Reklama

Hiszpańskie klimaty i bułgarska mafia. Wisła Płock oczami Seweryna Kiełpina

redakcja

Autor:redakcja

13 czerwca 2016, 06:41 • 17 min czytania 0 komentarzy

Który z zawodników wszedł do szatni w „klapkach rzeźnika”? Co wspólnego ma Wisła z Primera Division i czy aby tylko „Hiszpana”? Kogo w Płocku ma zatrzymać córka prezesa, a kto przyćmił na scenie Gosię Andrzejewicz? Poznajcie beniaminka Ekstraklasy od strony, od jakiej nie pokaże wam go nikt inny – oczami jego bramkarza, Seweryna Kiełpina.

Hiszpańskie klimaty i bułgarska mafia. Wisła Płock oczami Seweryna Kiełpina

SEWERYN KIEŁPIN

Napisaliście o mnie niedawno „amant”. Trochę prawdy w tym było, ale pół roku temu… obecnie jestem szczęśliwie zakochany, lubię się gdzieś tam na Instagramie pochwalić swoją dziewczyną. „Fakt” to zresztą podłapał, więc udała się ta reklama, którą zrobiłem dziewczynie. Chłopaki się śmieją, że troszkę się zmieniłem, bo wcześniej to było różnie… „Krzywy” zawsze mówił wtedy, żeby pilnować przede mną swoje żony i córki (śmiech).

Jeśli chodzi o stricte piłkarskie sprawy, to chłopaki z obrony się ze mnie śmieją, że „najlepszy bramkarz, najlepszy bramkarz, a ile ty dzięki nam musiałeś bronić strzałów? Ze dwadzieścia w całym sezonie?”,  wiadomo, że to bardzo naciągana teza, ale faktycznie – jeżdżą na tyłkach, blokują te uderzenia, walczą jeden za drugiego, przez co roboty jest zdecydowanie mniej.

No i chyba wiecie, że wzoruję się na Ikerze Casillasie. Cenię jego refleks, skąd też dostał ksywkę El Gato czyli Kot, w najwyższej formie ratował pilki nie do wyratowania. Ale przede wszystkim cenię go jako osobę, z racji tego akurat nazywa się go San Iker czyli święty, spokojny, ale też zawsze pewny siebie. Tak się zdarzyło, że mecz z Zawiszą wygrany 5:0, który przypieczętował nasz awans był akurat 20. maja, wtedy kiedy Iker ma urodziny. Miałem już przygotowaną odpowiedź do pomeczowych wywiadów, że dzwoniłem do Ikera złożyć mu życzenia, a on mówił: „skoro mam urodziny, to na pewno wygracie”. W rzeczywistości niestety nie udzielałem wywiadu, a Iker ode mnie nie odebrał (śmiech)

Reklama

– To teraz w Ekstraklasie będziemy mieli polskich Ikera Casillasa i Sarę Carbonero? 

Ja Ikerem będę na pewno! (śmiech) A czy dziewczyna Sarą? Ostatnio jej puszczałem ten wywiad, jak po mistrzostwach Casillas całował Sarę, to nawet trochę się wzruszyła, powiedziała że fajnie by było przeżyć coś takiego. Ale ona akurat studiuje chemię, a nie dziennikarstwo, więc… to może nie wypalić.

MATEUSZ KRYCZKA

Ciężko coś więcej o nim powiedzieć, doszedł do nas w drugiej rundzie po okresie przygotowawczym, tylko na ligę. Wydaje się bardzo w porządku, nie ma między nami niesnasek… przynajmniej póki jestem jedynką! (śmiech) Mati jest naprawdę równym gościem, próbował swoich sił w Finlandii i Jagiellonii po tym jak Dolcan się rozpadł, ostatecznie zawitał przy Łukasiewicza 34. Przychodząc tutaj mówił, że mamy na tej pozycji największą rywalizację w I lidze, nawet w Ekstraklasie w wielu klubach takiej nie ma, bo jest i Bartek Kaniecki, i właśnie Mati, który wcześniej był jednym z najlepszych bramkarzy w lidze.

FABIAN HISZPAŃSKI

PLOCK 18.03.2016 MECZ 22. KOLEJKA I LIGA SEZON 2015/16 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: WISLA PLOCK - MIEDZ LEGNICA 2:0 PETTERI FORSELL FABIAN HISZPANSKI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Reklama

„Hiszpan”. Mój kompan z pokoju na zgrupowaniach. Śmieję się, że ma ADHD, bo ja lubię sobie poczytać jakąś książkę, a on cały czas biega, skacze, gimnastykuje się, słucha rapu, sam rapuje, jest taką niespokojną duszą. I fajnie, bo zawsze coś się dzieje.

Miał epizod w Podbeskidziu. Mówił że mimo że nie przebił się tam, to nie żałuje swojej decyzji. Teraz wrócił do nas i jest chyba jedynym piłkarzem, który w tym sezonie spadł z Ekstraklasy i do tej Ekstraklasy awansował. Dobrze, że nie musiał bezpośrednio przeżywać tego spadku, a bezpośrednio z kolei świętował awans, uratował się w porę. Chociaż jak odszedł, to na początku Podbeskidzie zaczęło lepiej grać i śmialiśmy się, że to właśnie zasługa „Hiszpana”.

Jak wrócił, ciężko mu się było przebić do pierwszego składu, bo akurat drużyna miała dobry okres, ale na pewno nie powiedział ostatniego słowa i mocno mu kibicuję, żeby teraz pokazał się z dobrej strony w Ekstraklasie, bo na to zasługuje.

PRZEMYSŁAW SZYMIŃSKI

Kompan ze Śląska i z racji tego ma ksywę ksywę „Rolada”. Jest fenomenem jeśli chodzi o swoją pozycję i przygotowanie szybkościowe, bo jest jednym z bardziej dynamicznych zawodników. Bardzo to nam pomaga, bo często ściga się z najszybszymi napastnikami i wygrywa pojedynki biegowe, co się dość rzadko stoperowi zdarza.

Pozostając w klimatach hiszpańskich – lubi Sergio Ramosa, ja bym go stylem porównał zresztą właśnie do Ramosa, bo jest silny, szybki, dobrze gra głową, technicznie też w porządku wygląda. Jak przełoży to, co prezentował w pierwszej lidze na Ekstraklasę, to może być po kolejnym sezonie łakomym kąskiem dla najmocniejszych drużyn.

MARKO RADIĆ

Jest bardzo długo w Wiśle, przyszedł, jako jeden z niewielu, jeszcze przede mną. Zna każdy kąt w klubie. Jest troszkę pedantem, wszystkiego zawsze pilnuje, trzy razy samochód obchodzi żeby sprawdzić, czy zamknięte. Dlatego jak kupił sobie nowe auto to zrobiliśmy mu taki żart – wcześniej wróciliśmy z treningu i przeparkowaliśmy mu je na parking obok, gdzie kompletnie nie było go widać. Cały był rozgorączkowany, chciał już dzwonić na policję, dopiero w ostatniej chwili powiedzieliśmy mu, co się faktycznie stało. Ale w takim szoku go jeszcze nie widziałem.

Marko to lewonożny stoper, a tacy są w cenie. Przez trzy lata był podstawowym zawodnikiem, teraz dopiero wypadł ze składu, a że bramek za wiele nie traciliśmy, to środkowemu obrońcy w takiej sytuacji ciężko jest wskoczyć z powrotem. Takie jest życie.

PATRYK STĘPIŃSKI

PLOCK 05.03.2016 MECZ 20. KOLEJKA I LIGA SEZON 2015/16 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: WISLA PLOCK - MKS KLUCZBORK 3:0 PATRYK STEPINSKI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

… którego wszyscy mają za brata Mariusza, a który nim nie jest. Ale ważne to mieć na kim fejm robić i trafić w dobre nazwisko!

Patryk kiedyś zażartował, że jak chcemy mieć zerowe konto, to on musi grać. I tak faktycznie było! M nie też jak w wywiadach pytano, jaka jest recepta na zero z tyłu, to mówiłem: Patryk Stępiński. Był taki czas, że przez kilka meczów z rzędu, bodaj sześć czy siedem, nie straciliśmy bramki, Patryk się wykartkował i w Grudziądzu już straciliśmy tego gola, zremisowaliśmy 1:1. Tak się jakoś składało, że jak była taka dobra seria, to Patryk grał. A jak wypadał, to ona się kończyła.

To jest taki wielki duch w małym wzroście. Jest gościem, który nigdy nie odpuszcza, daje zawsze z siebie maksa, coś jak Jacek Góralski. Dla niego też nie było piłek straconych, gonił gościa aż go dorwał, zagryzł, mimo że ten był dwa razy wyższy.

DAMIAN BYRTEK

Gość z Żywca, on mnie pamięta jeszcze z czasów Koszarawy, ja jego… dopiero z czasów, gdy występował w Podbeskidziu. Bardzo pozytywny, pełny energii chłopak. Przychodził do nas z myślą, że będzie grał, ale jeśli drużyna nie traci bramek, to ciężko jest komuś nowemu wejść do składu i wygryźć kogoś, tym bardziej jeśli rywalizuje się o pozycję środkowego obrońcy. Był taki moment, gdzie Bartek Sielewski pauzował na Bytovii za kartki, Damian zagrał dobry mecz i w następnym wyszedł w pierwszym składzie ze Stomilem. Ale w 30. minucie doznał poważnej kontuzji obojczyka, i do końca sezonu już nie trenował. Perspektywiczny zawodnik, z bardzo dobrymi warunkami fizycznymi już w Chrobrym pokazał, że ma duży potencjał.

BARTŁOMIEJ SIELEWSKI

PLOCK 18.03.2016 MECZ 22. KOLEJKA I LIGA SEZON 2015/16 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: WISLA PLOCK - MIEDZ LEGNICA 2:0 BARTLOMIEJ SIELEWSKI PRZEMYSLAW SZYMINSKI SEWERYN KIELPIN FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Ksywa „Dino”. Może to dlatego, że jest dinozaurem w tej drużynie, bo jest w niej od zawsze. Mój największy przyjaciel w tym zespole, jest jeszcze z tej starej paczki z zeszłego roku. Ostoja drużyny, dobry duch. Nigdy nie odkłada nogi i jest zaporą praktycznie nie do przejścia dla większości napastników. Można na nim polegać, jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłem. Prawdziwy przyjaciel, do tańca i do różańca.

Chociaż do tańca to raczej mniej, ja mam dziewczynę, a Bartkowi ostatnio urodziło się dziecko (śmiech). I na tym zakończmy.

CEZARY STEFAŃCZYK

Rzuty wolne, rzuty rożne, to wszystko on. Rzuty karne jak się okazało – nie do końca, bo na Grudziądzu dostał okazję, pierwszy raz chciał zrobić wcinkę, ale źle wymierzył wysokość bramki. Ale w kolejnym meczu na Bytovii zrehabilitował się pięknym rajdem. Stadiony świata. Przebiegł pół boiska i załadował z lewej nogi z dystansu za kołnierz. Świetna bramka.

A prywatnie? Trochę maruda, ale przede wszystkim omnibus. Dziwię się, że jeszcze nie wystartował w „Jednym z dziesięciu”. Chodząca encyklopedia. Nawet jak czegoś nie wie, to… i tak wie (śmiech) Pamiętam taką sytuację, jak jeszcze była stara paczka, graliśmy mecz na Okocimskim i chcieliśmy go troszkę wypuścić. No i złapał haczyk, bo zawsze jak podsłyszał jakąś rozmowę, która go zaciekawiła, to z automatu włączał się do dyskusji. No i dojeżdżamy do stadionu, tam jakieś opuszczone budynki, mówimy na głos: – Hmm, ciekawe co tutaj było, na co Czarek z automatu się włączył: – No, bo tutaj stała taka fabryka… (śmiech). Jak czegoś nie wiesz, zapytaj Czarka.

DAMIAN PIOTROWSKI

Asystuje, strzela bramki, szczególnie te decydujące… Ale jest przede wszystkim silną osobowością, bo nawet jak coś mu nie wychodzi, to się nie zraża. Czy pada, czy świeci słońce, on robi swoje. Wejdzie w trzy pojedynki i nawet jeśli wszystkie trzy mu nie wyjdą, to nie spuści głowy, tylko po czwartym zrobi akcję życia i zdobędzie pięknego gola.

Prywatnie – bardzo wygadany. Sam o sobie mówi, że byłby świetnym przedstawicielem handlowym, planuje też napisać książkę. Barwna postać, jest w stanie zagadać każdego. Buzia mu się praktycznie nie zamyka i nawet kobiety miałyby ciężko, by go przegadać!

ARKADIUSZ RECA

PLOCK 29.04.2016 MECZ 28. KOLEJKA I LIGA SEZON 2015/16 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: WISLA PLOCK - STOMIL OLSZTYN 0:0 KAROL ZWIR ARKADIUSZ RECA FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Obecnie to o nim się najgłośniej mówi. Ale jak wchodził do drużyny, to na początku nie miał tak łatwo. Był próbowany na lewej obronie, co się jednak nie sprawdziło, dopiero w bodaj siódmej kolejce na Sandecji dostał szansę z boku pomocy od początku meczu i od razu strzelił dwie bramki. W tym jedną po dryblingu, prawą nogą, gdzie on jest lewonożny. Pokazał, że ma bardzo duże pokłady umiejętności, że jest świetnie przygotowany fizycznie. Po każdej strzelonej bramce zresztą pokazuje te swoje akrobacje, nawet pamiętam taki tytuł gdzieś: „Ale heca, to nie Klose tylko… Reca!” odnośnie tych salt. Chyba najszybszy zawodnik w całej lidze, ma takie odejście z piłką, że bardzo trudno go zatrzymać. Jak z nami zostanie, to oby chciał to pokazać w Ekstraklasie. A jak odejdzie? To lepiej dla nas niech nie pokazuje!

Jest z córką prezesa, Może dziewczyna jakoś na niego wpłynie i zatrzyma go w Płocku (śmiech). Zawsze jak nie wiemy czegoś od prezesa, to mówimy w żartach Arkowi, żeby się spytał taty.

PIOTR DARMOCHWAŁ

Najbardziej zapisał się w awansie, strzelając bramkę na Dolcanie, kiedy ten był jeszcze w ścisłej czołówce ligi i uważaliśmy go za największego rywala obok Arki. Pierwszy raz wygrałem wtedy w Ząbkach, bo stamtąd się serio nigdy nie dało wywieźć trzech punktów. Wtedy Piotrek strzelił piękną bramkę. Trener nie widział go w drużynie, ale to jest chłopak, który się nie podda i którego stać na wiele, co pokazuje teraz w Grudziądzu. No i awans ma prawo sobie wpisać do CV.

JAKUB BĄK

PLOCK 05.03.2016 MECZ 20. KOLEJKA I LIGA SEZON 2015/16 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: WISLA PLOCK - MKS KLUCZBORK 3:0 JAKUB BAK FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Kubuś jest bardzo przebojowym zawodnikiem, ale podobnie jak z Piotrkiem Darmochwałem – też wiadomo już, że Kuba nie zostaje z nami. Trener miał inną wizję zespołu i nie widział go w składzie, aczkolwiek jest to chłopak z dużym potencjałem, szczególnie motorycznym, porównywalnym do Arka Recy. Strzelił dwie bramki, jak wchodził na boisko to wnosił zawsze bardzo dużo ożywienia.

– Wypominaliście mu tych siedem główek z Wojtkiem Gollą w Turbokozaku?

Nie, nawet tego nie kojarzę w sumie. Może robił sobie jaja, bo on słynie z tego, że lubi sobie żartować. Był taki mecz na Miedzi, przegraliśmy 1:0 po błędach sędziego, a Kuba strzelił prawidłową bramkę, mimo to poszła sygnalizacja o spalonym. A że on miał taki trochę dłuższy nosek, to śmialiśmy się, że właśnie nosem wystawał. No i Kuba zrobił sobie potem korektę, występował przez jakiś czas w ‘’masce Zorro’’.

DOMINIK KUN

Dominik. „Kun Aguero” popularny. Żartujemy sobie, że to jest taki nasz ksiądz, bardzo dużo go łączy z religią, zawsze przed posiłkiem się przeżegna… Jak jesteśmy na wyjazdach jakichś w niedzielę, to wiadomo że mecze są o wczesnych porach, śniadanie o 8, to wszystko się przyspiesza. A on wstaje jeszcze przed skowronkami i na mszę do kościoła. Ale księdzem już raczej nie zostanie, bo ma dziewczynę, z którą bardzo dobrze żyje.

Zasłynął z takiego programu, jak jeszcze grał w Stomilu, „Kaja Pyta”, który można gdzieś odkopać na YouTube. Reporterka chodziła i wypytywała ludzi na ulicy o różne rzeczy. On – słuchawki, jakaś czapka zimowa, a ona go pyta, czy jest atrakcyjną kobietą. Dominik chyba nie dosłyszał, patrzy na nią i mówi: – Yyy rozdawanie ulotek?

W pierwszej rundzie piłkarsko fajnie mu wszystko wychodziło, ale pod koniec nabawił się kontuzji, nie przepracował okresu przygotowawczego i dołączył dopiero po obozach. Nie był w pełni gotowy do gry, w końcówce dopiero dostawał szanse. Ale przedłużył kontrakt ostatnio, więc widać, że klub wiąże z nim nadzieje, powinien się jeszcze pokazać z dobrej strony.

PIOTR WLAZŁO

ZABKI 17.10.2015 MECZ 13. KOLEJKA I LIGA SEZON 2015/16 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: DOLCAN ZABKI - WISLA PLOCK 0:1 SEWERYN KIELPIN PIOTR WLAZLO FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Piotruś to taki nasz bandyta, z którym lepiej nie zadzierać. A przy tym – niesamowicie równy gość. Na boisku nie do przepchania, w siatkonodze najlepszy w drużynie, oczywiście zaraz po mnie. Dobrze przygotowany fizycznie i technicznie, co się rzadko zdarza. Ma naprawdę świetny przerzut. Czasami wydaje mi się, że nie pokazuje wszystkiego, co potrafi w meczach, bo potrafi bardzo dużo. Kwestia regularnego prezentowania tego i będzie czołowym zawodnikiem Ekstraklasy na swojej pozycji, serio.

Lubi się zamknąć na siłowni, popracować więcej niż inni, jakbyś go zobaczył bez koszulki, to wzbudza podziw. Lepiej z nim nie zadzierać, co pokazał kiedyś na zakończenie rundy. Poszliśmy gdzieś na mieście posiedzieć, jakiś taki większy gość podszedł do naszej loży, zaczął się coś tam burzyć, ochrona go w końcu wyprosiła… Ale jak wychodziliśmy z lokalu, to czekał, bo Piotrek coś mu tam wcześniej w ostrych słowach powiedział. Podszedł do Piotrka, zapytał: „no i co ja teraz mam z tobą zrobić?”. Piotrek nie zareagował, więc ten gość, o głowę wyższy, złapał go za koszulkę. A Piotrek tylko się odchylił i poczęstował go z bańki. Gość spłynął na ziemie i tak już został.

MAKSYMILIAN ROGALSKI

Słynie z młotka w nodze, który wygina ręce na treningach. Przede wszystkim gość z największym doświadczeniem w drużynie, ograny w Ekstraklasie. Myślę, że Pogoń zrobiła błąd pozbywając się go ze swojej drużyny. Kogoś takiego potrzebowaliśmy przede wszystkim już gdy ten awans się ważył, kogoś potrafiącego zachować spokój i przelać to na drużynę swoimi podpowiedziami. Umie wyciszyć emocje swoje i kolegów.

PIOTR MROZIŃSKI

„Mroziu” grał troszkę mniej, ale wystarczy spojrzeć jak u nas wygląda środek pola – jest Piotrek Wlazło, jest Maks Rogalski, jest „Łuczi”… Piotrek ma świetny przegląd pola, otwierające piłki na najlepszym poziomie, Iniesta czy Xavi niektórych by się nie powstydzili, jeśli trzymamy się hiszpańskich klimatów. Bardzo dużo widzi, rzeczy, których nikt inny w drużynie by nie zobaczył. Jakieś luki, jakieś wolne przestrzenie, gdzie może posłać fajne otwierające podanie.

Zasłynął z tego, że podczas wtorkowej audycji w lokalnym radiu oświadczył się swojej dziewczynie. Była zaskoczona, ale przyjęła na szczęście (śmiech).

WOJCIECH ŁUCZAK

Bardzo inteligenty, wygadany gość. Zawsze potrafi powiedzieć to, co chce, nawet w paru językach. Śmiejemy się, że tak jak „Hiszpan” ma ADHD, bo wszędzie go pełno, bardzo dużo żartuje. Kiedyś mieliśmy na zakończenie sezonu taki bal sportowców, na którym miała wystąpić Gosia Andrzejewicz. W pewnym momencie potrzebowała ochotnika, więc Wojtek od razu wyskoczył na scenę. I to był błąd. Błąd Gosi Andrzejewicz, bo „Łuczi” skradł jej całe show! Zaczął tam śpiewać, tańczyć, a Gosia gdzieś z boku stała biedna z tym swoim mikrofonem.

Odwaga przekłada się u niego też na boisko, często podejmuje decyzje, których pewnie niejeden by się bał. Nie ma problemu z braniem odpowiedzialności na siebie. Na treningu jakbyś go zobaczył, do małej gry, finezyjnej, to jest idealny gość. Pójście na przebój, uderzenie, gra głową… Zawodnik kompletny. Nie zawsze udaje mu się to sprzedać, nie w każdym meczu, ale widać że nad tym pracuje. Jakby to osiągnął, to myślę że ma papiery na bycie jednym z topowych piłkarzy w Ekstraklasie.

MACIEJ KOSTRZEWA

ZABKI 17.10.2015 MECZ 13. KOLEJKA I LIGA SEZON 2015/16 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: DOLCAN ZABKI - WISLA PLOCK 0:1 SEWERYN KIELPIN MACIEJ KOSTRZEWA FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Wiele zespołów z pierwszej ligi pewnie wzięłaby go z pocałowaniem ręki, ale u nas się nie przebił i przeszedł do Chojnic. Zawsze pracuje na sto procent, nawet jak czuje, że jest poza jedenastką, to na treningu na moment nie odstawi nogi. Zawsze biegał za trzech, a to sprawia, że treningi mają sens. Jak ktoś się obijał, to zawsze potrafił zganić ostro, w nieparlamentarnych słowach.

„Wychowawczy” gość, bardzo lubił też porozmawiać o polityce, z tej drużyny miał największe zadatki na karierę w tym kierunku. Może kiedyś…

EMIL DROZDOWICZ

Skradł nam awans w poprzednim sezonie, miał przez to ciężkie wejście do szatni (śmiech). W żartach mu czasem wyrzucamy, że najpierw zabrał nam Ekstraklasę, a teraz przyszedł grać do nas.

Fajny typ zawodnika, który potrzebuje gry, żeby pokazać co naprawdę potrafi. Jak zagrał w wyjściowej jedenastce na Bytovii bo Mikołaj pauzował za kartki, to naprawdę super się zaprezentował. No ale „Miki” w obecnej formie był praktycznie nie do wygryzienia.

MIKOŁAJ LEBEDYŃSKI

PLOCK 29.04.2016 MECZ 28. KOLEJKA I LIGA SEZON 2015/16 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: WISLA PLOCK - STOMIL OLSZTYN JAROSLAW RATAJCZAK MIKOLAJ LEBEDYNSKI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Taran. Jedyny, który może powalczyć z Piotrkiem Wlazło, mimo że ta pozycja w sumie tego nie wymaga. Mur Berliński podobno padł od jego uderzenia głową, bo ma z niej takie uderzenie jak niejeden z woleja. Fajnie, że trafił z formą na ten sezon, chyba też pomogło mu to, że o ile w poprzednim sezonie grali z „Krzywym” na zmianę, o tyle teraz dostał to pewne miejsce w pierwszym składzie, a widać było że tego potrzebował. Świetna forma, ogromny wkład w awans.

Przydaje się też jego doświadczenie, poza naszym polskim bagienkiem, potrafi to sprzedać. Opowiadał nam choćby o tym, że w Holandii spotkał się z ciężką, tytaniczną wręcz pracą na treningach, czego w takim wymiarze w Polsce nigdy nie doświadczył. Że tam czasami w połowie treningu marzył o tym, żeby zajęcia się już skończyły. Fajnie z nim porozmawiać o takich rzeczach, jak ta zagraniczna piłka smakuje, gdzie ja na przykład na zachodzie nie miałem okazji zagrać.

Prywatnie to zawsze uśmiechnięty, ale raczej spokojny człowiek, lubi nowinki technologiczne, zawsze jakieś filmiki puszcza, coś na Snapchacie powysyła… Ma swojego mini sobowtóra – cudownego synka którego nie jest w stanie się wyprzeć.

LUKAS KUBUS

Zazwyczaj wchodził na końcówki. Taki joker, który nie strzelił bramki (śmiech). Przychodził jako król strzelców drugiego poziomu na Słowacji. Zrobił u nas duży progres, bo początkowo miał spore braki techniczne, ale fajnie się w tej kwestii podciągnął. Miał bardzo dużą rywalizację z przodu, tak się potoczyły jego losy, że nie zagrał w podstawowym składzie ani razu. Ale to dusza towarzystwa, zawsze uśmiechnięty, zresztą to taka typowa mentalność słowacka, z czym spotkałem się jeszcze w czasach Polonii Bytom. Oni cały czas podchodzą do życia z optymizmem i zarażają tym ludzi. Lukas nawet mimo że nie grał, to cieszył się, podchodził, buziaka w policzek dał, taki bajerancik. Jest kawalerem, więc pewnie wiele płockich kobiet będzie za nim płakało, jeśli odejdzie z Wisły.

Akceptację drużyny złapał od razu, pamiętam jak pierwszego dnia przyszedł w takich klapkach jakie mają rzeźnicy – białe, wielkie, toporne. Nie wiem, skąd on je wytrzasnął! Od razu wszyscy w śmiech. Na następny trening już miał nowe, jakieś Kuboty czy coś. Ale szybko obrócił to w żart, ma zresztą bardzo duży dystans do siebie.

DIMITAR ILIEV

PLOCK 05.03.2016 MECZ 20. KOLEJKA I LIGA SEZON 2015/16 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: WISLA PLOCK - MKS KLUCZBORK DIMITYR ILIJEW FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Nasza mafia bułgarska (śmiech). Nawet twarz ma taką poważną, pasującą do wizerunku. Człowiek z żelaznymi zasadami, ale też lubi się pośmiać. Mało mówi, ale jak już mówi, to zwykle trafia z żartami w sedno. Inteligentny gość, po polsku w rok nauczył się bardzo fajnie mówić, chociaż przeplata to jeszcze swoimi bułgarskimi wstawkami, sporo śmiechu jest z tego.

Piłkarsko? Hmm… Powiem tak – jak mu się zachce, to będzie topową dychą w ekstraklasie. Tylko nie zawsze te swoje umiejętności sprzedaje, taki nasz płocki Berbatow. Może to taka mentalność bułgarska. Ale jak już osiąga ten swój maks, to potrafi iść z piłką tak, że rywale się od niego odbijają. Z Zawiszą choćby, to on inicjował przecież kluczowe akcje meczu.

TRENER MARCIN KACZMAREK

PLOCK 05.03.2016 MECZ 20. KOLEJKA I LIGA SEZON 2015/16 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: WISLA PLOCK - MKS KLUCZBORK 3:0 PILKARZE WISLY MARCIN KACZMAREK FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

W jednym zdaniu mógłbym powiedzieć, że ma typową mentalność zwycięzcy. Dla niego liczy się tylko wygrana, zaszczepił nam takie myślenie, ciągle to powtarza. Ma nawet takie swoje ulubione powiedzonko, które znamy na pamięć, że „nawet jak grasz z dzieckiem w szachy, to wygrywaj z nim, bo zawsze lepiej wygrywać, a małego uczyć, że ma walczyć o swoje”. Ale zobacz na boisku – jak ktoś od nas przegrywa pojedynek, to automatycznie widać w nim tę sportową złość.

Mój pierwszy kontakt z trenerem był jeszcze w II lidze. Zadzwonił do mnie, mówił że chce mnie w drużynie. Powiedział, żebym przyjechał na obóz w Gostyninie. A tam niezbyt atrakcyjnie wyglądający budynek, coś na wzór starej szkoły… Upał niesamowity, ponad trzydzieści stopni. Nie wiem, czy z tygodnia, który tam spędziłem, przespałem chociaż jedną noc. No i trener zaprosił mnie do takiej swojej klitki, on bez koszulki, bo też wtedy nie dało się w koszulce wytrzymać. Ja trochę zdezorientowany tymi warunkami obozowymi, a on widzi te obawy i mówi: – No jest jak jest Sewer, widzisz jak to wygląda, ale ja sobie zawsze stawiam najwyższe cele, także tylko awans mnie inetesuje. Po tej pierwszej rozmowie wiedziałem już, że to nie jest facet, którego zadowalają jakieś małe sukcesy. Nawet jak jest bardzo źle, to on szuka sposobów, żeby z tego wyjść i żeby było lepiej. Wystarczy spojrzeć na jego CV, na to ile już zrobił awansów.

Trener zawsze dba też o to, żeby w drużynie była dobra atmosfera, żeby między zajęciami razem gdzieś posiedzieć. Jak zaczęliśmy ligę, to też były jakieś takie spotkania na kajaki, gokarty, paintball… To jest mega potrzebne, a wielu trenerów jakoś o to nie dba, przywiązuje do tego zdecydowanie za małą wagę.

***

– Mamy teraz w zespole świetną atmosferę. Szatnia płocka zresztą zawsze słynęła z tego, że nowym osobom łatwo się było w niej zaaklimatyzować. Wszyscy trzymamy się razem, jeden za drugiego wskoczy w ogień. To procentuje – kończy Kiełpin.

Rozmawiał SZYMON PODSTUFKA

fot. FotoPyK

Najnowsze

Weszło

EURO 2024

Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]

Szymon Janczyk
8
Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]
Inne kraje

Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Michał Kołkowski
10
Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...