Artur Płatek, na co dzień skaut Borussii Dortmund, człowiek przesiąknięty niemieckim futbolem do szpiku kości, stawia sprawę jasno: często próbujemy dowartościować się szukając mankamentów Niemców, a te ich najgorsze pozycje i tak są obsadzone lepiej niż nasze. W porównaniu z potentatami – rzeczywiście, mogą stanowić problem. W porównaniu z nami – niekoniecznie.
*
Rozmawiałem po losowaniu z kilkoma niemieckimi dziennikarzami i większość z nich uważała, że to jest dla Niemców zbyt łatwa grupa. Woleliby wejść od razu z grubej rury na pełne obroty, rozpędzić maszynę przed dalszą fazą turnieju. Po meczu z Ukrainą te nastroje się utrzymują?
Niemcy wychodzą z założenia, że najpierw coś musi przyjść z trudem, żeby później było łatwiej. Tak są wychowani. Czy to za łatwa grupa? To tylko dywagacje. Ktoś by się spodziewał, że w grupie eliminacyjnej Polska wygra z Niemcami? Wszystko wychodzi w praniu, myślę, że Niemcy bardziej skupiają się na tym, w jakiej są obecnie dyspozycji.
A w jakiej są?
W niezłej, ale nie w takiej, w jakiej wszyscy by sobie życzyli. To zespół turniejowy, będzie się rozwijał z meczu na mecz. Z Ukrainą wyglądali już solidnie, ale to dopiero pierwszy krok, jeszcze nie to, co kibice chcieliby oglądać. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, drugą niby mieli już pod kontrolą, ale takie sytuacje jak Boatenga, który wybijał piłkę z linii, można zaliczyć jako pół bramki. Mają o czym myśleć. Ale nie zapominajmy, że ich potencjał jest ogromny. Wystarczy przypomnieć, jakich piłkarzy Niemcy zostawili w domu. Z tego można stworzyć bardzo dobrą jedenastkę, która powalczyłaby o punkty na Euro. W Niemczech czekają teraz na Hummelsa i Schweinsteigera, którzy jak dojdą do pełnej dyspozycji, będą – jestem pewien – kluczowymi zawodnikami. Na razie jest spokój, ale Niemcy wiedzą jaki drużyna ma potencjał i liczą na coś więcej.
Zadam panu pytanie otwarte: jakie są najsłabsze strony Niemców?
Myślę, że najlepiej wie to trener Nawałka, bo mnóstwo meczów oglądał wraz ze sztabem i wiem, że ludzie odpowiedzialni za analizę mają bardzo dobrze rozpracowanego tego przeciwnika. Moim skromnym zdaniem większy problem mają dziś z defensywą niż z ofensywą. Środek pola – kto tam nie będzie grał, czy wejdzie Schweinsteiger, czy Weigl – mają znakomity, to serce u nich pracuje. Problemy? Wiadomo, że obrońcy.
O ile te filary funkcjonują OK, o tyle Höwedes i Hector na tle drużyny to wyraźnie mniejszy kaliber.
Hector to chłopak, który więcej daje w ofensywie, lepiej czuje się w systemie 3-5-2. Bardzo dobry dorzut, podanie. Ale z drugiej strony – chciałbym mieć takiego Hectora w reprezentacji Polski. Nie mam nic do Jędrzejczyka, na przestrzeni kilku lat – dorzucając do tego jeszcze Rybusa – nie mieliśmy tak dobrze obsadzonej lewej strony obrony. Hector to półka wyżej. Prosty przykład: czy polski kibic wziąłby do pierwszego składu naszej reprezentacji takiego piłkarza jak Schmelzer?
Oczywiście, że tak.
A on w ogóle nie pojechał z reprezentacją Niemiec. To pokazuje siłę tego zespołu. Niby mówimy o ich słabych stronach, a te słabe strony są i tak lepiej obsadzone niż nasze pozycje.
A Höwedes?
Każdy trener ma swoich zawodników, którzy są mu niezbędni. Höwedes może zagrać na wszystkich pozycjach w obronie – i na prawej, i na lewej, i w środku. A jeśli pojawiłaby się taka konieczność, zagra też defensywnego pomocnika. Na prawej może też zagrać Emre Can z Liverpoolu. Löw to nie jest typ trenera, który lubi zaskakiwać, ale z tymi piłkarzami można zagrać też 3-5-2 i wtedy by to jeszcze inaczej wyglądało. Rozwiązań taktyczno-personalnych jest mnóstwo. Staramy się na siłę podbudować i znaleźć te słabsze strony. W porównaniu z zespołem na światowym poziomie – tak, to mogą być słabsze punkty. W konfrontacji z nami nie muszą być one widoczne.
Na ataku stawiałby pan fałszywą dziewiątkę czy odkurzałby Gomeza?
To zaleta trenera Löwa, że ma swoje koncepcje, przemyślenia, nie trzyma się sztywnych ram. Götze podobał mi się w meczu z Ukrainą. Widać było, że ma chęć, wiarę, chce coś pokazać, a to chłopak, który jest – jak to mówią Niemcy – brandgefährlich, jednym magicznym podaniem może zrobić mecz. Z drugiej strony – Gomez dobrze się w tej reprezentacji czuje. A nie zapominajmy o Müllerze, który też może być najbardziej wysunięty. My musimy być przygotowani na różne sposoby grania, konsekwentnie trzymać dyscyplinę.
Paradoksalnie w ataku może być nieco łatwiej niż w meczu z Irlandią Północną.
Tak, większość obrońców będzie się skupiała na Lewandowskim. Presja mediów, to, jakim jest zawodnikiem, mogącym zrobić coś z niczego, może spowodować, że inni będą mieć trochę więcej luzu.
Generalnie mam wrażenie, że w Niemczech panuje dość niezdrowa ekscytacja Lewandowskim. Jakby zapominali, że w reprezentacji są także inni równie ważni zawodnicy.
Lewy jest na tapecie, ale to w Niemczech ogromna marka, którą sam sobie wypracował. Podzielam zdanie, że to nasza największa broń, najważniejszy zawodnik. Mecz z Niemcami może być dla nas w ofensywie łatwiejszy. Kwestia tego, że trzeba zabezpieczać tyły, bo Niemcy są piekielnie mocni.
Z innej beczki: od kiedy wysyłał pan raporty do Borussii o Bartoszu Kapustce?
Znam go dwa i pół roku, jak jeszcze grał w juniorach. Już wtedy wiedziałem o nim bardzo dużo.
Czyli zanim jeszcze zadebiutował w Ekstraklasie, w Borussii już o nim wiedzieli?
Tak, można tak powiedzieć. Byłem na jakimś treningu Cracovii, trenerem był wtedy Robert Podoliński. Od razu wpadł w oko. Dobry technicznie, szybki, starający się każdą akcję grać do przodu. Mało jest takich chłopaków. Ale to były tylko takie pierwsze przemyślenia. Po szczegółowych obserwacjach doszedłem do wniosku, że może grać na wielu pozycjach. To fajne, że za talentem idzie głowa. Bartek to mega inteligentny chłopak, ale to też praca ludzi, którzy są przy nim.
Na jak dużą karierę to potencjał?
To banał, ale czas pokaże. Czy pan by powiedział osiem lat temu, że Lewandowski będzie w tym miejscu, gdzie jest teraz?
Absolutnie nie.
Nawet kiedy przyszedł do Borussii nikt się tego nie spodziewał. Za to właśnie kochamy piłkę, że jest nieprzewidywalna. Na to się składa tyle czynników, że ja mogę tylko życzyć temu chłopakowi, żeby każdego dnia szedł do przodu i żeby jego rozwój nie wyhamował.
Kolejna postać tej reprezentacji, która była na pana radarach: Arek Milik. Swego czasu uznał pan, że Borussia to dla niego za wysokie progi. Po przyjściu do Bundesligi rzeczywiście przepadł, ale szybko się pozbierał, wypalił w Ajaksie. Zmienił pan zdanie po czasie, zaskoczył pana ten rozwój?
Od tamtego czasu minęły prawie cztery lata. Arek bardzo poszedł do przodu jako osobowość, jako piłkarz, widać jak ważną gra rolę w reprezentacji. On jest jeszcze dość młody, ma swoje wzloty i upadki, przez co nie jest jeszcze tak stabilny, jak powinien być. Zaimponował mi tym, że szybko wyciągnął wnioski z epizodu w Bundeslidze. Liga holenderska jest słabsza, ale trzeba docenić, że jest tam wiodącą postacią. Teraz kluczowe pytanie: lepiej dla niego, by jeszcze okrzepł w Eredivisie czy już odchodził do lepszej ligi? Ja nie mam wyrobionego zdania.
Dalej podtrzymuje pan, że Borussia to dla niego za wysokie progi?
To pytanie proszę skierować do Michaela Zorca.
Nie mogę nie zapytać jeszcze o to, o czym ostatnio w reprezentacji Niemiec jest najgłośniej, czyli o – nazwijmy to – niezbyt eleganckie zachowanie Joachima Löwa podczas ostatniego meczu. Będzie to miało jakiekolwiek przełożenie na drużynę?
Myślę, że niemieccy piłkarze będą jeszcze bardziej zmobilizowani po tym co się wydarzyło w mediach z ich trenerem. Jak znam niemiecką mentalność, tylko ich to nakręci.
Ale z drugiej stron nie wierzę, by to nie było tematem w szatni.
Zastanawiam się, jak to w ogóle możliwe, że na takim poziomie ktoś coś takiego pokazał w telewizji? To są osoby medialne, ludzie, którzy także przeżywają swój stres. Ja bym bronił trenera Löwa. Trudno, zdarzyło się. Teraz pytanie: jak się zachować w tej sytuacji? Wejść do szatni i podjąć temat czy udawać, że nic się nie wydarzyło? To dość ciekawe z psychologicznego punktu widzenia.
Spore wyzwanie.
Ale akurat zachowania Löwa już tyle razy były pokazywane, że dla niego to żadna nowość (śmiech).
JB
Fot. 400mm.pl