pikuś. Zabranie prawka za jazdę po pijaku? Nie ma problemu. To jest moment. Potrzymaj mi piwo.

Ale to nie koniec długiej listy wybryków. Jest na niej choćby jeszcze otwarta krytyka wobec swojego kolegi z drużyny, któremu w swojej biografii poświęcił cały rozdział i nazwał go „co Lothar Matthäus wie o piłce?”. Jak się domyślacie, nie upchał tam 1626 pochwał wobec legendy niemieckiej piłki, a… zostawił kilka pustych stron. Kolejna aferka – poderwanie żony kolegi z drużyny (Thomasa Strunza). Gość o romansie dowiedział się czytając sms-y swojej żony, ale to nie była jakaś przelotna znajomość, bo dwa lata po tym jak wybuchł w Niemczech skandal, para wzięła ślub. Małżeństwo wytrzymało ledwie kolejne dwa lata („Effe” znowu zaliczył skok w bok), a warto dodać, że aby je w ogóle zawrzeć, musiał rozbić poprzednie. Cóż, stałość w uczuciach nie była jego najmocniejszą stroną.

Technika, otwierające podanie, zwód – tak, on to wszystko miał, aczkolwiek jego największą zaletę trafnie scharakteryzował Ottmar Hitzfeld. „Kiedy inni zawodnicy chowają się za plecami kolegów, Effenberg pcha się naprzód”. Walka, walka, wślizg, wślizg, wślizg. Janusz Wójcik byłby wniebowzięty mając takiego piłkarza. Effenberga wspominamy, gdyż to właśnie dziś obchodzi swoje 48. urodziny.

Reklama

Wszystkiego najlepszego, panie Effe. Obyś pan już nie ściągał na siebie tylu kłopotów.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...