Reklama

Drużyna, mentalność, podejście do pracy – Walia gotowa na Portugalię

redakcja

Autor:redakcja

05 lipca 2016, 17:04 • 4 min czytania 0 komentarzy

Chris Coleman ma świadomość, że bezrobocie w najbliższym czasie mu nie grozi. Gdyby stworzyć jedenastkę największych wygranych Euro, wyrósłby na murowanego faworyta do prowadzenia takiej ekipy. Zresztą, nie tylko takiej. Do pytania na przedmeczowej konferencji zgłasza się dziennikarz z Belgii. Zachwala taktykę Walii w ćwierćfinale, po czym wali prosto z mostu: Czy nie chciałby pan kiedyś poprowadzić naszej reprezentacji?

Drużyna, mentalność, podejście do pracy – Walia gotowa na Portugalię

YsHWVUo-2-2-1-1-1-2

Coleman to dyplomata. Ale dyplomata w ciekawym wydaniu. Na jednym, zwykłym spotkaniu z dziennikarzami przekazał więcej informacji i merytorycznej wiedzy niż Adam Nawałka na wszelkich konferencjach razem wziętych, i to od czasu Górnika Zabrze. Jak widać – współpraca z mediami nie musi wykluczać doskonałych wyników. O Belgii jednak – rzecz jasna – w tym momencie nie myśli. Wymownie rzuca tylko, że jeżeli nie masz zawodników chętnych do rywalizacji, to nic się nie wydarzy. – Wszystko opiera się na drużynie, a my taką mamy.

Drużyna, mentalność, odpowiednie podejście do pracy. Team, mentality, attitude. To słowa klucze z dzisiejszej konferencji Colemana. Gdy dostaje pytanie, co sądził, gdy nikt nie wierzył w Walię przed turniejem, odpowiada: – W futbolu pojawiają się miliony opinii. Ale kiedy zaczniesz się martwić, co się o tobie mówi, szybko stracisz koncentrację. Niezależnie, czy ludzie mówią o tobie dobrze, czy źle, liczy się tylko, co my sądzimy na swój temat. A my w siebie wierzymy. Kiedy spojrzałem na naszą grupę, wiedziałem, że możemy z niej wyjść. I nie było tu żadnego zarozumialstwa. Znam się na piłce i wiem, że wszystko się może zdarzyć – tłumaczy zagadnięty o odważne deklaracje z pierwszej części turnieju. – Czy ćwierćfinał był możliwy? Tak, tak sądziłem. Wiedziałem, co mówię, gdy opowiadałem, że nie przyjechaliśmy tu na wakacje. Przyjechaliśmy tu, by walczyć i pokazać, na co nas stać. Przekonamy się, czy to wystarczy.

Pilka nozna. Euro 2016. Reprezentacja Walii. Spacer. 05.07.2016

Reklama

– Byliśmy mocno w tyle za przeciwnikami, ale to już historia. Teraz jesteśmy bardziej cwani i wiemy, jak postępować, by pozostać w grze. Ci piłkarze są szczęśliwi, gdy zachęcasz ich do pracy. Wierzą w siebie. Nie odtrącają wiedzy, tylko chętnie ją przyjmują. Teraz, kiedy wygrywamy, łatwo nam mówić o team spirit, ale nie zawsze tak było. To wszystko wynika także z trudnych czasów. Nie chodzi jednak tylko o talent. Talent może mocno wytrącić się z równowagi. Spotykaliśmy wielu utalentowanych zawodników, którym się nie udawało. Potem okazywało się, że im naprawdę czegoś brakowało – w taki sposób Coleman rozpoczyna porównywanie Bale’a i Ronaldo. Przed meczem Portugalii z Walią nie mogło być innego leitmotivu.

– Kiedykolwiek pytałem Giggsy’ego lub Sir Aleksa o Ronaldo, wskazywali na jego chęć rozwoju. Widzisz to na boisku. Jak jest zmotywowany. Myślę, że nawet gdy był młodym zawodnikiem United, to już wtedy chciał trenować mocniej niż pozostali. Ma taką mentalność jak Balo.

Coleman z reprezentacją Walii pracuje od 2012 roku. Wcześniej – co dziś brzmi nieco absurdalnie – pracował choćby w greckiej Larissie. Przy każdej okazji podkreśla jednak, że takie wyjście ze strefy komfortu może się przydać każdemu trenerowi. – Byłem po trudnym okresie w Coventry. Wyjechałem do Grecji za radą Aleksa Fergusona. Powiedział, że powinienem skorzystać z pierwszej okazji, jaka się nadarzy. Przyjąłem tę ofertę i to było jedno z moich najlepszych doświadczeń. Nauczyłem się spoglądać na wiele rzeczy inaczej. W Grecji podchodzi się do piłki z wielką pasją. Jeżeli przegrasz dwa-trzy mecze, dobranoc. Gdybym dziś miał taką możliwość, raz jeszcze bym z niej skorzystał. Nie wiedziałem tylko, że pracuję za darmo – śmieje się Coleman.

Do jutrzejszego meczu podchodzi jednak ostrożnie. – Wiemy, że nie jesteśmy faworytami. Portugalia grała już siedem razy w półfinałach wielkich turniejów, a dla nas to pierwszy raz. Patrzymy jednak tylko na siebie. Nie zwracamy uwagi na to, co mówi się na zewnątrz. Jedyne, co mamy zagwarantowane, to fakt, że jeżeli damy z siebie wszystko, będziemy mogli wrócić z podniesioną głową – puentuje Coleman, po czym jego asystent Osian Roberts ku konsternacji całej sali odpowiada na trzy pytania… po walijsku. Na koniec krótki spacer po Parc Olympique Lyonnais i powrót do hotelu. Pogoda na przedmieściach Lyonu póki co nie sprzyja do gry w piłkę. Bardziej sprzyja opalaniu i pstryknięciu kilku selfie na murawie nowego stadionu Maćka Rybusa.

Pilka nozna. Euro 2016. Reprezentacja Walii. Spacer. 05.07.2016

TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Arek Dobruchowski
1
W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Komentarze

0 komentarzy

Loading...