Reklama

Portugalia drży przed… Węgrami. Za nami najlepszy mecz Euro?

redakcja

Autor:redakcja

22 czerwca 2016, 19:16 • 2 min czytania 0 komentarzy

MA-SA-KRA. Co myśmy właśnie zobaczyli?! To był mecz z innej planety, a na pewno nie z tego Euro – dotychczas narzekaliśmy na defensywny styl i nadmierną kalkulację, tymczasem właśnie dostaliśmy prawdziwą jazdę bez trzymanki. I przede wszystkim, to był mecz o realną stawkę, na pewno nie popołudniowa partia po grillu. Jedna z drużyn walczyła o życie, druga chciała ją zrzucić w przepaść, ale ci pierwsi nieustannie wracali. Ktoś by postawił choćby złotówkę przed turniejem, że o litość będą błagać Portugalczycy?

Portugalia drży przed… Węgrami. Za nami najlepszy mecz Euro?

Zobaczyliśmy dzisiaj dwie drużyny. Węgrzy świadomi swojego piłkarskiego ubóstwa, skromni, jednak walczący ambitnie o każdy centymetr boiska. I Portugalczycy, pewni siebie aż do przesady, momentami pyszni, wręcz lekceważący przeciwnika. Futbol bywa strasznie niesprawiedliwy i często krzywdzi tych, którzy na to nie zasługują. Ale dziś, jakby chciał to wszystko oddać z nawiązką. Bo jak inaczej wytłumaczyć oba gole Dzsudzsaka?

Pierwszy: uderzenie z rzutu wolnego w mur, ale rykoszet jest tak niefartowny dla Rui Patricio, że kompletnie go myli i piłka trafia do siatki.

Drugi: Dzsudzsak znów uderza z wolnego, piłka odbija się od rywali i wraca pod nogi Węgra. Ten próbuje po raz kolejny i tak, znów rykoszet mu pomaga, a kompletnie myli Patricio.

Reklama

A wszystko w odstępie ośmiu minut, niewiarygodne. Ktoś może powiedzieć, że to zwykły fart i będzie miał rację, ale szczęściu trzeba pomóc, a Węgrzy to robili. Grali naprawdę dobrze, momentami łatwo rozbijali ataki Portugalczyków, samemu potrafiąc wyjść z groźną kontrą. Gol na 1:0 to też wielka klasa, Zoltan Gera zebrał piłkę przed polem karnym i uderzył fantastycznie w długi róg bramkarza.

Portugalczycy mogli tylko zwiesić głowy, a Ronaldo robić kolejne kilometry rękami w powietrzu. Wyglądali fatalnie, komentujący Hajto był dla nich bezlitosny, mówiąc, że tam każdy gra dla siebie. Naprawdę żenujące, że drużyna kosztująca kilkaset milionów euro, musiała drżeć przed ekipą, w której ważną postacią jest gość niechciany w Lechu Poznań. A jeszcze pamiętajmy, że część podstawowej jedenastki Węgrów odpoczywała.

Ale Portugalczycy mają swoje indywidualności i to one kolejny raz zrobiły różnicę. Tylko jedna osoba na tym boisku potrafiła strzelić gola piętą w takiej sytuacji, gdy dośrodkowana piłka z prawej strony nie leci wcale po ziemi i miała trudną trajektorię. Oczywiście, że Ronaldo, kapitalny gol. Do tego jeszcze wcześniej podjął sensacyjną decyzję i podał Naniemu na gola, a wynik ustalił już sam, wykorzystując idealne dośrodkowanie Quaresmy. CR7 praktycznie sam na swoich barkach zaniósł Portugalię do strefy pucharowej. Z trzeciego miejsca. Za Islandią. Za Węgrami.

To będzie scena, którą zapamiętamy na długo. Portugalia cofa się przed Węgrami, zadowolona z wyniku 3:3

Reklama

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
1
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

0 komentarzy

Loading...