jaUtopione w petrodolarach Parc des Princes, celujące w nic poniżej zwycięstwa w Lidze Mistrzów, chcące demolować rywali, chcące i mogące być superklubem. Pośrodku tej historii nasz człowiek, Grzegorz Krychowiak, który wchodzi do PSG jak po swoje. Ma wszystko, by odnieść tutaj sukces. Jeszcze nie wybiegł na murawę, a już widać, jak bardzo poukładany to i dobry dla wszystkich stron transfer.
TRENER, czyli Liga Mistrzów albo śmierć, albo “my są przyjacioły”
Wygrałeś ligę z przewagą trzydziestu jeden punktów nad wicemistrzem? Trzy lata z rzędu wygrywałeś Ligue 1, w tym dwukrotnie okraszone Coupe de France? No, całkiem do rzeczy. Ale odpowiedz nam, Laurencie Blancu, na jedno pytanie:
Jak ci poszło w Lidze Mistrzów, co?
Odpowiedź, jaką miał w zanadrzu Laurent Blanc, nie była zadowalająca. Nie była dostatecznie mocna, PSG zamiast rozbijać się po kluczowych fazach Champions League, zamiast dostać się do strefy dla VIP-ów, zostawała w korytarzu. I nic tego w opinii szejków nie usprawiedliwia. Nasser al-Khelaifi dla Guardiana:
“Szczerze uważam, że ten sezon był porażką mimo trofeów na rodzimym podwórku. Nie zrealizowaliśmy celów, był to nieudany rok. Pierwszy raz od kiedy jestem w PSG tak bardzo odczuwam, że zawiedliśmy”.
I to słowa po roku, gdy PSG zdobyło 96 punktów w Ligue 1 i biło się w ćwierćfinale LM. Oni naprawdę chcą być superklubem, stać na jednej półce z Barcą i Realem. Triumfy rodzime? Panie Blanc, tyle ugrałby i Matt Le Blanc z przyjaciół. Gdyby to działo się w Katowicach, na trybunach blaszoka pisano by “LIGA MISTRZÓW ALBO ŚMIERĆ”. Ligue 1 to już w zasadzie pole do treningów, takie tam rozbieganie, gdzie grają wszyscy, ale wygrywają i tak paryżanie. Prawdziwa stawka jest tylko w Europie. Wymowne: Blanc został zwolniony raptem kilka miesięcy po podpisaniu nowego kontraktu, a jego odprawa wynosiła – zależnie gdzie spytasz – od kilkunastu do nawet dwudziestu milionów euro.
Stąd Unai Emery, człowiek sprawdzony w pucharowych bojach. Możecie śmiało mówić, że gdzie Liga Mistrzów a gdzie Liga Europy, ale zdobyć puchar LE trzy razy z rzędu to nie jest zajęcie, z którym poradziłaby sobie babcia Szatałowa. To wymaga przechytrzenia mrowia rywali o skrajnie różnych charakterystykach, stylach gry. W paryskich gabinetach dominuje przekonanie, że ligę wygrałby dla PSG Jan Złomańczuk, Rafał Ulatowski, teściowa parkingowego ciecia, ale do gry w Europie trzeba faceta, który na takiej grze zęby zjadł.
Jakże cieszy, że w tej układance Krychowiak może powiedzieć o Emerym starym smudowym “my są przyjacioły”. Podobno PSG interesowało się Grześkiem już wcześniej, ale nie ma przypadku, że dopiero teraz przeskoczono wszystkie przeszkody. Jakże to jest mocna informacja: Emery melduje się w Paryżu, a pierwsze co robi, jeszcze przed ogarnięciem sobie lokum, podłączeniem kablówki lub wyprawą do Luwru czy pod wieżę Eiffela, to dopina transfer Polaka. Trudno odczytywać ten ruch inaczej niż jako przekaz: oto fundament przeszczepiania taktyki i filozofii Emery’ego z Sevilli do Paryża.
Można zaryzykować twierdzenie, że nawet Lewy, gdy przechodził do Bayernu, nie miał z miejsca tak istotnej roli w wyjściowej jedenastce wielkiego klubu.
PIŁKARZE, czyli jest tu jakiś cwaniak?
Z powyższego względu, że Grzesiek nie jest po prostu wzmocnieniem, ale istotnym elementem budowy nowego, autorskiego PSG. Dlatego nie widzimy większego sensu w tworzeniu akapitu na temat “z kim Krychowiak będzie walczył o skład i jakie ma szanse”. Oczywiście, jeśli nagle Grzesiek zacznie strzelać co kolejkę samobójczego hat-tricka, zamiast kiełków i tranu zacznie wpieprzać Big Maca o piątej nad ranem bo dobrze wchodzi pod kaca, to może być różnie, ale szczerze mówiąc nie jest to najbardziej realistyczny scenariusz. Krycha będzie grał i koniec pieśni.
Blanc grał trzema defensywnymi pomocnikami, Emery raczej będzie chciał wystawiać dwóch i najbardziej prawdopodobny duet to Krychowiak – Verratti, chyba, że Włoch zostanie przesunięty bardziej do przodu, wtedy Polak i Matuidi.
Verratti nawet fauluje efektownie
Poza tym, oczywiście, doborowe towarzystwo. Thiago Silva to nie Mateusz Żytko, pomoże odebrać z raz czy dwa jakąś piłkę, a Di Maria to nie Szymon Skrzypczak, coś tam rozegra, można mu podać. Natomiast przygotujcie się, że niedługo będziecie wiedzieć wszystko o Layvinie Kurzawie. Jaki jest jego ulubiony kolor, czy lubi żurek, czy zna po polsku więcej niż “dzień dobry” i “kurwa mać”. To lewy obrońca polskiego pochodzenia, dziennikarze pielgrzymujący do Paryża za Krychowiakiem połakomią się na łatwy do ogarnięcia drugi materiał.
ADAPTACJA, czyli jak u siebie Piechniczek przy kominku
Nie żartujmy. Naprawdę, nie żartujmy. Krychowiak to już w jakichś dwóch piątych Francuz. Przesiąkł tamtejszą kulturą, ma swoją Celię, a nawet przyznał w wywiadzie Tomka Ćwiąkały, że MYŚLI po francusku, czyli powoli to jego pierwszy język. Istnieje uzasadniona obawa, że gdyby miał fanaberię za X lat wrócić do Polski prowadzić klub Ekstraklasy, to będzie mówił żargonem smudowym.
Wejdzie więc do szatni bez żadnych barier, a dodatkowo jako człowiek, który najlepiej zna nowego trenera. Adaptacja? Trudniejsza chyba byłaby, gdyby postanowił wrócić do Orła Mrzeżyno.
STADION I KIBICE, czyli czy Krychowiak zyska status jak na Sanchez Pizjuan?
Ultrasi PSG przez lata słynęli w kibolskim świecie. Fanatyzm na sto pięć procent. Grupy potrafiące poharatać kiboli innych drużyn, ba – potrafiące zaatakować autobus z piłkarzami Marseille do tego stopnia, że gracze chowali się pod fotelami kryjąc się przed szkłem lecących z wybitych szyb.
Są tu historie nierealne: ponoć gość ze słynnych Boulogne Boys stał za próbą zamachu na Jacque’a Chiraca w 2002, a fani z różnych stron trybun nienawidzili się ze sobą, W 2006 po porażce z Hapoelem na Parc de Princes rozegrała się prawdziwa jatka – strzały policji. Atak na kibiców z Izraela. Bitka między sobą. Ówczesny prezes PSG, Alain Cayzac, powiedział wówczas, że to najgorszy moment w historii paryskiego klubu. W 2010 zginął człowiek z prawoskrętnego Boulogne Boys po starciu z lewoskrętnym Virage Auteuil. Niby łączyło ich PSG, ale dzieliło wszystko inne. To przez “fanów” z finansowania PSG miało wycofać się Canal+, pod którego kasą paryżanie odnosili relatywnie duże sukcesy w latach dziewięćdziesiątych.
Katarczycy przejmując PSG wzięli ultrasów na cel od samego początku. Chcieli atmosfery piknikowej, raczej coś ala Camp Nou niż arenę Partizanu Belgrad. Raczej drugi Disneyland, niż najgorsze dzielnice Paryża. Delegalizowano zorganizowane grupy kiboli, rozdawano na lewo i prawo zakazy stadionowe, ściśle kontrolowano poruszanie się po arenie w dniu meczowym. Złamanie jakichkolwiek zasad od razu skutkowało drakońskimi karami.
Druga strona odpowiada – niedawno na finale Pucharu Francji fani protestowali pod ambasadą Kataru przeciw właścicielom i odwołaniu “swojego” dyrektora. Generalnie Parc de Princes to jeden z frontów walki ruchu modern football z… cóż, against modern football.
Tak czy inaczej Krychowiak trafia w miejsce, gdzie jego walory, którymi zjednał sobie trybuny Sanchez Pizjuan, znowu mogą być równie cenione. Tak, widziano tu wielu fantastycznych techników, ostatnio idolem numer jeden był Zlatan, ale takich inteligentnych generałów środka pola te trybuny kochają. Wymagające? Owszem. Ale przede wszystkim tępiące leni i przeciętniaków, a to ostatnie rzeczy, o które można Krychowiaka posądzić.
PERSPEKTYWY, czyli Lewy, gonię cię
W PSG zrobią co tylko będzie możliwe, żeby wygrać Ligę Mistrzów. Czy Grzesiek może wygrać ją przed Lewym? Może. Trafił do klubu, który ma takie same aspiracje co Bayern. Chce wygrywać wszystko, zawsze i wszędzie, a ma na to papiery. Piękny czas, że możemy w ogóle rozważać taką kwestię – oto dwóch Polaków w wielkich klubach, mających w nich ważne role, bijących się o najważniejsze triumfy.
Prawda jest taka, że Grzesiek może jeszcze doprowadzić do sytuacji, gdy za parę dekad będziemy się zastanawiać: kto z tego pokolenia był lepszy, on czy Lewy?