Reklama

Figo, Rui Costa, Paulo Sousa… Utracone złote pokolenie Portugalii

redakcja

Autor:redakcja

30 czerwca 2016, 17:20 • 6 min czytania 0 komentarzy

Zawodnik z numerem siódmym na białej koszulce zbiega z lewej strony do środka i decyduje się na uderzenie. Piłkę odkręcającą się w kierunku dalszego słupka, niechybnie zmierzającą do siatki, z daleka obserwuje siódemka przeciwnej drużyny. Towarzyszy mu uczucie rozczarowania, zupełnie jakby właśnie ze stacji odjeżdżał ostatni pociąg do celu, na który nie udało się dobiec. Tamto uderzenie Bastiana Schweinsteigera ostatecznie uświadamia Luisowi Figo, że mające jego twarz złote pokolenie portugalskiej piłki, właśnie pogrzebało ostatnią szansę na zdobycie medalu mistrzostw świata.

Figo, Rui Costa, Paulo Sousa… Utracone złote pokolenie Portugalii

Otrzymana od FIFA nagroda dla najpiękniej, najbardziej atrakcyjnie grającej drużyny tamtych mistrzostw była marnym pocieszeniem. Co prawda to o Hiszpanach, ich sąsiadach z Półwyspu Iberyjskiego zawsze mawiało się „grali jak nigdy, przegrali jak zawsze”, ale tamtego wieczora w Stuttgarcie to powiedzenie właśnie do nich pasowało najlepiej.

Figo nie był już w stanie godzić gry w kadrze z grą w klubie, wraz z nim podobną decyzję podjęli Costinha i Pauleta, a przecież wcześniej z koszulką „A Selecção” pożegnali się już Rui Costa, Paulo Bento, Sa Pinto, Joao Pinto czy Sergio Conceicao. Złote pokolenie ostatecznie wygasło.

***

Reklama

Zrzut ekranu 2016-06-30 o 13.51.59„Twoi kumple nigdy nie będą wyglądać tak cool, jak portugalskie złote pokolenie”

***

Należy pamiętać, że to były czasy, gdy nazwanie jakiejkolwiek generacji piłkarzy „złotym”, wymagało konkretnych podstaw. To nie Bośnia i Hercegowina z Dżeko, którą po awansie na mundial w Brazylii okrzyknięto piłkarzy właśnie tym mianem. Wystarczy spojrzeć na to, co przedstawiciele portugalskiej „generación dorada” osiągali w piłce klubowej:

Vitor Baia – 10x mistrz Portugalii, mistrz Hiszpanii, Liga Mistrzów, Puchar UEFA, Puchar Interkontynentalny
Pedro Barbosa – 2x mistrz Portugalii, finalista Pucharu UEFA
Nuno Capucho – 3x mistrz Portugalii, Puchar UEFA
Sergio Conceicao – 3x mistrz Portugalii, mistrz Włoch, Puchar Zdobywców Pucharów, Superpuchar UEFA
Jorge Costa – 8x mistrz Portugalii, Liga Mistrzów, Puchar UEFA, Puchar Interkontynentalny
Rui Costa – mistrz Portugalii, mistrz Włoch, Liga Mistrzów, Superpuchar UEFA, Puchar Interkontynentalny
Fernando Couto – 3x mistrz Portugalii, mistrz Hiszpanii, mistrz Włoch, 2x Superpuchar UEFA, 2x Puchar Zdobywców Pucharów,
Dimas – 2x mistrz Włoch, mistrz Portugalii, finalista Ligi Mistrzów
Luis Figo – 4x mistrz Hiszpanii, 4x mistrz Włoch, Liga Mistrzów, 2x Superpuchar UEFA, Puchar Zdobywców Pucharów, Puchar Interkontynentalny, Piłkarz Roku FIFA 2001, Złota Piłka 2000
Ricardo Sa Pinto – mistrz Portugalii, finalista Pucharu UEFA
Helder Postiga – 2x mistrz Portugalii, Puchar UEFA
Paulo Sousa – mistrz Portugalii, mistrz Włoch 2x Liga Mistrzów, Puchar Interkontynentalny

Trzeba przy tym zaznaczyć, że pod uwagę braliśmy tylko krajowe mistrzostwa i europejskie puchary oraz te najbardziej prestiżowe nagrody indywidualne (Złota Piłka, Piłkarz Roku FIFA), bo przy spisywaniu sukcesów takiego Figo moglibyśmy z łatwością zetrzeć nadruki z literkami na całej klawiaturze. Niewiarygodne, że takie postaci nie były w stanie – zresztą ci, którzy z tamtej kadry pozostali, wciąż nie są – pociągnąć Portugalii do złota. A przecież za te dwa pokolenia, które w latach 2004-2006 się w kadrze przenikały, większość selekcjonerów dałaby się pokroić. W linii obrony nowo koronowany król europejskiej piłki klubowej Ricardo Carvalho, a obok doświadczony Jorge Andrade. Na jednym skrzydle gwiazda Realu Luis Figo, na drugim – głodny sukcesów Cristiano Ronaldo… I tak dalej.

Mimo to, na różnych etapach, ale ostatecznie zawsze kończyli jako przegrani. Czasami bliżej wielkiej wiktorii jak w 2004 roku, gdy dopiero w finale pryskały marzenia o obronieniu ojczyzny przed najazdem Greków z Charisteasem na czele, czasami potwornie daleko, jak w 1994 roku, gdy już w eliminacjach mundialu przegrali decydujące o awansie starcie z Włochami w Mediolanie.

Reklama

A przecież swoje kariery zaczynali zupełnie inaczej. Od dwóch wielkich zwycięstw. Od wiekopomnego wyczynu, który przed nimi udał się tylko Brazylii z Bebeto, Dungą, Didą, Taffarelem czy Müllerem w składzie. Dwa razy z rzędu zostali mistrzami świata do lat 20. Najpierw w Arabii Saudyjskiej, bijąc w finale Nigerię, dwa lata później na własnym terenie, gdy w decydującym meczu, w karnych okazali się lepsi od „Canarinhos” z Giovannim Elberem i Roberto Carlosem na czele.

***

527212_full-lndDrugiego od lewej w górnym rzędzie pewnie poznajecie?

***

„Tworzymy znakomitą mieszankę dwóch zwycięskich reprezentacji młodzieżowych, selekcję najlepszych z najlepszych. Mam nadzieję, że portugalska piłka skorzysta w pełni z naszego pokolenia.”
Manuel Rui Costa

***

Mieli być stworzeni do rzeczy wielkich, tymczasem przez jedenaście długich lat nie potrafili nawet zakwalifikować się na mistrzostwa świata. Gdy wreszcie się udało – kompromitacja. Tak jak osiem lat później, gdy po złotym pokoleniu nie było już śladu, tak i w 2002 roku ich katem okazała się reprezentacja Stanów Zjednoczonych, a także – jakby to powiedział Sebastian Madera – „osrani sędziowie”, których skandaliczne przepychanie gospodarzy aż do półfinału na tamtym turnieju portal goal.com umieścił na trzecim miejscu wśród największych mundialowych przekrętów w historii. Zaraz za „ręką Boga” Maradony i „golem-widmo” Hursta.

Plejadzie gwiazd nie było dane wyjść z grupy, w której swoją grę zaznaczyła przecież wytarciem podłogi reprezentacją Jerzego Engela. Wielu z nich uznało, że ciągnięcie związku z kadrą nie ma sensu. Że mimo zbliżającego się Euro na ojczystej ziemi, wtedy nadeszła pora, by zejść ze sceny.

***


Dwa lata przed feralnym mundialem tamta reprezentacja, ulepiona na sukcesie młodzieżówki w latach 1989-1991, będącej wtedy jeszcze w komplecie osiągnęła największy sukces. Doszła do półfinału Euro 2000, gdzie pogrzebał ją złoty gol Zidane’a z rzutu karnego po ręce Abela Xaviera.

***

Dzisiaj mówi się co prawda o kolejnym złotym pokoleniu. Tak reprezentację, która zdobyła srebrne medale Euro U-21, zdążyła już zresztą ochrzcić redakcja magazynu Four Four Two. Ale spójrzmy prawdzie w oczy. W czasach, gdy żeby otrzymać takie miano wystarczy przejść kwalifikacje wielkiego turnieju (wspomniana Bośnia), ewentualnie zajść w nim do ćwierćfinału (Belgia), to miano nie jest żadną nobilitacją. Nijak nie może już być wyznacznikiem faktycznej siły zespołu. Zresztą – tytułowanie złotą generacji piłkarzy, którzy nawet na młodzieżowym Euro nie stanęli na najwyższym stopniu podium zakrawa, przyznacie, na lekką groteskę.

EP-160619176.jpg&MaxW=960&imageVersion=default&NCS_modified=20160617131003

***

Oczywiście przykrym byłoby pozbawienie takiego grajka jak Cristiano Ronaldo, który tamtą niesamowitą grupę piłkarzy i tę gromadę wielkich talentów (podobno!) spina klamrą, szansy na ozłocenie siebie i przy okazji nowego “rzutu” portugalskich grajków. Ale jakkolwiek bolesna byłaby dla niego utrata prawdopodobnie ostatniej szansy na złoto mistrzostw Europy, dziś nasza w tym głowa, by wybić mu ją z głowy. By dziś zrobić co się da, aby kolejnemu portugalskiemu pokoleniu nie pozwolić wreszcie włamać się do banku i wykraść z sejfu złota, o którym w kraju leżącym nad Atlantykiem śnili długimi latami.

Nie tym razem. Nie na naszej zmianie.

SZYMON PODSTUFKA

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
1
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...