Przedstawienie nowego zawodnika na konferencji prasowej? Przeżytek. Informacja o kolejnym wzmocnieniu drużyny na Instagramie? Passé. W Kanadzie postanowili pójść dalej i zaprezentować duet piłkarzy korzystając z aplikacji służącej do… łapania pokemonów.
Jeśli jesteście młodszymi czytelnikami, to prawdopodobnie kilka lat temu jak omamieni zbieraliście kolorowe stworki, a żetonami z ich wizerunkiem tłukliście na szkolnych parapetach. Jeśli starszymi – przeklinaliście tego, co to wymyślił, bo wasze dzieci kilogramami pochłaniały przez to czipsy. I generalnie o wytworze japońskiej wyobraźni już dawno byśmy zapomnieli, gdyby nie aplikacja, która od jakiegoś czasu robi furorę w sieci. Mowa o Pokemon GO.
Wiecie doskonale, o co chodzi, przecież widzicie co dzień bandy dzieciaków chodzące ze smartfonami po mieście. Pokemony mogą kryć się wszędzie – za śmietnikiem, obok przystanku, na dachu Biedronki czy w bramce osiedlowego orlika. Gierka wykręca nieziemskie statystyki i pobierają ją już tysiące, jeśli nie miliony, fanatyków.
Boom na zbieranie pikachu i reszty stworków sprytnie postanowili wykorzystać właściciele kanadyjskiego klubu Vancouver Whitecaps. Pijarowcy z Ameryki, parodiując grę, ogłosili wieść o dwóch świeżych wzmocnieniach zespołu – Marcelu de Jongu i Davidzie Edgarze – właśnie w ten sposób:
de Jong and Edgar: captured ✔️ #VWFC #PokemonGo pic.twitter.com/QbZKxwPOJC
— Vancouver Whitecaps (@WhitecapsFC) July 13, 2016
Generalnie to całe bieganie ludzi z telefonem po ulicy i łapanie pokemonów wywołuje w nas uśmiech, ale skoro już miliony świadomie się w to bawią – taka forma promocji to strzał w dziesiątkę. Wyobrażacie sobie Możdżenia czy Grzelczaka złapanych do poke balla? Trzeba przyznać, że to byłoby coś.
A tak swoją drogą – nowe trendy dotarły też do samych piłkarzy:
Most of the guys are looking for new #pokemon 😳😄🙈 @Aubameyang7 @Dembouz #gonzo pic.twitter.com/a3jQ06XaNa
— Marcel Schmelzer (@Schmelle29) July 14, 2016
