Skarb Ekstraklasy zaczynamy beniaminkami – Arka Gdynia już była, czas na Wisłę Płock. Czy któryś z tych klubów ma szansę powtórzyć wynik beniaminka z Lubina? Wisła przeszła kurację oczyszczającą – wraca do elity po kilku latach ze zdrowymi strukturami, poukładanym klubem i drużyną oraz sponsorem. Czekamy jeszcze tylko na stadion.
Podstawowa jedenastka
Transfery i przygotowania
– Trzon zostanie, nie będzie rewolucji personalnej, a tych czterech-pięciu zawodników, którzy do nas trafią, musi pod wieloma względami do nas pasować. Muszą chcieć się tutaj rozwijać, dążyć do sukcesu i mieścić w naszych widełkach finansowych. Oni zazwyczaj mają oferty z innych, bardziej zasobnych finansowo klubów, dlatego naszym trudnym zadaniem jest to, by namówić ich do gry w Płocku – mówił niedługo po awansie do Ekstraklasy Jacek Kruszewski, prezes Wisły Płock.
Kogo wziął więc beniaminek? Przede wszystkim sięgnął po dyrektora sportowego – Łukasza Masłowskiego, który tę rolę pełnił ostatnio w Olimpii Grudziądz i m.in. dzięki trafionym zimowym transferom zespół poprawił wiosną sytuację w tabeli i się utrzymał. Efekty jego pracy widać też już w Płocku: na początek zameldował się Dominik Furman, który nie powinien mieć problemów z wywalczeniem miejsca w składzie. Po nieudanych przygodach w Toulouse, Hellas i wypożyczeniu do Legii, jeśli tutaj nie odpali, to już chyba nigdzie.
Do tego ograny już ligowiec, sprawdzony na lewej obronie, Kamil Sylwestrzak, który w trzech ostatnich latach był pewnym punktem Korony, i Tomislav Bozić, który nieźle wyglądał w Górniku Łęczna. Trudno oczekiwać, że 20-letni Jakub Łukowski z Zawiszy zrobi z miejsca różnicę, ale młodzieżowy reprezentant Polski powinien stanowić sensowne uzupełnienie składu. Płocczanom brakuje jednak jeszcze tego piątego wzmocnienia, o którym mówił Kruszewski – napastnika. Sam Mikołaj Lebedyński to jednak zbyt mało na Ekstraklasę.
Wisła w połowie czerwca rozpoczęła przygotowania i na początek przegrała 0:2 z Lechem. Z kolei podczas obozu w Grodzisku Wielkopolskim:
– przegrała 0:1 z Zagłębiem
– zremisowała 0:0 z Miedzią
– wygrała 1:0 z Polonia Środa Wielkopolska
Czyli, doliczając Lecha, zero strzelonych goli poważnym rywalom i jeden strzelony trzecioligowcowi. Kibice mieliby prawo się niepokoić, gdyby nie fakt, że przed momentem Wisła ograła 3:0 Arkę.
Kluczowy zawodnik
Arkadiusz Reca, 21-letni skrzydłowy. Naszym zdaniem – materiał na rewelację rozgrywek i człowiek, który sporo może wnieść do Ekstraklasy. Aczkolwiek pamiętać należy, że już niejeden zawodnik, który w pierwszej lidze robił furorę, poziom wyżej się nie sprawdził.
Na początku poprzedniego sezonu był jeszcze rezerwowym, ale szybko wywalczył miejsce w składzie. Dwanaście goli, kilka asyst i sporo szumu na boku pomocy. Zresztą, po drugiej stronie biega Damian Piotrowski, który liczby ma nieznacznie gorsze. Tak, na skrzydła Wisły trzeba będzie uważać.
Wracając do Recy, zimą istniał temat jego transferu do belgijskiej ekstraklasy. Teraz mówiło się o zainteresowaniu z Lecha, a prezes klubu przyznawał otwarcie, że otrzymał ofertę z Cracovii. W Płocku niby powtarzali, że jest to piłkarz nie na sprzedaż, ale dało się też wyczuć, że trochę podbijają stawkę. Za dobre pieniądze byliby w stanie go puścić. Wiele wskazuje jednak na to, że jeszcze przynajmniej najbliższe miesiące Reca spędzi w zespole beniaminka i w zależności od tego, ile pokaże w Ekstraklasie, może wrócić temat jego transferu.
Piąta kolumna
Marcin Kaczmarek zlepił zespół na Ekstraklasę z piłkarzy, którzy jeszcze jakiś czas temu wydawali się straceni. W Lebedyńskiego nikt nie wierzył, a tacy zawodnicy, jak Łuczak, Stefańczyk czy Wlazło byli traktowani z mocnym przymrużeniem oka. Naprawdę byśmy się nie zdziwili, gdyby któryś z tych zawodników wraz ze swoim pakietem przypadkowych zagrań wylądował w jednej z zabawnych przeróbek kończących sezon.
A, no i jeszcze jedno – Seweryn Kiełpin. Z gościem, który rozłożył na czynniki pierwsze cały zespół, opowiadał, że Reca chodzi z córką prezesa, że Łuczak skradł show podczas występu Gosi Andrzejewicz, że Mroziński oświadczył się w radiu, i tak dalej (całość tutaj). Nie mamy wątpliwości, że z tym gościem nudzić się nie będziemy. W tym sezonie błysnął już walorami pozaboiskowymi, ale przecież piłkarsko też daje radę.
Ręce na kołdrę
Mają naprawdę obiecującego trenera, którego nazywają Generałem. Mają klub z przejrzystymi strukturami, który – mimo niezbyt dużych funduszy – dzięki rozsądnemu zarządzaniu najpierw awansował z drugiej do pierwszej ligi, aż w końcu do Ekstraklasy. Mają zawodników, którzy kosztowali ich grosze i z których zrobili piłkarzy, bo tych gotowych nie byliby w stanie sprowadzić. I wreszcie: mają sponsora.
Długo nie było jasne, czy PKN Orlen zdecyduje się na powrót do sponsorowania sekcji piłki nożnej (szczypiorniaka wspierał nieprzerwanie). A jednak – po sześciu latach wrócił. Być może już zaraz, już za moment niektórym przypomną się czasy, jak to Wisła z Orlenem grała w pucharach, ale spokojnie… W klubie jest jeszcze naprawdę dużo do zrobienia.
Opinia Eksperta
Bogusław Bobo, ojciec trenera beniaminka: – Wisła, tak jak i Lechia, to nie imieniny u cioci Jadzi. To symbol, który daleko wykracza poza sport. Niestety, Płock wchodząc z takim stadionem do Ekstraklasy pokazuje, że Europa mówiąca o nas „prowincja” mocno nam schlebia. Być może kibice też powinni zacząć płacić za bilety czekami. Bo oni sami na nowy stadion czekali, czekają i będą jeszcze czekać.
Czy wiesz, że?
W Płocku, tak jak i w Łodzi, pojeździć można rikszą. To rower, prowadzony przez kogoś innego, wraz z kanapą, na której usiąść mogą dwie-trzy osoby. Relacja z 2003 roku głosi, że miasto delikatnie na tym punkcie zwariowało. Nastąpiło przecięcie złotej wstęgi, którą związane były dwie riksze, a przez megafon krzyczał… szef izby wytrzeźwień.
Okiem Weszło
Trener Kaczmarek po sezonie.
Ankieta