Reklama

Foch Moutinho, okładka CR, zagubienie Sanchesa. Jacy piłkarze, tacy ludzie?

redakcja

Autor:redakcja

23 czerwca 2016, 07:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

– Czy Cristiano się zatrzyma? Do jakiejś telewizji pewnie tak. Będą mu kazali – opowiada znajomy dziennikarz z szanowanego portugalskiego dziennika. – Ale do mnie nie. Jest delikatnie obrażony.
– O co?
– A, bo jak ostatnio dostał Złotą Piłkę, to nie daliśmy go na okładkę.
– I naprawdę się obraził?
– No, lekko się sfrustrował, bo wszyscy dali jego, a my informację o transferze do Benfiki, który jeszcze nie wypalił.
– Jakim transferze?
– Neto.
YsHWVUo-2-2-1-1-1

Foch Moutinho, okładka CR, zagubienie Sanchesa. Jacy piłkarze, tacy ludzie?

Strefa mieszana albo – jak kto woli – mixed-zone. Miejsce idealne dla telewizji, bo piłkarz stanie, rzuci trzy zdania, można to puścić w wieczornym dzienniku i życie toczy się dalej. Gorzej dla prasy. Tu już zaczyna się walka o to, kto ma więcej znajomości lub kto zatrzyma się do kogo i kto przy okazji może się podczepić do rozmowy. W przypadku reprezentacji Polski – strefa całkiem normalna, bo w 90 procentach mamy kulturalnych piłkarzy, z których wielu wypowie się nawet w kilku językach. Z perspektywy portugalskich mediów – jeden wielki dramat. – Szczerze? Mnie się nawet nie chce z nimi gadać. I tak nic ciekawego nie powiedzą, a jak już zaczną coś mówić, to zaraz odciągnie ich rzecznik. Beznadzieja – narzeka Joao wpatrując się w korytarz. Jesteśmy w katakumbach Parc Olympique Lyonnais.

Jako pierwszy wychodzi Pepe. W zasadzie wybiega. Spogląda w kierunku grupy Portugalczyków, rzuca krótkie nao i leci dalej. – Gdzie tak biegniesz, stary, spokojnie? Możemy chwilę pogadać – krzyczy dziennikarz „Marki”, który ma z nim kontakt na co dzień. Tu nao przerzuca się w szybkie no. Nie pogada. Ale japońskiemu dziennikarzowi piłkę podpisze. Cristiano też nic nie powie. On już mecz skomentował na specjalnej konferencji, gdzie odebrał nagrodę MVP od Youriego Djorkaeffa. „Cristiano, Cristiano” słychać tu we wszystkich możliwych akcentach i dialektach. Kolega faceta z „Marki” chyba szykuje tekst o Modriciu, bo wykrzykuje trzykrotnie do Ronaldo, czy ten oglądał mecz Chorwacji.

– Oglądałem.
– I co?
Bien.

Tyle. Cristiano jest już w autokarze.

Reklama

Za moment będzie w nim też Rui Patricio, który na dziennikarzy spogląda wręcz z pogardą. William Carvalho, Nani trzymający jedną ręką szwajcarskie smakołyki i Joao Mario nieciekawie odpowiedzą na trzy pytania przy asyście rzecznika – bo ktoś musi – podobnie jak nieco zdezorientowany Danilo. On również odhaczy swoje, po czym ruszy w kierunku autokaru. Gdy zatrzyma go 60-letni na oko dziennikarz, rzuci jedynie: „nie mogę”. I coś tam o autorizacao, kierując starszego pana do rzecznika. Młodszego po chwili też. Ale przynajmniej się zatrzymał i z przepraszającym spojrzeniem powiedział, że nie pogada. Joao Moutinho już nie. Ten pan odstawia największy pokaz arogancji. Rzuca okiem na dziennikarzy, macha ręką i spokojnym krokiem zmierza do autobusu.

Pilka nozna. Euro 2016. Wegry - Portugalia. 22.06.2016

Anthony Lopes?

– Przecież nie grałem!
– Ale jesteś częścią grupy! – 60-latek włącza ton wręcz błagalny.
– Ale nie grałem i nie mogę mówić!

Mówić nie chce też Eliseu, którego dziennikarz „Marki” rzuca się z dyktafonem niemal na szyję. Jest w szoku, że obecny zawodnik Benfiki, a do niedawna Malagi, tak obcesowo go potraktował. Przecież to jak stary znajomy – zdaje się sugerować jego mina. Ale Eliseu ostatecznie się zatrzymuje i z wielką łaską odpowiada na trzy pytania. Kompletnie skonsternowany całą sytuacją wydaje się Renato Sanches, tak jakby po raz pierwszy przyszło mu rozmawiać z mediami. Hiszpan próbuje się z nim umówić na większy wywiad. Nowy zawodnik Bayernu ma taką minę, jakby dowiedział się, że jutro musi zdać maturę z matematyki, ale błyskawicznie kiwa głową. Dobrze, dobrze, nie ma problemu.

Żadnych problemów nie mają też Węgrzy. Tu każdy rozmawia z każdym. Portugalczycy są w szoku, gdy Adam Nagy cierpliwie odpowiada na wszystkie pytania, Gabor Kiraly udziela wywiadów w trzech językach, a Daniel Bode wręcz rozgląda się, czy ktoś nie chciałby z nim porozmawiać. –  I co? U was tak na co dzień? – takie pytania węgierscy dziennikarze słyszą teraz raz za razem. – Aż chce się przy nich pracować – rzuca jeden z Portugalczyków patrząc jak uśmiechniętego i otoczonego konkretnym tłumem Dzsudzsaka mija sfochowany Moutinho. – Jacy piłkarze, tacy ludzie.

Reklama

TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
1
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...