Gdy marketingowcy polskiego klubu potrafią zorganizować niesztampową akcję, jest dobrze. Jednak gdy potrafią zorganizować niesztampową akcję, której głównym celem jest pomaganie, jest wręcz zajebiście. I właśnie mniej więcej tak określilibyśmy pomysł, na jaki wpadli ludzie związani z Sandecją Nowy Sącz.
Rozgrywki pierwszej ligi wracają do gry już w piątek, pewną normą stało się to, że kluby przed inauguracją organizują prezentację drużyny. Ta Sandecji odbędzie się dziś wieczorem. Jednak wcześniej na klubowym Facebooku pojawił się pewien spoiler, który wywołał lekkie poruszenie wśród kibiców.
Komentarze? Raczej nieprzychylne, mówimy przecież o diametralnej zmianie w porównaniu z tradycyjną czernią i bielą. Ktoś się obruszył, ktoś poszydził, że zarząd postanowił zorganizować konkurs plastyczny dla dzieci z podstawówki, oczywiście znalazło się też kilku Sherlocków, którzy stwierdzili, że brakuje sponsora technicznego, więc coś tu nie gra…
No i rzeczywiście – nie gra. Kolor koszulek, w których Korzym i spółka wystąpią w pierwszym meczu na własnym terenie (z GKS-em Tychy w drugiej kolejce), uzależniony jest od kibiców. Jeśli do 6 sierpnia (dzień meczu) nowosądeckiemu Centrum Krwiodawstwa uda się uzbierać 100 litrów krwi w ramach akcji „Walczymy do ostatniej kropli krwi”, zostają tradycyjne pasiaki. Jeśli nie – Sandecja gra na różowo. Jako pierwsi krew oddali Korzym, Trochim i Szufryn, co możecie zobaczyć w klubowej telewizji.
Cóż, piłkarze Palermo, Juventusu czy ostatnio Realu pewnie nie zgodziliby się ze stwierdzeniem, że gra na różowo to koniec świata, ale polskie zespoły były do tej pory trochę mniej tolerancyjne pod tym względem. Zresztą, mniejsza z tym – nie o estetykę w tym wszystkim chodzi. Walczcie do ostatniej kropli krwi, trzymamy za słowo.