Na swoje pierwsze zgrupowanie do hotelu Sheraton w Warszawie przyjechał w szerokich spodniach i dużej bluzie. Ochroniarze wygonili go z recepcji, gdy powiedział, że jest reprezentantem Polski. Wzięli to za żart, potem musieli przepraszać. Jak bardzo nie pasował wtedy do dużej piłki, niech świadczy fakt, że nie wiedział, jak obsłużyć kartę magnetyczną, która miała uruchomić windę i otworzyć przydzielony pokój. Pomógł napotkany po półgodzinnej włóczędze w lobby Mariusz Pawelec – czytamy dziś w “Przeglądzie Sportowym” o Michale Pazdanie.
FAKT
Tabloid nawołuje z okładki: Piłkarze! Pomścijcie frankowiczów.
Chryste Panie…
Zapowiedź: nie wracajcie jeszcze do domu!
Na drodze do przedsionka raju staje dziś solidność. W historii występów na wielkich turniejach reprezentacja Polski tylko dwa razy grała w fazie pucharowej. W 1982 roku przegrała półfinał MŚ z Włochami (0:2), a cztery lata później odpadła z meksykańskiego mundialu w 1/8 finału – w spotkaniu o ćwierćfinał przegrała 0:4 z Brazylią. Teraz chcemy, żebyście po sobotnim meczu jeszcze nie wracali do domów! Przecież w czwartek jest ćwierćfinał. Droga do Marsylii wiedzie przez Saint-Etienne.
W tekście o Xhace dostajemy całkiem zgrabny tytuł: Granit do rozbicia.
To najważniejszy gracz naszych dzisiejszych rywali. Wystarczy spojrzeć na statystyki z Euro: w meczu z Albanią miał 117 kontaktów z piłką, z Rumunią – 111, a z Francją – 95. Co to oznacza? Że bez jego wiedzy nie dzieje się praktycznie nic w szeregach Szwajcarów, musi ostemplować każą akcję. Ryszard Komornicki, trener, który mieszka w Szwajcarii, opisuje tego piłkarza jako kluczowego, ale… – Jest impulsywny, łatwo daje się prowokować i dostaje sporo czerwonych kartek. Może Polacy spróbują to wykorzystać? – podpowiada Komornicki.
GAZETA WYBORCZA
Grzegorz Krychowiak: twardziel czy miglanc?
Za każdym piłkarzem kadry Nawałki stoją jakieś życiowe zakręty, dramaty. Lewandowskiego odrzuciła kiedyś Legia, niedługo po tym jak zmarł jego tata. Kuba Błaszczykowski był świadkiem rodzinnej tragedii, która naznaczyła go na całe życie. Krychowiak trudnych tematów unika. Chce mówić wyłącznie o tym, co pozytywne. Gdy zadałem mu ostatnio pytanie o drobną różnicę zdań z rodzicami, powiedział, że w ogóle nie może sobie czegoś takiego przypomnieć. – Kiedy radzi mi coś agent piłkarski, kolega z drużyny, trener czy nawet kibic, mógłbym wyczuwać w tym jakieś drugie dno. Ale rodzice są poza podejrzeniem. Mają na uwadze wyłącznie moje dobro – tłumaczył. Chce być postrzegany jako facet nakręcony, zakochany w piłce, modzie, wiecznie żartujący. I to niebanalnie. Kiedy poznał Celię w szkole we Francji, powiedział jej, że jest studentem. – Wojtek Szczęsny, gdy spotyka dziewczynę, chwali się, że jest piłkarzem. Ja nie muszę – żartował kiedyś. Bramkarz kadry to jego ulubiony kompan, z nim zrobili słynny kawał przed meczem z Niemcami w Warszawie. Założyli się, że na oficjalnej konferencji prasowej Krychowiak powie słowa “Dida” i “Bierhoff”. Wypowiedział. Obaj ze Szczęsnym z trudem zapanowali nad wybuchem śmiechu. Nawet niektórych ludzi z PZPN to oburzyło, bo jak to, zbliża się mecz z Niemcami, który dla milionów rodaków jest sprawą narodową, a “gówniarze” mający bronić honoru ojczyzny, bawią się, kpią, żartują?
Zbigniew Boniek: drużynie Nawałki brakuje tylko szaleństwa.
Co się panu najbardziej podobało w reprezentacji?
– Nie to, co robiła na boisku, ale to, jak wygląda poza nim. Niełatwo być razem od połowy maja niemal bez przerwy, a oni wciąż się sobą bawią, jest bardzo przyjemnie. Na treningach widzę dużo energii, chęci, radości. A jak jest frajda, to znaczy, że nie ma zmęczenia psychicznego. Popatrzcie na Zlatana Ibrahimovicia. Trzymał fason, bo to jego ostatni turniej w karierze, ale było widać, że jest znużony. Koszulka dojechała, ale Zlatan – nie. W trzech meczach niemal nic nie zrobił, po jego uderzeniu padła tylko bramka samobójcza. Piłkarze dobrze się czują z trenerem. Słuchają go. Na boisku grają, jak chce Nawałka. Teraz trzeba do tego dołożyć szaleństwo. Żeby ktoś strzelił dwa gole z 20 metrów albo hat tricka. To robi różnicę. Drużyna jest ułożona, przydałoby się jeszcze, by ktoś odpalił. To nie musi być Lewandowski, tylko w bajkach jest tak, że zawsze strzela ten, na którego wszyscy stawiają. Gdyby Arka Milika piłka słuchała i miał więcej szczęścia, mógłby mieć już dwie-trzy bramki. Żeby wygrać coś poważniejszego, potrzeba czegoś ekstra, musi być bohater. Gramy dobrze taktycznie, jesteśmy poukładani. Nie przez przypadek nasi rywale w trzech meczach mieli jedną szansę do strzelenia gola – w pierwszej połowie meczu z Ukrainą bramce Fabiańskiego zagroził Jarmolenko. Potem kilka razy było już tylko zamieszanie wynikające ze stałego fragmentu gry. Teraz trzeba do tego dołożyć coś dziwnego. Może Glik strzeli po rożnym? Krychowiak zza pola karnego? Grosik może się urwać, jest Kuba Błaszczykowski. Ktoś musi się wpasować. Nie bał się pan o atmosferę, gdy trener zdecydował, że pierwszym bramkarzem będzie Wojciech Szczęsny, a nie Łukasz Fabiański? Ten ostatni nie zrobił nic, by stracić miejsce…
SUPER EXPRESS
Stephane Chapuisat, legenda szwajcarskiej piłki, drży przed duetem Milik – Lewandowski.
U nas niektórzy krytykują Roberta Lewandowskiego, że nie strzelił jeszcze gola na Euro…
Niesłusznie. Nie mam interesu, żeby go bronić, bo jako piłkarz Borussii Dortmund odebrał mi tytuł najlepszego strzelca tej drużyny w meczach o europejskie puchary (śmiech). To znakomity piłkarz, z wielkim charakterem, ale żaden napastnik nie może strzelać goli w każdym meczu. Niemcy pilnowali go bardzo dokładnie. Zresztą w każdym meczu rywale poświęcają mu najwięcej uwagi, atakują go bez pardonu. To nie jest łatwe dla napastnika.
Zna pan innych polskich piłkarzy?
Tak. Drugi napastnik to Milik. Wraz z Lewandowskim tworzą śmiertelnie niebezpieczny atak, jeden z najlepszych w Europie. Macie jeszcze kilku innych świetnych piłkarzy: Glik, Błaszczykowski, Piszczek…
Żona Pazdana skłania się raczej ku teorii, że Michał jest pomocnikiem.
Pani Dominika zapewnia nas, że Michał jest na co dzień spokojnym, pogodnym, pokojowo nastawionym człowiekiem. – Na boisku gra jako stoper, ale w domu to pomocnik. Bardzo dobrze gotuje, choć czasami trzeba go do tego namówić. Mamy świetnie ułożone życie. Już od roku się przygotowywał do tego turnieju. Wprowadził dietę, podglądał rywali. Martwiłam się, czy pojedzie na Euro, czy nie. Rehabilitanci się postarali i na szczęście jest we Francji z drużyną – podkreśla.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Kapitalna okładka:
Czołówkowa zapowiedź:
Niech nikt nie spodziewa się wielkiego widowiska. To bardziej będzie przeciąganie liny niż techniczne fajerwerki. Zdaniem bukmacherów w 1/8 finału tylko Portugalia i Chorwacja tworzą tak wyrównaną parę. Ich minimalnym faworytem są biało-czerwoni. Ale trzeba pamiętać, że już nie ma marginesu na błąd, raz poniesionej straty nie da się odrobić. „Maszeruj albo goń”, „Zwycięstwo albo au revoir France” – kto lepiej wytrzyma wojnę nerwów, trafi na salony. – Pod względem przygotowania emocjonalnego wyglądamy dobrze. Doskonale wiemy, że w kolejnej fazie turnieju zagra tylko zwycięzca. Zawodnicy są świadomi stawki i szansy na doskonały wynik. Rywal prezentuje wysoki poziom, ale jestem przekonany, że mecz będzie przebiegał pod nasze dyktando. Mamy konkretny plan na sobotę – powiedział trener Nawałka. – Pierwszy raz w życiu żałuję, że od 100 lat nie gram. Tak chciałbym im pomóc, wesprzeć… To wspaniałe chłopaki, dadzą sobie radę sami – napisał na Twitterze Zbigniew Boniek, symbol sukcesów naszego futbolu. Emocje udzielają się nawet prezesowi PZPN, który przecież w piłkarskiej karierze nie takie mecze wygrywał.
Grzegorz Krychowiak w kadrze chce być kimś takim jak Zidane dla Francuzów.
Emery podzielił zdanie Fourniera, że Polakowi brakuje walorów ofensywnych. Przetrzymania piłki, rozegrania, dalekiego przerzutu. Dzień w dzień „Krycha” wałkował te same zagrania. Dziś nie ma już problemu z posłaniem nisko zawieszonej, ciętej piłki na kilkadziesiąt metrów w stylu Toniego Kroosa. Dyrektor komunikacji Janusz Basałaj czasem zażartuje do niego, że przypomina mu Zinedine Zidane’a nie tylko przez fakt, że w kadrze zaczął nosić nr 10 na plecach. W reprezentacji poczuł się bardzo pewnie. Wie, że ma silną pozycję. Co sprawia, że czasem przesadza i zamiast pilnować swojej roli, holuje piłkę i stara się przejąć obowiązki rozgrywającego. Nie oddaje jej jak najszybciej do wyżej ustawionego partnera, co było jego zadaniem w meczu z Ukrainą na EURO, gdzie miał przed sobą Piotra Zielińskiego. Poniekąd wyłączył go z gry, co jeszcze bardziej wpłynęło na jego fatalną pierwszą połowę w Marsylii po której został zmieniony przez Jakuba Błaszczykowskiego. W klubie jest znacznie bardziej zdyscyplinowany. Typowy silny, twardo grający defensywny pomocnik. Takiego Krychowiaka chce Emery w PSG.
Sto pięćdziesiąty tekst o Pazdanie w ostatnich dniach. Pracuś, który lubi ciszę.
Biało-czerwoni obok Niemców są jedyną drużyną bez straconego gola podczas trwających mistrzostw Europy. Duża w tym zasługa obrońcy Legii Warszawa, na którym po towarzyskim spotkaniu z Holandią (1:2) wieszano psy. Zastanawiano się, czy nie lepiej we Francji postawić na Salamona. Na szczęście Adam Nawałka nie miał takiego problemu. Konsekwentnie cementował parę defensorów, która jak na razie tworzy duet nie do przejścia. Przeciwko mistrzom świata Pazdan rozegrał prawdopodobnie najlepszy mecz w karierze. (…) Skromny chłopak z Nowej Huty konsekwentnie pracuje na dobre recenzje i transfer. Jest bliski przenosin do ulubionej Bundesligi. Interesuje się nim m. in. Mainz. W 2008 roku powołanie od Leo Beenhakkera wydawało się abstrakcją. Na swoje pierwsze zgrupowanie do hotelu Sheraton w Warszawie przyjechał w szerokich spodniach i dużej bluzie. Ochroniarze wygonili go z recepcji, gdy powiedział, że jest reprezentantem Polski. Wzięli to za żart, potem musieli przepraszać. Jak bardzo nie pasował wtedy do dużej piłki, niech świadczy fakt, że nie wiedział, jak obsłużyć kartę magnetyczną, która miała uruchomić windę i otworzyć przydzielony pokój. Pomógł napotkany po półgodzinnej włóczędze w lobby Mariusz Pawelec.
Krzysztof Brede, drugi trener Jagiellonii, wylicza po kolei wszystkie mocne punkty poszczególnych piłkarzy naszego dzisiejszego rywala.
Breel Embolo: 19-letni środkowy napastnik, który może też grać na skrzydle. Szybki, bardzo dużo biega, wytrwale szuka możliwości wyjścia na pozycję, dobrze drybluje, kiedy jest rozpędzony. Po odbiorze potrafi zagrać otwierające podanie. Absorbuje obrońców ruchliwością, agresywny w kontakcie, bardzo dużo pomaga w przejściach do obrony – robi to szybko i zdecydowanie. Za to dość chaotyczny pod bramką. Nieobliczalny. Skoncentrowany potrafi poważnie zagrozić przeciwnikowi.
Haris Seferović: Środkowy napastnik. Lewonożny, silny w kontakcie z przeciwnikiem, dobrze gra w linii z obrońcami rywala, potrafi wypracować sobie dobrą pozycję do strzału. Ustawiony tyłem do bramki często zgrywa piłki, wychodzi po nie i utrzymuje się przy nich… We wcześniejszych meczach nieskuteczny w sytuacjach jeden na jeden. Broni aktywnie, zdecydowany w pressingu.
Jerzy Gorgoń bardzo ostrożnie podchodzi do naszej reprezentacji. Przestrzega: – Ta kadra jeszcze nic nie wygrała!
Niektórzy w Polsce mówią, że powinniśmy pokonać Szwajcarię, jesteśmy w teoretycznie łatwiejszej połówce drabinki i w ogóle zatrzymamy się przynajmniej w półfinale. Też pan tak uważa?
Czytałem takie opinie, pełne zachwytów nad naszą kadrą, że prezentuje pikę XXI wieku. To jednak chyba trochę na wyrost. Żeby tak twierdzić, najpierw trzeba coś wygrać, a tak się nie stało. Oczywiście życzę chłopakom, żeby doszli do półfinału, ba, żeby zostali mistrzami Europy, ale do tego bardzo daleka droga.
Jak ocenia pan środkowych obrońców reprezentacji Polski? Michał Pazdan jest objawieniem tych mistrzostw i tej drużyny.
Czy ja wiem? Chłopak ma 28 lat, rozgrywa dobre mecze, ale gwiazdą jeszcze nie jest. Poczekajmy z jego oceną. Natomiast Kamil Glik jest bardzo w porządku. Widać, że prezentuje stabilną formę, trudno spodziewać się po nim, że popełni jakiś głupi błąd, a na tej pozycji to ważne.
Sławomir Peszko: żołnierz do zadań specjalnych.
Skrzydłowy w reprezentacji pełni rolę żołnierza z wyznaczoną konkretną misją. Obok Tomasza Jodłowca jest żelaznym rezerwowym, z którego korzysta selekcjoner. W zależności od sytuacji na boisku – piłkarzem pierwszym lub drugim do wejścia z ławki. Jego główne zadania to dobicie zmęczonego przeciwnika, wyprowadzenie kontry, zablokowanie strony. Do takiej roli predysponują go jego cechy: szybkość, nieustępliwość, boiskowa zadziorność. – Trener wpuszcza mnie na kilka minut, mam swoje zadanie do wykonania. Wiem, że to tzw. ogony, ale nawet z tego jestem zadowolony. Nie jest łatwo od razu wejść w mecz i zrobić swoje. Ze Szwajcarią moja rola może być podobna, więc koncentruję się tylko na tym – mówi nam Peszko.
Fot. FotoPyk